Reuters: zabicie Chaszukdżiego skomplikowało plany utworzenia „arabskiego NATO”

Plan Donalda Trumpa dotyczący utworzenia antyirańskiego bloku państw arabskich znacznie skomplikował się po zamordowaniu dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego w saudyjskim konsulacie w Istambule. – napisała w czwartek agencja Reutera powołując się na swoje źródła.

Jak pisze Reuters,  Stany Zjednoczone od dawna dążą do utworzenia MESA (Middle East Strategic Aliance) – bloku wojskowo-polityczno-gospodarczego jednoczącego sunnickie kraje Bliskiego Wschodu – Arabię Saudyjską, Kuwejt, Katar, Oman, Bahrajn, Egipt i Jordanię. Blok ten, nazywany nieformalnie „arabskim NATO” pod egidą USA miałby być wymierzony przeciw szyickiemu Iranowi.

Jeszcze przed zabiciem Chaszukdżiego niesnaski pomiędzy niedoszłymi sojusznikami utrudniały założenie sojuszu. Jako przykład Reuters podał saudyjski bojkot gospodarczy i polityczny Kataru. Już kilka razy odkładano szczyt, na którym Trump i arabscy przywódcy mieli podpisać wstępne porozumienie o powstaniu sojuszu. Obecnie zagrożony jest styczniowy termin szczytu, o czym Reuters dowiedział się z trzech źródeł w USA i jednego w kraju w rejonie Zatoki Perskiej.

Zabójstwo Chaszukdżiego wywołało „całą masę problemów”, które należy rozwiązać, by amerykańskie plany mogły posuwać się naprzód – powiedział agencji jeden z urzędników USA. Problemem jest osoba saudyjskiego następcy tronu, księcia Muhammada bin Salmana, podejrzewanego przez opinię publiczną o wydanie rozkazu zamordowania dziennikarza. Nie wiadomo, jak miałby on wziąć udział w szczycie, nie wzbudzając powszechnego oburzenia. Zdaniem Roberta Malleya, byłego doradcy Barracka Obamy ds. Bliskiego Wschodu, Muhammadowi byłoby ciężko wziąć udział w szczycie „biorąc pod uwagę to co się stało i jakie są odczucia”.

Główny amerykański negocjator ws. MESA, emerytowany generał Anthony Zinni przekazał Reutersowi, że inicjatywa powołania sojuszu „idzie do przodu”, lecz nie potrafił ocenić wpływu, jaki wywrze na nią sprawa Chaszukdżiego. Przyznał jednak, że być może trzeba będzie poczekać do zakończenia śledztwa w sprawie morderstwa.

Jak pisaliśmy, dziennikarz Washington Post Dżamal Chaszukdżi wybrał się do saudyjskiego konsulatu w Istambule po to, by odebrać dokumenty w związku z planowanym ślubem z turecką narzeczoną. Tureckie władze sugerowały, że posiadają dowody w postaci nagrań na zamordowanie dziennikarza w konsulacie przez komando zabójców, którzy przylecieli z Arabii Saudyjskiej. Początkowo saudyjskie władze zaprzeczały takiej wersji wydarzeń i twierdziły, że Chaszukdżi opuścił konsulat, później pod wpływem międzynarodowego nacisku przyznały, że Chaszukdżi zginął podczas kłótni i bójki „z wieloma osobami”, do której miało dojść w placówce. Poinformowano też, że w ramach śledztwa prowadzonego w tej sprawie aresztowano 18 osób, obywateli Arabii Saudyjskiej. Ponadto, doradca dworu ds. mediów Saud al-Qahtani i generał Ahmed al-Assiri, wiceszef wywiadu, a zarazem doradca księcia Muhammada bin Salmana, następcy tronu, zostali odwołani. Już wcześniej spekulowano, że Rijad planuje oskarżyć o zorganizowanie morderstwa dziennikarza właśnie al-Assiriego, jednocześnie oficjalnie zaprzeczając jakimkolwiek związkom rodziny królewskiej z tą sprawą. Jednak kilka dni temu prezydent Turcji Recep Erdogan wyraził przypuszczenie, że rozkaz zabicia dziennikarza został wydany na „najwyższym szczeblu” w Arabii Saudyjskiej.

Kresy.pl / Reuters

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply