Od 1 lipca 2020 roku NATO przechodzi na nowy, bardziej nowoczesny system identyfikacji radiolokacyjnej. Mimo iż wiedziano o tym od kilkunastu lat, polskie siły zbrojne wciąż są nieprzygotowane do tej zmiany technologicznej. Zaniechanie to może doprowadzić do sytuacji, w której lotnictwo NATO nie będzie w stanie pomóc Polsce w razie ataku na nasz kraj, ponieważ stary system identyfikacji używany w Polsce nie będzie odróżniał natowskich maszyn (w tym także polskich używających już nowego systemu) od maszyn wroga. Z kolei nowocześniejszy system używany przez NATO nie będzie rozpoznawał polskich obiektów używających starego systemu. Grozi to bratobójczym ogniem pomiędzy sojusznikami.
Sprawę opisano we wtorek na portalu Defence24.pl. Chodzi o system identyfikacji radiolokacyjnej “swój-obcy” IFF (Identification Friend or Foe) używany w lotnictwie i marynarce wojennej. Działa on na zasadzie „zapytanie-odpowiedź” – zakodowane zapytanie wysyła urządzenie zwane interrogatorem a odpowiedzi udziela transponder. Komunikacja jest zabezpieczana tzw. modami. Do niedawna najważniejszym z nich był mod 4 (system IFF Mark XII), opracowany jeszcze w latach 60. XX wieku. Obecnie zastępowany on jest przez nowocześniejszy, bardziej odporny na zakłócenia i oferujący większe możliwości mod 5 (system IFF Mark XIIA).
Wymiana urządzeń radiolokacyjnych powinna zakończyć się do połowy przyszłego roku, ponieważ kilkanaście lat temu Amerykanie ogłosili, że od 1 lipca 2020 roku przestaną dystrybuować klucze do modu 4. Portal Defence24.pl uzyskał potwierdzenie z NATO, że zapowiedź ta jest aktualna i Sojusz obecnie ocenia, czy i w jaki sposób wpłynie to na operacje NATO.
Tymczasem, jak twierdzi portal, polskie siły zbrojne nie są przygotowane do przejścia na nowy system, mimo iż polski sektor zbrojeniowy dysponuje potencjałem do zapewnienia wymiany urządzeń. Według ustaleń portalu po 1 lipca 2020 roku z modem 5 będzie pracowało jedynie 100 polskich platform: samoloty F-16, niektóre MiGi-29 (ale bez możliwości “zapytania”), prawdopodobnie dwa okręty oraz stacje radiolokacyjne TRS-15, Soła i Bystra. Dla porównania, gdy Wojsko Polskie przechodziło na mod 4, natowskie urządzenia IFF otrzymało ponad 300 platform.
Nowego systemu w połowie 2020 roku nie będą miały m.in. zestawy przeciwlotnicze Kub, Newa i OSA.
Defence24.pl otrzymało kuriozalną odpowiedź z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DGRSZ) na pytanie o sposób identyfikacji po 1 lipca 2020 przez platformy nie dysponujące nowym systemem. Według DGRSZ wojsko będzie mogło używać modów jawnych – mod 1, mod 2, mod 3/A, mod C i mod S. Niektóre z nich są cywilne i łatwe do oszukania przez przeciwnika. W praktyce nie będzie ich można używać w działaniach bojowych.
Według DGRSZ wymiana urządzeń radiolokacyjnych na nowy standard jest planowana “sukcesywnie” w latach 2020-2025 roku, a więc w czasie, gdy nie będzie można już korzystać z modu 4.
Jak twierdzi Defence24.pl polski przemysł zbrojeniowy jest w stanie samodzielnie wyprodukować potrzebne transpondery i interrogatory, jednak MON postawiło na powolną wymianę urządzeń drogą bieżących zakupów. Portal sugeruje, że zaniechania w wymianie systemu IFF są wynikiem rażących zaniedbań albo celowego działania mającego wymusić interwencyjny zakup urządzeń “z półki” za granicą z pominięciem polskiego przemysłu.
Polskę może uratować jeszcze ewentualna rezygnacja USA z porzucenia wspierania starego systemu, tym bardziej, że opóźnienia we wdrożeniu modu 5 mają także inne państwa NATO.
CZYTAJ TAKŻE: W Polsce powstaną „wojska obrony cyberprzestrzeni”
Kresy.pl / defence24.pl
PIS i wszystko jasne buahahahaha.
To kolejny z listy “przypadków” , sama selekcja negatywna trepów od kilkudziesięciu lat nie wyjaśnia tak skutecznego blokowania działań.
Stawiam na świadome działania i sterowanych pożytecznych .
Wina Putina, na pewno!