Lublin pamięta o Szewczence

Dokładnie 197 lat temu, 9 marca 1814 roku we wsi Moryńce na dzisiejszej Ukrainie, a wówczas w Rosyjskim Imperium, w rodzinie pańszczyźnianego chłopa, przyszedł na świat Taras Hryhorowicz Szewczenko. W swoim krótkim, bo nawet nie półwiecznym życiu, którego jedynie piątą część spędził na wolności, ów twardy ukraiński chłop dokonał rzeczy wydaje się wręcz niemożliwej. Stał się wieszczem swego narodu, jego głosem, sumieniem i nadzieją.

Z tej ważnej okazji odbywa się w Lublinie szereg imprez dla uczczenia i popularyzowania pamięci ukraińskiego wieszcza w polskim społeczeństwie. Rok bieżący jest tym ważniejszy, że właśnie teraz mija półtora wieku, od czasu gdy Taras Szewczenko po swym krótkim, umęczonym żywocie odszedł do Pana. Jednak to w rocznicę urodzin odbyło się w Centrum Kultury w Lublinie „Spotkanie z twórczością Tarasa Szewczenki”. Miało ono miejsce w pięknym lubelskim Trybunale Koronnym. Organizatorem spotkania był Dział Edukacji Kulturalnej tegoż Centrum i Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów. Wsparcia udzielił Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie, p. Ołeh Horbenko. Spotkanie zgromadziło przedstawicieli władz Lublina, naukowców (w tym zasłużonego slawistę, językoznawcę prof. Michała Łesiowa), studentów, i innych miłośników Tarasa Szewczenki i kultury ukraińskiej. Wszystkich zebranych przywitała p. Nadia Tkaczyk z Kolegium Uniwersytetów Polskich i Ukraińskich. Następnie, w imieniu Konsula Generalnego Ukrainy głos zabrała Pani Konsul Oksana Duka dziękując wszystkim za przybycie i wyrażając nadzieję, że spotkania takie jak to ukażą Polakom największego wieszcza Ukrainy. Jako kolejny przemówił Prezydent Lublina dr Krzysztof Żuk. W swoim wystąpieniu podkreślił to, że jedną z ważnych cech Lublina, tak na przestrzeni minionych wieków, jak i obecnie jest jego wielokulturowość i otwartość na inne narodowości, religie i kultury. Przejawem tej otwartości są również takie imprezy jak obecna. Wyrażając ubolewanie, że Partnerstwo Wschodnie nie stało się jednym z priorytetów naszej prezydencji w UE, jednocześnie uczynił wszystkim miłośnikom T. Szewczenki radosną obietnicę. Oto rada miasta zobowiązała się, iż na pewno już wkrótce (w ciągu najbliższych miesięcy) zostanie on trwale u nas upamiętniony – zdecydowano, że jego imieniem zostanie nazwana jedna z ulic lub skwer w Lublinie. Prace nad tym już trwają.

Po części bardziej oficjalnej naszedł czas by oddać głos samemu wieszczowi. Jego wiersze w przekładzie P. Kuprysa recytowali z zaangażowaniem podopieczni Pracowni Słowa Centrum Kultury w Lublinie. Kolejnym punktem spotkania był wykład prof. dr Ihora Nabytowycza, z UMCS, pt. Szewczenko jako symbol nowoczesnego narodu ukraińskiego. Nie miał on jednak nic z akademickiego wykładu, gdyż profesor z wielkim zaangażowaniem i emocjami opowiadał o młodości Szewczenki, kontaktach z Polakami (między innymi nieznanej z nazwiska pierwszej miłości wieszcza, która była Polką) jego trudnym życiu i niemożliwej do przecenienie roli w kształtowaniu się nowoczesnego narodu. Mówił: wiek XIX to czas gdy w wielu krajach pojawili się słynni poeci, wieszcze, którzy byli głosem swojego uciśnionego narodu. W Irlandii to Percy Shelley, w Anglii G. Byron, w Niemczech J.W. Goethe, w Polsce Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, Ukrainie Bóg podarował Szewczenkę. Zdaniem profesora to właśnie wiersze Szewczenki przyczyniły się do powstania narodu ukraińskiego. Wiersze te, które tylko na język polski tłumaczone były przez 40-tu różnych tłumaczy, dawały wolę trwania, walki ze złym losem i dążenie do wolności. To ona właśnie jest cechą twórczości Szewczenki. Bo kto inny jak nie on, który 37 lat żył w poddaństwie i niewoli bardziej rozumie jej potrzebę. Jego wola obudziła też tą potrzebę w całym narodzie. Profesor dokonał bardzo plastycznego porównania: „Nie lękajcie się” – mówił Jan Paweł II do Polaków w czasie zniewolenia komunistycznego, „Nie bójcie się” pisze Taras Szewczenko w poemacie „Kaukaz” – czy trzeba tu jeszcze coś dodawać?. I do dziś wieszcz stanowi źródło siły. Zawsze idę do Szewczenki – mówił profesor –czy to będąc na Ukrainie, czy tu w Polsce, czy w Mińsku na Białorusi czy nawet w dalekim Aszchabadzie na pograniczu turkmeńsko-irańskim.

Ostatnim akcentem spotkania był koncert duetu „Ornament”. Urocze bandurzystki z Czerniowiec własnymi głosami i delikatnym brzmieniem narodowych ukraińskich instrumentów wyczarowały Szewczenkowego ducha. Słuchacze mogli przenieść się do wiśniowego sadu, usłyszeć szum wiatru w dąbrowach czy wody na dnieprowych porohach. Tęsknie, ckliwie i żałośnie brzmiały dumy, pieśni narodu, który pragnął wolności, tak jak my, Polacy. Szczególny odbiór wzmagał we mnie jeszcze wiszący w sali, w złoconych ramach wielki portret króla Stasia – dla mnie, grabarza tejże wolności…

Wszystko jednak co miłe szybko się kończy. Ucichły śpiewy, bandury i oklaski. Zebrani powoli zaczęli rozchodzić się do domów. Został nastrój zadumy i poczucie miło i pożytecznie spędzonego czasu i wspomnienie wieszcza, tym ważniejsze i konieczne, że dziś młodym Polakom, a kto wie, może i części Ukraińców, nazwisko Szewczenko w pierwszej kolejności kojarzy się z … piłkarzem, Andrijem Szewczenko. Ba, nawet polskie wyszukiwarki internetowe po wpisaniu hasła „Szewczenko” właśnie owego futbolistę na pierwszym miejscu pokazują. Taki to, smutny dla mnie znak czasu.

Uczestnicząc w tym ciekawym spotkaniu, słuchając wierszy i przecudnego brzmienia bandury jak i smutnych wersów śpiewanej poezji wieszcza przypomniały mi się jego słowa skierowane do nas, Lachów:

O, tak, Lachu, druhu, bracie,
(…)

Daj że rękę kozakowi,
serce czyste razem daj,
będziem w sobie Chrystusowi,
wznowim dawny, cichy raj!

Dla wielu zapewne wydaje się to niemożliwe. Lecz ja w to wierzę!

Tekst i zdjęcia

Krzysztof Wojciechowski
1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lipinski
    lipinski :

    “U ludzi to nie możliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe…” jak mówi Ewangelia. Zabiegajmy o zgodę i pokój między naszymi narodami, byle byłby to Boży pokój a nie pokój “tego świata”.