Posiedzenie Sejmu zostanie przerwane i wznowione dopiero po wyborach

We wtorek wieczorem wicemarszałek Sejmu z ramienia PiS Ryszard Terlecki poinformował, że zgodnie z decyzją Prezydium Sejmu, w środę najbliższe posiedzenie parlamentu zostanie przerwane, a wznowione dopiero po październikowych wyborach.

Zgodnie z wnioskiem PiS, rozpoczynające się dziś, pierwotnie trzydniowe, posiedzenie potrwa jeden dzień. Ma zostać dokończone 15 października br., czyli po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 13 października. Media i komentatorzy oraz posłowie opozycji zwracają uwagę, że jest to sytuacja bez precedensu. Ci ostatni wyrażali obawy, że partii Jarosława Kaczyńskiego może chodzić o dopisanie do porządku obrad punktów nieprzewidzianych w obecnym porządku obrad. Ich zdaniem, PiS miałby w ten sposób w razie niekorzystnej dla siebie sytuacji wykorzystać to, że ma większość w parlamencie, żeby szybko wprowadzić jakieś ustawy.

Terlecki twierdził, że posiedzenie ma zostać skrócone z powodu krótkiej kampanii wyborczej i na „prośbę posłów, żeby mogli jechać do okręgów”. Zapewniał, że po wznowieniu obrad po wyborach żadne nowe punkty nie będą dopisywane.

Przeczytaj: Najnowszy sondaż daje PiS samodzielną większość

Według Marka Sawickiego (PSL-KP), prośbę o przerwę zgłosili posłowie partii rządzącej, „ale także prawdopodobnie niektórzy posłowie opozycji”. Jego zdaniem przerwa w pracach nie wpłynie na pracę Sejmu, ale nie wyklucza, że klub PiS i jego sojusznicy po wyborach „coś wrzucą”, w zależności od sondaży czy wyniku wyborów.

Z kolei zdaniem wicemarszałka Stanisława Tyszki z Kukiz’15 „można mieć podejrzenia, że Prawu i Sprawiedliwości z wewnętrznych badań wynika, iż nie będą już mieli większości bezwzględnej i chcą się zabezpieczyć tym dodatkowym posiedzeniem, na którym mogą się pojawić nowe, kontrowersyjne projekty, służące zabezpieczeniu interesów tej partii w razie przegranych wyborów”.

Poseł Konfederacji i prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki wyraził na Twitterze przypuszczenie, że „PiS boi się czwartkowej debaty i piątkowego głosowania nad obywatelskim projektem Stop Pedofilii”.

„Dlaczego się boją? Bo ten projekt to m. in. bardzo mocne uderzenie w działalność środowisk dewiacyjnych. A jak wiadomo rządzący walczą z tęczową propagandą… wyłącznie słowami. Zdecydowanych kroków przez cztery lata nie podjęli i nie podejmą” – komentuje Winnicki.

Zgodnie z harmonogramem prac, Sejm ma dziś rozpatrzyć wniosek nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Na wieczór zaplanowano głosowania oraz przedstawienie informacji z działalności KRS w roku 2018 oraz Rzecznika Praw Obywatelskich o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela w roku 2018.

Wczoraj na sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowiek Adam Bodnar przedstawiał tę informację, podkreślając w swoim wystąpieniu, że „nie daje mu spokoju” to, że w Polsce „mamy całe grupy, które mogą być wykluczane i poniżane” . Wymienił tu m.in. „osoby homoseksualne, transpłciowe, imigrantów, kobiety, działaczy organizacji pozarządowych”. Jego wypowiedzi i pracę ostro skrytykowała posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, nazywając go „antypolskim rzecznikiem” i twierdząc, że RPO jest „elementem politycznej opozycji, części lewacko-lewicowej”. Posłowie opozycji zwracali prowadzącemu posiedzenie Stanisławowi Piotrowiczowi uwagę na jego bezczynność i brak reakcji na ataki ze strony posłanki PiS i podnoszenie przez nią głosu. Ostatecznie Piotrowicz zamknął posiedzenie, czym według Bodnara uniemożliwił mu odniesienie się do pytań i zarzutów.

rmf24.pl / PAP / twitter.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply