Dr Magdalena Izabella Sacha z Uniwersytetu Gdańskiego w wywiadzie dla PAP porównała w jaki sposób niemiecka polityka historyczna podchodzi do ziem utraconych po drugiej światowej, a polska polityka do Kresów Wschodnich.

Dr Sacha przypomniała, że Niemcy mają sformułowanie podobne to terminu Kresy Wschodnie – dla określenia obszarów utracony po drugiej wojnie światowej, Niemcy używają pojęcia “niemiecki Wschód”. W sensie ścisłym dotyczy on terenów utraconych najpierw przez II, a potem III Rzeszę Niemiecką. Ale czasem rozciąga się na obszary zamieszkane przez kolonistów niemieckich nad Wołgą lub w Siedmiogrodzie.

Naukowiec podkreśla całkowicie różne podejście opinii publicznej do kwestii powojennych przesiedleń. “Chciałabym zaznaczyć, że Niemcom udało się utrwalić w polityce historycznej traumę osób wypędzonych. Tymczasem wysiedlanym z ojczyzny Polakom  władze komunistyczne narzuciły  fałszywe określenie repatriantów. Przecież i my  moglibyśmy mówić o naszych Kresowiakach jako o osobach wypędzonych” – powiedziała dr. Sacha.

Instytucje publiczne i lokalne społeczności mocno zaangażowały się w pielęgnowanie pamięci o “niemieckim Wschodzie” i “wypędzeniach”. Jak wylicza dr Sacha – “Dzisiaj nie mamy danych dla lat 50. i 60. XX wieku, ale obecnie udokumentowanych jest 590 jednostek muzealnych poświęconych utraconym przez Niemcy terenom. To są jednostki różnej wielkości – włącznie z malutkimi salkami, nazywanymi >>izbami ojczyźnianymi<<.” Oprócz tego “niemieckiemu Wschodowi” poświęconych jest sześć dużych muzeów, od lat 70 XX wieku finansowanych przez władze państwowe. “Jest w Lüneburgu Muzeum Prus Wschodnich, czyli dzisiejszego terenu Warmii, Mazur, Obwodu Kaliningradzkiego i części Litwy. Są to tereny dzisiaj należące do trzech państw. W Warendorfie jest Muzeum Prus Zachodnich, czyli terenów dzisiejszego Pomorza Gdańskiego. W Ulm znajduje się Muzeum Szwabów Naddunajskich – czyli obecnych terenów węgierskich, rumuńskich i serbskich. Jest też Muzeum Transylwanii w Gundelsheim oraz Galeria Wschodniopruska w Ratyzbonie (Regensburg). W dwóch regionach, które również są historycznie regionami wypędzonych, powstało Muzeum Pomorza w Gryfii, czyli w Greifswaldzie na Pomorzu, oraz Muzeum Śląskie w Görlitz,, czyli naprzeciwko Zgorzelca” – wyliczyła pracowniczka gdańskiego uniwersytetu.

Dr Sacha wskazywała, że muzea te najczęściej współpracują ze stowarzyszeniami “wypędzonych” i w przeszłości podkreślały mającą trwać od średniowiecza “misję cywilizacyjną” na słowiańskim wschodzie bagatelizują historię drugiej wojny światowej. Jednak na przykładzie Muzeum Prus Zachodnich w Warendorfie naukowiec odnotowuje zmianę w narracji formułowanej przez te placówki, w kierunku uwzględniania historii niemieckich zbrodni na ziemiach polskich.

“Tematyka „niemieckiego Wschodu” jest w niemieckiej polityce bezdyskusyjna w tym znaczeniu, że jest umocowana prawnie w Ustawie o wypędzonych od 1953 roku. Prawo mówi o tym, że zadaniem wszystkich niemieckich landów, rządu, gmin, miast jest traktowanie dziedzictwa „niemieckiego Wschodu” jako integralnej części niemieckiego dziedzictwa kulturowego. Tutaj  nie ma dyskusji” – przypomina dr Sacha, podkreślając, że tematyka ta cieszy się “ciekawością”, choć już nie nostalgią, także młodego pokolenia.

Naukowiec zauważa też skuteczność niemieckiej polityki historycznej, która przeforsowała używanie wobec niemieckich przesiedleńców z ziem obecnej Polski terminu “wypędzeni”, choć wielu Niemców opuściło te tereny jeszcze przed końcem wojny, z powodów ekonomicznych.

Tymczasem w Polsce, choć rząd PiS deklaruje poparcie dla stworzenia Muzeum Ziem Wschodnich w Lublinie, do tej pory brak realnych kroków na rzecz jego budowy. Idea taka spotkała się zresztą z krytyką opozycji.

dzieje.pl/kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Wolyn1943
    Wolyn1943 :

    Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by Sejm uchwalił ustawę narzucającą wszystkim wojewodom, starostom, burmistrzom, etc. konieczność traktowania dziedzictwa Kresów Wschodnich, jako integralnej części polskiego dziedzictwa kulturowego…
    Nie dorastamy, w tej materii, Niemcom do pięt! Niestety. Konstatacja jest smutna: Niemcy, Ukraińcy, Litwini, a nawet Białorusini robią swoje, bez oglądania się na Polskę. Tylko u nas znajdują się zaprzańcy, którzy gotowi wręcz na kolanach przepraszać za polskość Ziem Zabranych, byle Ukrainiec czy Litwin był zadowolony…

  2. Sun Escobar
    Sun Escobar :

    Za moich czasów, szkoła średnia końcówka lat 90, nie było w szkołach ani godziny nt. Kresów, ludobójstwa na Kresach, banderowcach. Nie sądzę, by w tej chwili się cokolwiek zmieniło, a znając dzisiejszych nauczycieli, to również ta spuścizna jest im obojętna. To wina post solidarnościowych rządów. Przez lata transformacji był wałkowany najbardziej temat Katyń. TW Bolki i inni płatne pachołki sukcesywnie urobili Polaków, na antyrosyjski czopek. Zacząć trzeba od kształcenia dzieci nt. Kresów Polskich, bo to stanowić ma fundament pamięci narodowej. PIS ma zwiększyć liczbę godzin historii w szkołach, z tego co już słychać będzie to dalej Katyń, Smoleńsk, antysemityzm, holokaust. Nie zdziwi mnie, jak Kresy Polskie zostaną znowu celowo pominięte.

  3. 1000_szabel
    1000_szabel :

    Przy obecnych władzach nie ma na to szans, byśmy mogli taką politykę realizować. Nie wiem, czy w PiS rządzą obce wpływy, czy to kwestia mentalności (podobno) polskich polityków, ale obecnie niestety szanse mniejsze, niż śladowe.
    Natomiast chciałem nawiązać do tej niemieckiej “misji cywilizacyjnej” począwszy od średniowiecza, bo to określenie do głębi mnie wzruszyło. Jako historyk z wykształcenia dość dobrze wiem, jak wyglądała owa “niemiecka misja niosąca cywilizację dzikim plemionom słowiańskim”. Począwszy od ustawicznych mordów i grabieży Słowian połabskich od IX wieku i zdradzieckich napadów niemieckich magrabiów na polskie ziemie, na bestialstwach nazistowskich skończywszy.