„Żadne ułaskawienia mi niepotrzebne. Nie zamierzam o nic prosić czy błagać. Nawet jeśli będą naciskać. W takich sprawach jak moja, podobne zachowanie byłoby niemoralne i niegodne pamięci bohaterów AK” – napisał więziony przez białoruskie władze polski działacz, Andrzej Poczobut.

W środę wieczorem serwis internetowy Radia Swoboda opublikował udostępnione przez czytelnika (niewymienionego z nazwiska) fragmenty listu, który otrzymał od więzionego od blisko pół roku polskiego działacza i dziennikarza z Grodna, Andrzeja Poczobuta.

Według portalu, Polak napisał, że u niego „wszystko w porządku”, a swoją obecną sytuację określił słowami „więzienna normalność”. Relacjonuje też, że czyta książki i dużo chodzi po celi, żeby „choć jakoś utrzymać formę fizyczną”. Przygotowuje się też do procesu, którego data nie została jeszcze wyznaczona.

Poczobut w swoim liście zdecydowanie oświadczył, kolejny już raz, że nie będzie pisał żadnej prośby o ułaskawienie.

„Żadne ułaskawienia mi nie potrzebne. Nie zamierzam o nic prosić czy błagać. Nawet jeśli będą naciskać. W takich sprawach jak moja, podobne zachowanie byłoby niemoralne i niegodne pamięci bohaterów AK” – napisał działacz Związku Polaków na Białorusi.

Podkreślił też, że nikomu nie dawał i nie udzieli pozwolenia, żeby zwracać się w tej sprawie do białoruskiego przywódcy, Aleksandra Łukaszenki. Wcześniej Jurij Woskriesienskij, niegdysiejszy białoruski opozycjonista, który poszedł na współpracę z władzą twierdził, że sam zwróci się z wnioskiem o zwolnienie Polaka. Dodajmy, że w ubiegłym roku, po zwolnieniu Woskriesienskiego z więzienia, Poczobut twierdził, że w czasie śledztwa poszedł on na współpracę z KGB. Część przedstawicieli białoruskiej opozycji twierdzi, że to w rzeczywistości funkcjonariusz KGB, który jedynie udawał działacza opozycyjnego.

Z opublikowanych przez Radio Swoboda fragmentów listu Poczobuta wynika, że czekają go długie pobyty, jak sam pisze „wizyty”, w więzieniach i obozach karnych. – Ale tym, których godności i honoru bronię, było znaczniej trudniej i ich przykład zawsze mnie inspirował. I to się nie zmieniło!

Miesiąc temu pisaliśmy, że więzieni przez białoruskie władze działacze Związku Polaków na Białorusi, Anżelika Borys i Andrzej Poczobut, pozostaną w areszcie – nawet do końca listopada. Formalnie są oskarżani o rzekome „podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym i rehabilitację nazizmu”.

W ocenie portalu „Znad Niemna” decyzja o przedłużeniu aresztu dla polskich działaczy oznacza, że toczące się przeciwko nim śledztwo wciąż znajduje się na etapie niepozwalającym na wyznaczenie terminu rozprawy sądowej. „Z jednej strony może to oznaczać brak dowodów winy oskarżonych, ale z drugiej strony może być też formą wywieranej na nich presji, mającej na celu wymuszenie dokonania przez nich samooskarżenia przyznania się do niepopełnionych czynów” – czytamy na portalu. Według tego serwisu, cała sytuacja wskazuje na to, że działacze ZPB nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów.

Przypomnijmy, że na początku sierpnia informowaliśmy, że po odbyciu kwarantanny spowodowanej zarażeniem koronawirusem, polski działacz z Grodna, Andrzej Poczobut, wrócił do celi ogólnej. Jednocześnie, sąd odrzucił jego skargę na bezprawne pozbawienie wolności, co oznaczało, że pozostanie w areszcie więziennym Żodzino.

Od połowy maja br. Poczobut przebywa w areszcie śledczym w Żodzinie pod Mińskiem, podobnie jak szefowa Związku Polaków na Białorusi, Andżelika Borys. Oboje zostali aresztowani w marcu br. pod zarzutem podżegania nienawiści na tle narodowościowym i propagowania nazizmu. To samo zarzucano trzem innym polskim działaczkom, Annie Paniszewej, Marii Tiszkowskiej i Irenie Biernackiej, które 25 maja br. wydalono z Białorusi do Polski. ZnadNiemna.pl zaznacza, że jeśli będą chciały wrócić na Białoruś, to grozi im areszt i wznowienie sprawy karnej. Z kolei Borys i Poczobut najprawdopodobniej odrzucili mniej lub bardziej oficjalne „propozycje” władz dotyczące zwolnienia z aresztu w zamian za zgodę na deportację z kraju.

Zatrzymany przez białoruskie służby polski działacz z Grodna, Andrzej Poczobut, usłyszał w kwietniu zarzuty podżegania do nienawiści i „rehabilitacji nazizmu”. W Kodeksie Karnym Republiki Białoruś czyny takie są zagrożone pozbawieniem wolności w wymiarze od 5 do 12 lat. Według białoruskiej Prokuratury Generalnej, współkierowany przez Poczobuta Związek Polaków na Białorusi od 2018 roku miał organizować imprezy poświęcone „żołnierzom wyklętym”. Białoruska propaganda insynuuje polskiemu podziemiu antykomunistycznemu współpracę z III Rzeszą i dopuszczanie się zbrodni na ludności cywilnej. Analogiczne zarzuty postawiono szefowej ZPB, Andżelice Borys.

svaboda.org / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply