W wywiadzie prasowym prezydent Serbii i zdecydowanie najpotężniejszy polityk w tym kraju, Aleksandar Vucić wezwał rodaków, by w sprawie Kosowa nie “chowali głowy w piasek”.
Od czasu rebelii Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK), wspierającego ją ataku NATO w 1999 r. i jednostronnej deklaracji niepodległości Republiki Kosowa w 2008 r., Serbia nieprzerwanie odmawia uznania parapaństwu albańskich separatystów, uznając region za swoją zbuntowaną prowincję. Toteż opublikowany 24 lipca na łamach dziennika “Blic” artykuł, podpisany przez Vucicia, można uznać za bezprecedensowy.
W swoim artykule człowiek trzymający dziś w ręku wszystkie nitki władze w Serbii wzywa rodaków, by “przestali chować głowy w piasek” i “stali się realistami”. Wzywa w nim tak ich, jak i Albańczyków, do uznania iż oba narody wyrządzały sobie nawzajem krzywdę. Wezwał przy tym Serbów do “przejrzenia się w lustrze, z odwagą, aby jasno zobaczyć wszystkie blizny, rany i defekty na swojej własnej twarzy” aby je “uleczyć”, a jednocześnie “nie poddawać się w obliczu problemów przed jakimi stoimy”. Vucić przyznał, że Serbowie nie rozumieli aspiracji i interesów Albańczyków w Kosowie, ale o takie same podejście oskarżył także drugą stronę, szczególnie gdy Albańczycy mogli skorzystać z politycznego i militarnego wsparcia mocarstw zachodnich.
Artykuł Vucicia pełen jest ezopowych metafor czy analogii, komentatorzy zwracają jednak uwagę, że nigdy jeszcze żaden serbski przywódca nie pisał w ten sposób o regionie, będącym kolebką serbskiej kultury i tożsamości narodowej. To sformułowanie, w Serbii niemal kanoniczne, nie pojawiło się ani razu w tekście podpisanym przez jej prezydenta. Przypominał on przy tym postać premiera Izraela Icchaka Rabina, który w 1993 roku podpisał z Jaserem Arafatem porozumienie z Oslo, uznając Organizację Wyzwolenia Palestyny za politycznego reprezentanta Palestyńczyków i ustanawiającego Autonomię Palestyńską, która dziś jako suwerenne państwo jest uznawana przez 13 państw świata i Stolicę Apostolską.
Vucić wyraził w artykule niezadowolenie z obecnej sytuacji wokół Kosowa, którą ukazał jako zamrożony konflikt, który może w każdej chwili wybuchnąć z nową siłą. Wezwał do przerwania “ciszy” i zawarcia generalnego porozumienia między Serbią a Albańczykami w Kosowie, które ostatecznie określi status regionu, “wykluczy możliwość konfrontacji i będzie korzystne dla całego regionu”. Prezydent twierdził, że Serbowie “muszą być realistami ponieważ nie mogą sobie pozwolić na poddanie czy utratę tego co już posiadają, ani na stratę czasu czekając na odzyskanie czegoś co stracili dawno temu”.
To pierwsza tak otwarta deklaracja Vucicia ujawniająca jego wolę pogodzenia się z jakąś formą zmiany statusu Kosowa. W istocie od kilku lat podejmuje działania polityczne (do niedawna jako premier) otwierające do tego drogę. Do 2013 roku wszystkich pracowników sektora publicznego w czterech gminach północnego Kosowa zamieszkanych w większości przez Serbów, utrzymywał rząd Belgrad, a policja podlegająca Prisztinie nie miała do nich wstępu. Albańczycy nie kontrolowali także granicy między Kosowem a Serbią właściwą. Dopiero w tymże roku albańscy policjanci i urzędnicy pojawili się na północy regionu, na mocy porozumienia zawartego przez albańskie władze Kosowa i Serbię w Brukseli. Vucić ugiął się wówczas przed Unią Europejską i zwinął serbski system administracyjny w Kosowie w zamian za obietnice postępu w procesie integracji Serbii z UE.
Stało się tak mimo tego, że jeszcze w lutym 2012 roku, w północnych gminach zorganizowane zostało nieuznawane przez Albańczyków i Unię Europejską referendum. 99,7% spośród 26,7 tysięcy głosujących kosowskich Serbów opowiedziało się przeciw uznawaniu państwowości Republiki Kosowa i zwierzchności jej władz. Przez cały ten rok trwały zamieszki w największym ośrodku kosowskich Serbów – północnej części Kosowskiej Mitrovicy.
W 2013 roku, zgodnie z wspomnianym porozumieniem, zamieszkana przez Serbów Kosowska Mitrovica uzyskała status odrębnej jednostki administracyjnej ale już w ramach Republiki Kosowa. Jej radni wybrani w wyborach przeprowadzonych już w ramach porządku prawnego tego parapańswa złożyli przysięgę na wierność temu porządkowi. Co prawda Belgrad naciska na Prisztinę aby serbskie gminy otrzymały specjalną autonomię w ramach Kosowa, jak na razie jednak albańscy politycy nie wykazują żadnej woli realizacji tego postulatu.
Po zdecydowanym zwycięstwie w kwietniowych wyborach prezydenckich, Vucić poczuł się najwyraźniej na tyle pewnie by dyskutować o rewizji czegoś co do tej pory uznawano za niewzruszony fundament serbskiej polityki. Nie ukrywający sympatii dla Republiki Kosowa liberalny portal Balkan Insight już porównuje Vucicia do generała Charlesa de Gaulla. Ten ostatni w 1958 roku przejął władzę z poparciem francuskich wojskowych i osadników w Algierii, by już w 1961 pozwolić na ogłoszenie przez Algierczyków niepodległości.
balkaninsight.com/kresy.pl
W Kosowie wygrali wybory zwolennicy Wielkiej Albanii,a czystki etniczne pod egidą NATO i UE dokonane przez Albańczyków to idealna baza do porozumienia.