Dopiero za pół roku polityczne deklaracje walijskiego szczytu NATO doczekają się wojskowego planu

Ustalenia szczytu NATO w Newport mają być w ocenie Tomasza Siemoniaka, ministra obrony, przełamaniem zimnowojennego tabu, dostrzeżeniem zagrożenia Europy na Wschodzie oraz potępieniem rosyjskiej agresji.

– Efekty szczytu pokazują, że NATO po 25 latach od zakończenia zimnej wojny uznało, że zagrożenia dla Europy są znowu na Wschodzie – powiedział minister.

Siemoniak wśród najważniejszych decyzji wymienił m.in. te dotyczące zwiększenia obecności wojskowej we wschodnich państwach NATO. Równocześnie przyznał, że działania te będą rozłożone na wiele lat.

– Na szczycie zapadły decyzje polityczne. Od poniedziałku nad planem podniesienia gotowości Sojuszu do reagowania siadają wojskowi. Ich zadaniem jest wypełnić teraz to konkretami, wojskowymi treściami – powiedział.

I choć realne zagrożenie na Wschodzie jest już od kilku miesięcy faktem, to NATO nie zamierza się spieszyć z wypełnieniem treścią powziętych na szczycie zobowiązań. Jak dodał minister Siemoniak, konkretny pakiet jest oczekiwany na spotkaniu ministrów obrony NATO w Brukseli w lutym przyszłego roku.

Jako sukces postrzegana jest decyzja o powołaniu sił natychmiastowego reagowania NATO (tzw. szpicy), które w przypadku zagrożenia będą uruchamiane w ciągu kilkudziesięciu godzin, oraz podkreślenie roli Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie. To tam będzie ulokowane dowództwo liczącej ok. 5 tys. żołnierzy szpicy, ale tylko jeśli powołane siły będą operowały na wschodniej flance Sojuszu.

– Jeśli Polska będzie zagrożona, wtedy dowództwo szpicy będzie w Polsce – podkreślił minister. Szpica bowiem nie będzie na stałe zabezpieczać wschodnich rubieży, ale operować będzie tam, gdzie tylko wystąpi taka potrzeba. Jeśli będzie to ściana wschodnia, to rozbudowany szczeciński korpus będzie odpowiedzialny za organizację działań, będzie też dowodził dodatkowymi siłami NATO, jakie pojawiłyby się w tym rejonie w razie zagrożenia.

Szczyt ma też przełożyć się na regularne ćwiczenia wojskowe z polskim udziałem czy przydzielenie Polsce większej ilości sprzętu na potrzeby przyjeżdżających wojsk NATO. Niestety, minister obrony nie ujawnił, o jaki sprzęt chodzi. Zdradził jedynie, że lokalizacja jest już przygotowana. To zaś może oznaczać jedynie tyle, że nasz kraj nie otrzyma nic więcej niż to, co już wcześniej udało się wynegocjować od Sojuszu. Wiadomo na pewno, że w sposób ciągły w Polsce obecnych będzie 200 amerykańskich żołnierzy, którzy będą ćwiczyć z 200 polskimi. Być może pojawią się kolejni żołnierze Sojuszu, ale ich liczba w żaden sposób nie zwiększy siły bojowej Polski.

– Przewidujemy, że pojawi się trzeci kraj NATO, aby dojść do 600 [żołnierzy – przyp. red.]. W dyspozycji będzie 600-800 żołnierzy na terenie Polski, a także w każdym z państw bałtyckich – dodał Siemoniak.

Jak zaznaczył, w NATO nikt nie ma złudzeń, że konflikty na Wchodzie szybko się zakończą i że „szykujemy się na długie lata wzmacniania naszego własnego potencjału”. W takiej sytuacji jedynie politycznym wzmocnieniem dla Polski jest deklaracja, że kolejny szczyt NATO, w 2016 roku, odbędzie się w Warszawie.

Znacznie szybciej zapadną za to decyzje dotyczące dalszych działań USA w Iraku. Podczas zakończonego szczytu sekretarz stanu USA John Kerry wezwał 10 krajów sojuszniczych, w tym Polskę, do udziału w koalicji przeciwko bojownikom Państwa Islamskiego. Kerry zaapelował o wsparcie, wykluczając przy tym wysłanie do Iraku sił lądowych. Jak wyjaśnił Siemoniak, nikt nie oczekiwał od naszego kraju deklaracji w sprawie zaangażowania wojskowego. Jak jednak dodał, Stany Zjednoczone już w ciągu najbliższych dni przedstawią strategię działania w tym konflikcie. Polska jest gotowa nieść pomoc humanitarną. Pierwsza partia takiej pomocy została uruchomiona już kilka tygodni temu.

Marcin Austyn

“Nasz Dziennik”

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

      • data1
        data1 :

        W Ameryce Łacińskiej sympatie prokomunistyczne są oczywiste, to tak jak Alliende ten, którego Pinochet obalił był sowieckim agentem. A we Francji była potężna komunistyczna partia, która popierała Sowietów. Podała Pani jednoznaczne przykłady popierające tą tezę. Całe te kościoły wyzwolenia w Ameryce Łacińskiej to była sowiecka agentura. I cała amerykańska lewica była prokomunistyczna. Strzeliła Pani kulą w płot.