Zawziętą dyskusję wśród tzw. dziennikarzy niezależnych wywołała informacja byłego wolontariusza Fundacji Otwarty Dialog Tomasza Maciejczuka, że w batalionie “Ajdar” znajduje się pododdział imienia Oskara Dirlewangera. Wspomniany Dirlewanger stał na czele oddziałów, które podczas Powstania Warszawskiego brały udział m.in. w rzezi Woli.

Ciekawe, kiedy batalion Ajdar pozbędzie się pododdziału im. Dirlewangera?– zapytał Maciejczuk na swoim profilu na Facebooku. Post wywołał wiele kontrowersji wśród tak zwanych “dziennikarzy niezależnych”, którzy od początku demonstracji na Majdanie zajmowali konsekwentnie stanowisko promajdanowe, a po obaleniu Janukowycza – prokijowskie. W dyskusji wziął udział m.in. Paweł Bobołowicz z Radia Wnet, który wraz z posłanką PiS Małgorzatą Gosiewską jeździł do członków batalionu na front.

Spór z Maciejczukiem podjęli też Wojciech Mucha i Dawid Wildstein, którzy publikowali swoje teksty na tematy ukraińskie w mediach “niezależnych” – “Gazecie Polskiej, “Gazecie Polskiej Codziennie” i portalu “Niezalezna.pl”. Zaregowała też korespondentka Telewizji Republika Bianka Zalewska.

Bobołowicz nazwał treści opublikowane przez Maciejczuka “bzdurami” (post na samym dole):

Z kolei Dawid Wildstein, powołując się na “ziomów z Ajdaru”, nazwał informacje Maciejczuka “bredniami” i wezwał go do publicznego dementi:

Wildstein twierdzi też, że osoby odwołujące się do postaci w rodzaju Dirlewangera stanowić muszą margnies:

Wersji Maciejczuka zaprzeczyła też Bianka Zalewska, która była korespondentem z frontu Telewizji Republika:

Z kolei Maciejczuk twierdzi, że Zalewska wiedziała, iż w Donbasie walczą ludzie odwołujący się do Dirlewangera. Jednocześnie korespondentka Telewizji Republika miała według Maciejczuka stwierdzić, że “nie ma sensu poruszać tego tematu”:

Maciejczuk odbiera również wiarygodność Zalewskiej, twierdząc, że zdjęcia dirlewangerowców zrobił w jej obecności:

Maciejczuk wszedł również z polemikę z Dawidem Wildsteinem, do którego zaadresował sprostowanie, iż nie pisał, że direlwangerowcy należeli do Ajdaru. Wildstein stwierdził z kolei, że Maciejczuk jednoznacznie zasugerował coś zupełnie przeciwnego. Jednocześnie adresatem pretensji Wildsteina został Wojciech Mucha. Temu pierwszemu nie spodobało się, że Mucha “polubił” post Maciejczuka. “Ty mi nie mów, co mam lajkować” – odpowiedział Mucha:

W kolejnych postach Mucha i Wildstein godzą się ze sobą, po czym wspólnie wzywają Maciejczuka do sprostowania informacji. Maciejczuk z kolei powołuje się na swoje rozmowy z mieszkańcami miejscowości Szczestie. Do swojego posta przekierowuje m.in. Pawła Bobołowicza:

W dalszej części Bobołowicz odmawia wiarygodności Maciejczukowi, zarzucając mu, że zmienia narrację:

Wcześniej, w innym poście, były wolontarusz Fundacji Otwarty Dialog opublikował zdjecie osoby, którą uznał za dirlewangerowca:

Post, pod którym toczyła się omawiana dyskusja, został z kolei przez Maciejczuka skasowany. Zdążył on jednak wywołać reakcję w kręgach ukrainofilskich w Polsce. Niektóre z nich nazwały go “rosyjskim psem” i ostrzegły innych Maciejczukiem, któemu zarzuca się, ze oskarża Ukraińców o faszyzm:

Facebook.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply