Dzisiejsze wystąpienia zawierały słowa, które padały już wiele razy, ale nigdy nie zostały spełnione – oświadczył w poniedziałek ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl. Podkreślił, że podczas samych uroczystości, prezydent Andrzej Duda najpierw nie chciał podejść do rodzin ofiar, ostatecznie udało się, żeby podszedł i powiedział, że mamy „ważyć słowa”.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski został zapytany, jak ocenia wystąpienia rządzących z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. “Po raz pierwszy od 30 lat, czyli od chwili, kiedy Polska odzyskała niepodległość oraz Ukraina też jest niepodległa, na tego typu uroczystościach był prezydent RP, premier i po raz pierwszy ambasador Ukrainy. To jest rzecz niebywała. Jednak niestety słuchając pana prezydenta, odnoszę wrażenie, że dalej nie rozumie, o co chodzi w tej sprawie” – odpowiedział.

“Ponieważ składa deklaracje, które są kompletnie bez pokrycia. To samo mówił podczas kampanii wyborczej w 2015 roku, czego byłem świadkiem. Podobnie w 2020 r., a przez to siedem lat tak naprawdę nic nie zrobił. Najważniejszą sprawą, o którą dopominają się rodziny, są pochówki ofiar. Prezydent na ten temat nie zabiera głosu na Ukrainie, ale również nie podejmuje działań” – wskazał.

“Bardzo negatywnie było odebrane przez rodziny – bo słyszałem komentarze – gdy prezydent powiedział, że mamy ‘ważyć słowa’. To jest taka zawoalowana pogróżka. Mamy uważać, co mówimy, nie mamy sprawiać wrażenia, że domagamy się pochówku ofiar. Natomiast podczas samych uroczystości, prezydent najpierw nie chciał podejść do rodzin, ostatecznie udało się, żeby podszedł, po czym powtórzył to wobec mnie i innych osób, że mamy ważyć słowa. Trzy razy, to powiedział. Nie rozumiem tego. Czyli co, mamy milczeć?” – dodał.

Podkreślił, że w kuluarach było krytykowane łączenie przez prezydenta Dudę sprawy ludobójstwa i pochówków z nadaniem PESEL-u Polakom na Ukrainie. “Zaczyna to wyglądać jak targ. Siedźcie cicho, a my nadamy Polakom mieszkającym na Ukrainie PESEL. Przecież nie w tym jest rzecz” – zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że w uroczystościach nie wzięli udziału księża i biskupi. “Nie było nawet biskupa polowego i przykro mi to mówić, ale on bierze za to pensję, dlatego jak może zlekceważyć sobie taką uroczystość?” – powiedział.

“Sytuacja wygląda tak, że strona ukraińska nie chce, a polska strona nie upomina się, nie walczy o sprawę. Ani teraz, ani wcześniej, gdy nie było wojny. Kto ma to zrobić za nas? Przecież nie Amerykanie, czy Chińczycy. Dzisiejsze wystąpienia zawierały słowa, które padały już wiele razy, ale nigdy nie zostały spełnione. Dalsze obiecywanie nie ma już najmniejszego sensu, a prezydent chyba nie rozumie, w czym tkwi problem” – podkreślił ksiądz Isakowicz-Zaleski.

Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda deklarował w czasie kampanii w 2015 roku, że leży mu na sercu sprawa pochówku ofiar rzezi wołyńskiej. “Po rządach SLD później PO-PSL, wiele osób – wśród nich byłem ja – uważaliśmy, że wreszcie coś się zmieni. Przyjdzie do władzy partia polityczna, która ma na sztandarach prawdę historyczną. Partia ma na sztandarach walkę o pamięć o Żołnierzach Wyklętych, Powstania Styczniowe, Obławę Augustowską. Bardzo dobrze, trzeba o tym pamiętać. Ale jednocześnie PiS nie spełnia obietnic” – wskazał.

Zobacz także: IPN pisze o „masakrze” na Wołyniu bez określenia narodowości sprawców

11 lipca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. 79 lat temu, w niedzielę 11 lipca 1943 roku, na Wołyniu rozpoczęła się masowa, skoordynowana akcja przeciwko ludności polskiej przeprowadzona przez OUN-UPA. W wyniku ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zginęło co najmniej 100 tys. Polaków.

Podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej prezydent Andrzej Duda mówił: „Chcemy prawdy, grobów, tego, co jest normalne w cywilizacji, w której oba nasze narody wyrosły – chrześcijańskiej, łacińskiej”.

Premier Mateusz Morawiecki stwierdził z kolei, że “do nasilenia zbrodni na Wołyniu dochodziło w latach 1942-1944. Kto wtedy panował na tych ziemiach? Niemcy. Oni byli panami życia i śmierci Polaków, Ukraińców i Żydów. Niemcy również odpowiadają za zbrodnię wołyńską”. Wyraził opinię, że Ukraina widzi, iż “spadkobiercą UPA jest ruski mir”.

W 2016 r. Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Sejm – głosi uchwała – oddaje hołd „wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów”.

Zobacz także: Lisicki: Polskie elity są gotowe, aby nad Wołyniem przejść do porządku dziennego

dorzeczy.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply