Fakt, że wielu zachodnich dziennikarzy i innych komentatorów oraz samozwańczych ekspertów jest zaskoczonych stanem wojennym i wykorzystaniem go przez obecnych przywódców Ukrainy do pozostania przy władzy, jest kolejnym przykładem braku zrozumienia ukraińskiej polityki – uważa ukraiński politolog, dr Iwan Kaczanowski. Jego zdaniem, władze w Kijowie inscenizują kolejny konflikt dla swoich celów w polityce wewnętrznej.

Dr Iwan Kaczanowski, ukraiński politolog z Uniwersytetu w Ottawie, który zajmuje się naukowo m.in. tematem Masakry na Majdanie, w serii wpisów skomentował obecną sytuację na Ukrainie, w tym okoliczności częściowego wprowadzenia stanu wojennego.

„To zadziwiające, jak wielu wykształconych ludzi wzięło za dobrą monetę coś, co wygląda na incydent zainscenizowany przez liderów pomajdanowego rządu by pozostać u władzy” – napisał na portalu społecznościowym dr Kaczanowski.

„Takie niekwestionowane zaufanie w ukraińskich polityków, zamieszanych w wyreżyserowanie Masakry na Majdanie (…) jest uderzające. Można to tłumaczyć prostą polityczną wygodą, mimo że ci politycy poświęcili życie innych ludzi i wtrącili Ukrainę w konflikt dla własnej władzy. Sukces tego rodzaju zainscenizowanych brutalnych wydarzeń zależy od zdolności do przekonywania innych. I taki sukces we wszystkich przypadkach i brak wszelkiej kryminalnej, politycznej czy moralnej odpowiedzialności oznacza, że ci sami politycy mają wszelkie pobudki do tego, by reżyserować więcej takich przypadków.

Politolog uważa, że sugeruje to wyraźną możliwość „innego przypadku lub przypadków przemocy przez wyborami prezydenckimi na Ukrainie”. Podkreślał też, że Ukraina z premedytacją wysłała swoje niewielkie okręty w obszar sporny na morzu, choć znała stanowisko Rosji w tej sprawie i jej politykę ws. zezwoleń na wpływanie do tego obszaru.

Badacz podkreśla, że dekret Poroszenki o wprowadzeniu stanu wojennego na części terytorium Ukrainy wyraźnie stwierdza, że ograniczeniu ulegają prawa i wolności określone w ukraińskiej konstytucji. Dotyczy to m.in. prawa do wyborów, strajków, zgromadzeń czy wolności wypowiedzi. Jego zdaniem, jest to „jawna próba odwołania wyborów prezydenckich”, które mają odbyć się w marcu przyszłego roku, a także „wprowadzenia jawnej dyktatury poprzez wyeliminowanie pozostałych szczątków demokracji na Ukrainie”.

Reakcja zachodnich demokracji, które de facto popierały brutalne przejęcie władzy przez obecnych przywódców Ukrainy w lutym 2014 roku, byłaby odkrywcza” – pisze dr Kaczanowski.

Ukraiński politolog już wcześniej zwracał uwagę, że plany wprowadzenia na Ukrainie stanu wojennego przez prezydenta Petra Poroszenkę i Ołeksandra Turczynowa, sekretarza Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony, nie są czymś zaskakujący. Przypomniał, że już kilka tygodni temu w oparciu o swoje badania przewidywał, że „obecne władze zrobią wszystko, by zapobiec zwycięstwu [Julii] Tymoszenko w wyborach prezydenckich i by pozostać u władzy”. Tłumaczył to tym, że liderzy obecnego rządu w Kijowie „są zamieszani w Masakrę na Majdanie, korupcję i inne przestępstwa”. Stan wojenny na Ukrainie to dla niego przejaw „niedemokratycznej natury obecnej władzy”.

Fakt, że wielu zachodnich dziennikarzy i innych komentatorów oraz samozwańczych ekspertów jest zaskoczonych stanem wojennym i jego jasnym wykorzystaniem przez obecnych przywódców Ukrainy do pozostania przy władzy, jest kolejnym przykładem braku zrozumienia ukraińskiej polityki”uważa dr Kaczanowski.

Dr Kaczanowski zwrócił też uwagę, że kilka miesięcy temu sama Julia Tymoszenko mówił publicznie, że Poroszenko planuje zainscenizować eskalację wojny w Donbasie, by móc prowadzić stan wojenny i anulować wybory.

Ukraiński politolog zwrócił też uwagę, że obwody w których wprowadzono stan wojenny to przede wszystkim regiony Ukrainy, w których obecne ukraińskie władze mają najniższe poparcie. Zaznaczył też, że sytuacja ta oznacza, iż nawet jeśli wybory prezydenckie odbędą się w terminie, to nie będą wolne ani uczciwe.

Wczoraj ukraiński parlament, jak informowaliśmy, poparł wniosek prezydenta Petro Poroszenki o wprowadzenie Ukrainy stanu wojennego na okres 30 dni. Wbrew początkowemu zamiarowi prezydenta Ukrainy, nie będzie obowiązywał na terytorium całego państwa, lecz tylko na obszarach obwodów winnickiego, ługańskiego, mikołajowskiego, odeskiego, sumskiego, charkowskiego czernichowskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego. Ukraińscy parlamentarzyści uchwalili więc stan wojenny na obszarze regionów graniczących z Rosją, terenami pod kontrolą wspieranych przez Rosję donbaskich separatystów, anektowanym przez Rosję Krymem i obszarem sprzymierzonego z Rosją, nieuznawanego Naddniestrza. Sam Poroszenko zapewniał, że wybory prezydenckie odbędą się w terminie, a parlament zatwierdził, że odbędą się one 31 marca 2019 roku. Chciał też pierwotnie, żeby stan wojenny obowiązywał przez 60 dni.

Czytaj także: Ukraina: Poroszenko chce wprowadzić stan wojenny. Gra na przedłużenie kadencji?

Facebook.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • jwu
      jwu :

      @dls Maverick Im się nie wydaje, tylko są tego pewni.I podejrzewam ,że nawet wprowadzenie dyktatury ,nie zmieni nastawienia “demokratycznego”zachodu (w tym także Polski) do Ukrainy i Poroszenki.Bo przecież banderowcy bronią Europy przed inwazją Rosji.