Oprócz rakiet ministerstwo kierowane przez Antoniego Macierewicza ogłosiło, że zamówi również “ręczne miotacze ulotkowe”.

27 lipca na stronach internetowych Inspektoratu Uzbrojenia MON zostały zamieszczone dwa ogłoszenia o zamiarze przeprowadzenia dialogu technicznego, mającego na celu ustalenie wymagań taktyczno-technicznych, a także rekomendację sposobu zakupu rakietowego pocisku ulotkowego i ręcznego miotacza ulotkowego.

Według założeń MON rakietowe pociski ulotkowe mają mieć kaliber w przedziale od 120 mm do 150 mm, a także zasięg od 6 km do 12 km. Musi również rozrzucić 1400 ulotek formatu A6 lub 2800 formatu A7. Z kolei ręczne miotacze ulotkowe mają być kalibru od 40 mm do 60 mm. Wymagany przez ministerstwo zasięg to 2 km, na który ma przenieść 300 ulotek formatu A6 lub 420 ulotek formatu A7.

CZYTAJ TAKŻE: Soloch: Rosyjska propaganda nieskuteczna w Polsce

Rakietowy pocisk ulotkowy ma pozostać kompatybilny z zasobnikami amunicyjnymi przyczepy transportowej do przewożenia pocisków FLG-5000. Jak tłumaczy Andrzej Kiński, redaktor naczelny miesięcznika Wojsko i Technika to konstrukcja, która powstała jeszcze w NRD jako rakieta oświetlająca, ale służyła też do przenoszenia ulotek. Widocznie dziś MON sobie przypomniał o takim jej zastosowaniu.

MON planuje zakup 1400 rakietowych pocisków ulotkowych w latach 2019–2022, a także 2000 ręcznych miotaczy ulotkowych do 2026 roku.

ZOBACZ TAKŻE: USA przeznaczą ponad 23 mln dolarów na walkę z rosyjską propagandą

Pomysł zakupu sprzętu do miotania ulotek krytykuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych i były wiceminister obrony. Takie systemy “walki” były używane w poprzedniej epoce w nadziei, że ulotki złamią opór NATO. Teraz nie liczyłbym na złamanie oporu Rosjan, bo jak widzimy, po naszych politykach siła propagandy rosyjskiej jest większa, niż nam się wydaje i do jej rozsiewania nie potrzebują ulotek. A tak poważnie, to polska armia potrzebuje dziś sprzętu bojowego do walki, a nie naboi propagandowych – stwierdził Skrzypczak.

W podobny sposób wypowiada się Andrzej Kiński, nie odmawiając jednak pewnych korzyści pomysłowi: W obecnej rzeczywistości informacyjnej można mieć wątpliwości, czy takie środki propagandy są skuteczne. Z drugiej jednak strony może w dobie wojny asymetrycznej stare, sprawdzone narzędzia mogą się okazać użyteczne.

Rozdawanie i rozrzucanie ze śmigłowców czy samolotów ulotek była używana ostatni przez Stany Zjednoczone ostatnio m.in. na wojnach w Iraku i Afganistanie w ramach operacji psychologicznych.

kresy.pl / onet.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply