Ogromne kolejki do granicy – Ukraińcy próbują zdążyć ściągnąć samochody bez cła

W związku z przywróceniem opłat od 1 lipca, Ukraińcy masowo próbują zdążyć ściągnąć samochody z zagranicy bez płacenia cła i VAT. Kolejki do granicy ciągną się nawet na ponad 30 km, blokując ruch w przygranicznych miastach.

W sobotę prezydent Przemyśla, Wojciech Bakun, zwrócił uwagę na problem, który dotyka mieszkańców miasta i jego okolic. Chodzi o ponad 20-kilometrową kolejkę samochodów do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce. Jest ona tak długa, że ciągnie się przez drogę obwodową Przemyśla. Prezydent zamieścił też nagrania, na których widać długi „sznur” pojazdów, całkowicie blokujący prawy pas jezdni w kierunku Ukrainy.

„25-kilometrowa kolejka do przejścia granicznego w Medyce ciągnie się przez drogę obwodową miasta z dwiema tzw. kieszonkami w ulicę Krakowską i obwodnicą w kierunku ulicy Słowackiego” – napisał na Facebooku Bakun. Zaznaczył, że powodem całej sytuacji jest masowe ściąganie przez Ukraińców aut na Ukrainę. Za tydzień, w związku ze zmianą przepisów, sprowadzanie używanych samochodów z zagranicy będzie tam trudniejsze niż dotąd.

„Powodem (którego nie będę komentował) jest zmiana przepisów dotyczących możliwości ściągania pojazdów na Ukrainę. Na chwilę obecną przepisy obowiązują jeszcze przez tydzień, więc co najmniej tyle jeszcze będziemy musieli zmagać się z utrudnieniami na wspomnianych wyżej drogach” – zaznaczył prezydent Przemyśla. Dodał, że w piątek o sytuacji został poinformowany Wojewódzki Sztab Kryzysowy, który „ma pełny obraz tego co dzieje się na granicy i jak wpływa to na okoliczne miejscowości”.

„Miejmy nadzieję, że sytuacja szybko ulegnie poprawie (co w głównej mierze zależy od ukraińskich służb granicznych)” – podsumował Bakun.

Wiadomo też, że identyczny problem mają mieszkańcy Ustrzyk Dolnych i Lubaczowa, przez które również biegną ważne trasy w kierunku granicy z Ukrainą.

Przypomnijmy, że na początku kwietnia br. na Ukrainie skasowano cło na używane samochody z zagranicy. W związku z tym, Ukraińcy masowo wwozili je do kraju. Pisaliśmy, że na granicy polsko-ukraińskiej tworzą się przez to wielkie kolejki do wjazdu na Ukrainę, długości nawet kilku kilometrów. Stały w nich auta na rejestracjach krajów członkowskich Unii Europejskiej, czyli na tzw. euroblachach. Spowodowało to problemy z transportem zaopatrzenia dla wojska.

Zmiany prawne upraszczające import wprowadzono na czas obowiązywania na Ukrainie stanu wojennego, by wesprzeć krajową gospodarkę. Na tej podstawie, przy sprowadzaniu samochodów zarejestrowanych w UE nie trzeba płacić cła i większości innych podatków, oprócz składki emerytalnej i wojskowej. Odpada zatem cło, VAT i akcyza. W ten sposób Ukraińcy oszczędzają na kosztach, wynoszących średnio 30 proc. wartości sprowadzanego samochodu.

Ukraińscy celnicy mówili, że wwożone są w większości samochody mocno używane, na nawet „bite”. Są też bardzo drogie pojazdy, ale jest ich „nadzwyczaj mało”. Rejestracja jednego pojazdu zajmuje około godziny. Według TSN, tylko przez pierwsze dwa tygodnie obowiązywania nowych przepisów na teren obwodu lwowskiego wwieziono około 1,5 tys. samochodów na zagranicznych rejestracjach. Były to zarówno auta osobowe, jak i mikrobusy, ciężarówki, motocykle i przyczepy. Część ukraińskich mediów zwracała uwagę, że niektóre pojazdy sprowadza się z myślą o ich późniejszej odsprzedaży w kraju.

Teraz, władze Ukrainy zdecydowały się jednak skończyć z tą sytuacją. Komisja parlamentarna ds. finansów, polityki podatkowej i celnej przywróciła od dnia 1 lipca br. cła i podatek VAT na towary importowane. Dotyczy to również samochodów.

W tej sytuacji, wielu Ukraińców próbuje zdążyć sprowadzić samochody z zagranicy, nim przywrócone zostaną wysokie opłaty. Doprowadziło to do zablokowania przejść granicznych z Polską i olbrzymich kolejek po stronie polskiej. Przed przejście Hrebenne sznur aut ma ponad 30 km, a w Dorohusku – 35 km.

Na trasie do przejścia Zosin-Uściług zaczęło dochodzić do sytuacji konfliktowych. Niektórzy ukraińscy kierowcy próbowali ominąć kolejkę i wjechać bez oczekiwania. Są jednak blokowani przez innych, którzy po parę dni czekają na wjazd na Ukrainę.

Z kolei na drodze do przejścia Medyka-Szeginie zorganizowano swego rodzaju komitet kolejkowy. Spisano listę tych, którzy stoją w kolejce. We współpracy z policjantami uniemożliwia się przejazd tym, którzy nie są na liście i, oszukując, próbują wjechać bez kolejki.

Są też chętni do płacenia innym za to, żeby stali za nich w kolejce. Koszt to od 300 do 600 dolarów. Pojawiły nawet wyższe oferty.

Przypomnijmy, że przed paru laty, żeby uniknąć na Ukrainie wysokich opłat celno – skarbowych za samochód kupiony za granicą, obywatel tego kraju mógł zarejestrować takie auto w Polsce (lub innym kraju członkowskim UE), z polskim (zagranicznym) współwłaścicielem. Przepisy wymagały jednak, żeby taki pojazd co pięć dni opuścił Ukrainę. Przyczyniało się to do zwiększania kolejek, na co zwracały uwagę nawet polskie służby graniczne. Jednak w listopadzie 2018 roku Ukraina zmieniła przepisy dotyczące sprowadzanych z zagranicy samochodów. Od tamtego czasu, za auto na rejestracjach z krajów członkowskich UE wjeżdżające na Ukrainę, które ma dwóch współwłaścicieli, należało zapłacić bardzo wysoką kaucję. Nieraz przewyższała ona nawet wartość samochodu.

Jak informowaliśmy, ukraińskie władze zlikwidowały lukę prawną, nakazując właścicielom „euroblach” oclenie samochodu w ciągu pół roku (z 50 proc. bonifikatą „na zachętę”) lub wywiezienie go za granicę. Dodatkowo przy powrocie z zagranicy takim samochodem Ukraińcy musieli uiszczać kaucję na poczet cła. Jednak, jak pisaliśmy, przyjęte stawki celne były tak wysokie, że przy starszych autach opłaty mogą przewyższyć ich wartość, co wywołało protesty „euroblacherów”. W przypadku aut mających więcej niż 15 lat było to praktycznie zupełnie nieopłacalne.

Czytaj także: Przemyśl: Ukraińcy masowo wyrejestrowują auta z polskimi rejestracjami

Facebook / tsn.ua / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    Trochę bałagan w Kresach. W Przemyślu kolejka 20; 25 lub 30 km. Kto zgadnie? Swoją drogą widać, że Ukraińcy mają inny problem niż wojna. Wojna to jest dla “demokratycznego” zachodu.