Wiele danych wskazuje, że dążąc do “zmiany reżimu” w Libii Wielka Brytania sprzymierzyła się z dżihadystami, w tym grupą odpowiedzialną za późniejszy zamach terrorystyczny w Manchesterze.

“Brytania potrzebuje pełnego śledztwa w sprawie wojny w Libii” – apeluje tytułem swojego artykułu Mark Curtis, historyk i analityk polityki międzynarodowej. Artykuł został opublikowany 14 czerwca przez portal Middle East Eye. “Rok po terrorystycznym ataku w Zjednoczonym Królestwie, którego sprawcy byli powiązania z wojną [przeciw Kaddafiemu], pozostaje [otwarte] główne pytanie o powiązanie brytyjskiej polityki zagranicznej z terroryzmem” – podkreśla autor artykułu.

Curtis pisząc o interwencji wojskowej Francji, USA i Wielkie Brytanii w Libii w 2011 roku zaznacza, że znacznie wykraczała ona poza granice wyznaczone przez rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, która zakładała jedynie bombardowanie libijskich sił wojskowych w sytuacji gdyby atakowały one cywilów, a nie “użycie sił lądowych do zmiany reżimu”. Tymczasem obecność brytyjskich żołnierzy wspierających działania rebeliantów w Libii potwierdził w czasie śledztwa w 2016 roku szef sztabu brytyjskiej armii gen. David Richards. Zresztą jeszcze w marcu 2011 roku, na początku interwencji, sam ówczesny premier David Cameron przyznał, że celem ataku jest obalenie rządzącego Libią pułkownika Muammara Kaddafiego. Dlatego Curtis uznaje, że brytyjski rząd złamał prawo międzynarodowe.

Autor artykułu przypomina o roli jaką w czasie dowodzenia rebeliantami w rejonie miasta Derna odegrali Abdel Hakim al-Hasidi, ekstremista, który szkolił się w Afganistanie i Salah al-Barrani. Obaj należeli do Libijskich Islamskich Grup Walki (LIFG) wspieranych przez brytyjskie służby specjalne jeszcze w latach 90 XX wieku, kiedy to próbowały one zamordować Kaddafiego. W czasie przesłuchania w parlamencie urzędnik brytyjskiego Foreign Office (ministerstwa spraw zagranicznych) Alastair Burt przyznał, że władze Wielkiej Brytanii mogły utrzymywać kontakt z al-Hasidim i al-Baranim w czasie wojny w 2011 r.

Curtis przypomina, że Salman Abedi, terrorysta, który wysadzając się Manchesterze w maju 2017 roku zabił 22 osoby w tym dwoje Polaków, był synem prominentnego członkiem LIFG od 1994 roku, Ramadana Abedi. Portal Middle East Eye ujawnił po tym zamachu, że brytyjskie władze w czasie wojny w Libii utrzymywały tak zwaną politykę otwartych drzwi, to znaczy zezwalały Libijczykom przebywającym na terytorium Wielkiej Brytanii i będącym pod lupą służb specjalnych ze względu na islamski ekstremizm, na wyjazdy do ich ojczyzny. Dziennikarz Peter Oborne ujawnił wręcz, że brytyjski wywiad MI6 “zachęcał” dżihadystów do wyjazdu do Libii, zapewniając, że po wojnie będą mogli bez przeszkód wrócić do Wielkiej Brytanii. Większość z tych, którzy wyjechali stanowili właśnie ekstremiści z Manchesteru, do których środowiska należał także Salman Abedi.

Autor artykułu twierdzi też, że Londyn znalazł sposób by pośrednio zbroić rebeliantów w Libii. Brytyjski rząd przekazywał broń władzom Kataru, które były głównym sponsorem walczących z Kaddafim bojówek, przy czym Katarczycy świadomie wybierali ugrupowania islamistyczne jako beneficjantów swojego wsparcia. Brytyjskie dostawy broni dla libijskich rebeliantów były warte 400 mln dolarów. Operacja ta odbywała się za wiedzą i z pełnym poparciem członków brytyjskiego rządu.

Curtis twierdzi, że brytyjskie zaangażowanie w Libii powinno być przedmiotem takiego samego śledztwa jakie wykazało wszystkie błędy brytyjskich władz w sprawie przyłączenia się do agresji na Irak w 2003 roku.

middleeasteye.net/kresy.pl

 

 

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply