Amerykański ambasador na Filipinach odrzuca zarzuty ze strony filipińskiego prezydenta Rodrigo Duterte, który twierdzi, że USA budują składy broni w kilku tamtejszych bazach, łamiąc przy tym porozumienie dot. bezpieczeństwa.

W niedzielę prezydent Duterte powiedział, że Stany Zjednoczone gromadzą broń, w tym czołgi w trzech lokalizacjach na Filipinach. Jego zdaniem może to sprowokować Chiny i wystawić kraj na zagrożenie. Zagroził też zerwaniem traktatu obronnego z USA, który jest kluczowy dla interesów Waszyngtonu w Azji.

Słowa te padły po tym, jak Pentagon zatwierdził tegoroczny plan budowy i ulepszenia baraków, pasów startowych i innych instalacji w ramach Porozumienia o wzmocnionej współpracy w zakresie obronności z 2014 roku. Dotyczy on rotacyjnej dyslokacji amerykańskich okrętów, samolotów i żołnierzy w pięciu bazach na Filipinach, a także składowania sprzętu potrzebnego do misji humanitarnych i ratowniczych na morzach.

Wcześniej informowaliśmy, że prezydent Filipin zmienia zdanie i pozwoli na rozbudowę baz USA w swoim kraju. Informację o decyzji pozwalającej na powiększeniu amerykańskich baz wojskowych podał minister obrony Filipin Delfin Lorenzana. Wcześniej prezydent Duterte zapowiadał zwrot w polityce obronnej i orientację na Pekin w miejsce Waszyngtonu, co wywołało konsternację w USA. W październiku zeszłego roku prezydent Filipin stwierdził, że chce opuszczenia wojsk Stanów Zjednoczonych z kraju w ciągu dwóch lat.

CZYTAJ TAKŻE:
Duterte w Pekinie. Filipiny zwracają się w kierunku Chin
Duterte zgotował Amerykanom bardzo niemiłą niespodziankę

Na te zarzuty odpowiedział ambasador USA na Filipinach, Sung Kim. – Nigdzie na Filipinach nie budujemy żadnych magazynów broni – powiedział podczas forum w siedzibie wpływowego Makati Business Club. Dodał, że infrastruktura, która ma powstać, jest przeznaczona do składowania sprzętu na wypadek klęsk i katastrof. Zaznaczył, że Amerykanie nie budowaliby w bazach na Filipinach niczego, co byłoby wbrew tamtejszemu rządowi, a ich instalacje nie mają nic wspólnego z bronią. Odbył na ten temat także kilka długich rozmów z najwyższymi oficjelami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo.

Z kolei w poniedziałek filipińscy wojskowi również zaprzeczyli oskarżeniom Duterte. Powiedzieli, że zbadano tę kwestię i nie znaleziono niczego, co potwierdzałoby ich autentyczność. Rzecznik prezydenta odmówił podania źródła informacji, na które powoływał się Duterte. Filipiński prezydent bardzo niechętnie patrzy na obecność sił USA w swoim kraju.

Reuters / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. gan
    gan :

    Jak Duterte dostatecznie osłabi kraj, to podniesie się południe wspierane przez Indonezję z żądaniem autonomii islamskiej. Nie wystarczy mieć szczere intencje, trzeba też IQ.