Wiceszef administracji Putina: Ukraina imituje zagrożenie militarne w Donbasie

Według Dmitrija Kozaka, wiceszefa Administracji Prezydenta Rosji, władze Ukrainy imitują działania bojowe w Donbasie i zagrożenie wojenne, próbując odwrócić uwagę od własnego kryzysu wewnętrznego.

Jak informowaliśmy, w czwartek wiceszef Administracji Prezydenta Rosji Dmitrij Kozak zadeklarował, że Moskwa nie pozostanie obojętna wobec rozwoju sytuacji w Donbasie i będzie bronić „swoich obywateli w Donbasie”.

Mówił też, że jego zdaniem władze w Kijowie imitują działania bojowe w Donbasie, próbując rozwiązać własny, wewnętrzny kryzys polityczny.

„Działaniom PR-owym Kijowa towarzyszą imitacje działań bojowych. Nowa drużyna polityczna w Kijowa przeżywa katastrofalne spadki w sondażach [prezydenta Wołodymyra] Zełenskiego. To ich standardowa recepta” – twierdził Kozak, który w administracji Władimira Putina odpowiada za sprawy dotyczące Donbasu. Według niego, władze Ukrainy próbują odwrócić uwagę ukraińskich wyborców od trudnej sytuacji wewnętrznej w kraju.

„Katastrofalne spadki notowań prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i jego partii Sługa Narodu, spory wśród elit biznesowych, pandemia – władze [Ukrainy] nie potrafią sobie z nimi poradzić (…). Dlatego nowa drużyna „Kwartał 95” [nawiązanie do grupy kabaretowej, z której wywodzi się prezydent Zełenski i cześć obozu władzy – red.] przyszła wystawić swój spektakl – „wojenne zagrożenie” – twierdzi Kozak. Oświadczył wręcz, że w tym celu strona ukraińska imituje ostrzały z przeciwnej strony i przerzuca sprzęt wojskowy do Donbasu.

Wiceszef Administracji Prezydenta Rosji twierdzi też, że władze w Kijowie celowo opóźniają negocjacje w sprawie rozwiązania konfliktu we wschodniej części kraju, bo zdają sobie sprawę, że po reintegracji Donbasu dla Ukrainy pojawią się „ogromne problemy gospodarcze”. Wyraził żal, że w te działania strony ukraińskiej wpisują się też państwa zachodnie należące do tzw. formatu normandzkiego, czyli Niemcy i Francja.

Kozak twierdzi, że problem Donbasu można by rozwiązać w ciągu roku, gdyby wszelkie zobowiązania były realizowane. Jego zdaniem, Kijów nie chce, żeby Donbas wrócił w skład Ukrainy.

„I w ukraińskich mediach, i z ust samego prezydenta Zełenskiego, i z ust jego zastępców, asystentów, doradców, otwarcie brzmi, że Donbas to zatruta pigułka, której nie można dopuścić, żeby nie w zdrowe politycznie ciało Ukrainy. I w tym cały problem” – powiedział.

Jak pisaliśmy, Kozak komentując koncentrację sił ukraińskich przy linii frontu w Donbasie oraz rosyjskich przy granicach Ukrainy poczynił porównanie do największe zbrodni wojennej w czasie konfliktu w byłej Jugosławii, sugerując, że oddziały ukraińskie mogłyby się takich dopuścić na obszarze samozwańczych republik ludowych Donbasu:

„Dziś wszystko zależy do tego jaka będzie skala pożaru. Jeśli tam będzie, jak mówi nasz prezydent, Srebrenica, my, widocznie, będziemy zmuszeni ruszyć do obrony”.

Kozak posunął się też do stwierdzenia, że eskalacja działań zbrojnych w Donbasie przez Ukrainę będzie początkiem jej końca. Twierdził również, że Rosja jest gotowa do otwartych negocjacji.

We wtorek na nadzwyczajnym posiedzeniu ukraińskiego parlamentu głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych gen. Rusłan Chomczak powiedział, że Rosja utrzymuje na granicy z Ukrainą 28 batalionowych grup taktycznych, jednak w ostatnim czasie obserwuje się przerzucanie w ten rejon kolejnych jednostek „pod pozorem ćwiczeń”. W Internecie pojawiły się nagrania rosyjskiego sprzętu wojskowego przerzucanego do regionów graniczących z Ukrainą.

Działania te skrytykował już Departament Obrony USA, który nazwał je „eskalacją rosyjskiej agresji na wschodniej Ukrainie”.

Przeczytaj: Szef MSZ z pilną i nadzwyczajną wizytą w Kijowie. „Ukraina ma prawo się bronić!”

Czytaj również: Rosja ma więcej żołnierzy na wschodniej granicy Ukrainy niż kiedykolwiek od 2014 roku, twierdzi Biały Dom

Tass / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply