Te gangi nie są takie jak kiedyś Pruszków czy Wołomin. Bywają tak samo brutalne, ale funkcjonują jak korporacja międzynarodowa, która ma swoje komórki w różnych krajach – Wyborcza Warszawa opisuje przestępczość cudzoziemców w Polsce.
W poniedziałkowym artykule Wyborcza Warszawa opisuje przestępczość cudzoziemców w Polsce. “Policjanci, z którymi rozmawiałem, używają na przemian i dość dowolnie zarówno określeń gangi, jaki i zorganizowane grupy przestępcze, przy czym tylko ten ostatni termin jest określony w przepisach prawa. Z definicji taka grupa musi liczyć co najmniej trzy osoby” – pisze autor artykułu, Rafał Górski.
Jak czytamy, policyjne źródła medium wskazują na skalę ich działania i na brutalność dokonywanych przez nie przestępstw (włamania czy zuchwałe kradzieże z użyciem przemocy), która przypomina bezwzględne metody działań gangsterów “Pruszkowa” i “Wołomina”.
“Używają broni palnej, ostrych narzędzi, potrafią przypalać ofiary papierosami i polewać wrzątkiem. Wyróżniają się też przez używanie jak najprostszych wręcz prymitywnych środków” – wskazuje rozmówca GW.
Andrzej Mroczek, ekspert ds. przestępczości zorganizowanej i terroryzmu w Collegium Civitas podkreśla, że “to są sposoby, które przez ostatnie kilkanaście lat bardzo rzadko były w Polsce odnotowywane”. “To nas uśpiło, myśleliśmy, że takie rzeczy nas nie dotyczą” – dodaje.
Mroczek zwraca uwagę na hermetyczność wspomnianych grup. Jak dodaje, “te gangi w miarę wzrostu działają jak korporacje. I to międzynarodowe”.
Czytaj: Tysiące cudzoziemców w polskich więzieniach. Najwięcej Ukraińców, Gruzinów i Białorusinów
Rozmówcy GW podkreślają, że Gruzini chętnie kooperują z przestępcami z Tadżykistanu, którzy też specjalizują się w napadach na sklepy jubilerskie.
Korzystają z prawa wjazdu bez wizy na 90 dni, wyłącznie na podstawie paszportu biometrycznego, nie są więc sprawdzani przez nasze służby.
Wyborcza Warszawa zwraca tez uwagę na przestępców z Ukrainy. “Ukraińskie grupy, choć nie są oczywiście tak liczne jak ‘Wołomin’ czy ‘Pruszków’ kopiują ich modus operandi, przekonują moi rozmówcy. Chodzi o wymuszenia pieniędzy i haracze, których oczekują od biznesmenów. W Warszawie jak grzyby po deszczu wyrastają nowe knajpy prowadzone przez Ukraińców, punkty z telefonami komórkowymi, lokale z usługami. Według informacji operacyjnych służb coraz częściej dochodzi w nich do prób wyłudzenia pieniędzy w zamian za ochronę. Poszkodowani nie zgłaszają tego policji, bo Ukraińcy często wolą nie wychodzić z trudnymi sprawami poza swoją diasporę” – czytamy.
Ukraińcy wchodzą w “luki” po polskich gangach, których członkowie przeszli w obszary oszustw i przekrętów finansowych. Jak wskazują rozmówcy GW, Ukraińcy przejęli też dużą część biznesu narkotykowego w stolicy. Ukraińcy robią też napady na kantory.
Zobacz także: Ekspert o gruzińskich gangach w Polsce: festiwal strzelecki dopiero się zacznie
warszawa.wyborcza.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!