W Polsce energia elektryczna w stosunku do siły nabywczej pieniądza jest niemal najdroższa na świecie – więcej płaci się tylko w takich krajach jak Sierra Leone czy Uganda oraz w dwóch innych państwach Europy.

Jak informowaliśmy, Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził w piątek kilkudziesięcioprocentowe podwyżki taryf na paliwo gazowe oraz energię elektryczną. W sumie w całym przyszłym roku przeciętna polska rodzina wyda na rachunki za prąd ok. 20% więcej niż w tym.

Ceny prądu rosną w całej Europie i w wielu państwach na świecie. Na tle reszty kontynentu energia w Polsce jest relatywnie tania – jak wynika z danych Eurostatu aż w 16 państwach Unii Europejskiej przeciętne stawki za prąd dla gospodarstw domowych są wyższe niż w naszym kraju.

Jednak po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej okazuje się, że w Europie droższy prąd mają tylko Rumuni i Niemcy.

Ogólnoświatowe zestawienie cen energii dla odbiorców domowych z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej przygotował niemiecki serwis Verivox. Okazuje się, że poza wspomnianymi europejskimi krajami (gdzie za prąd płaci się po 45 centów dolara amerykańskiego za kilowatogodzinę), trudno znaleźć na świecie inne państwa, gdzie prąd z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej byłby droższy niż w Polsce (44 ct/kWh). Wyprzedzają nas już tylko biedne kraje, takie jak Mali (66 ct), Burkina Faso (62 ct), Kenia (54 ct), Uganda (53 ct), Nikaragua (52 ct), Togo (52 ct), Gwatemala (49 ct) czy Senegal i Filipiny (44 ct).

Przeciętne ceny dla gospodarstw domowych, z uwzględnieniem siły nabywczej pensji, wynoszą w USA i Korei Południowej ok. 15 ct, w Rosji 17 ct, w Tunezji 24 ct, w Australii 25 ct, w Indiach 26 ct, a w Brazylii 31 ct/kWh.

Ponadto w Polsce wynagrodzenia rosną od kilku lat wolniej niż ceny energii. Zarówno gdy weźmiemy pod uwagę pensję minimalną, medianę, jak i przeciętne wynagrodzenie to, mimo że wszystkie trzy od lat rosną, to Polacy od 2-3 lat mogą kupić za nie coraz mniej prądu.

Po uwzględnieniu przyszłorocznych podwyżek cen energii zatwierdzonych przez URE oraz prognozowanego przez ZUS przeciętnego wynagrodzenia spadek energetycznej siły nabywczej będzie na tyle duży, że pod względem energetycznej “zamożności” cofniemy się do 2016 roku.

W 2019 roku za przeciętną pensję mogliśmy kupić 5868 kWh, a w 2022 roku będziemy mogli nabyć jedynie 4721 kWh. To spadek o niemal 20%.

W przyszłym roku za minimalną wypłatę kupimy już tylko 2446 kWh. To mniej niż ilość energii na jaką mógł sobie pozwolić Polak z przeciętną pensją pół wieku temu.

CZYTAJ TAKŻE: Braki energii w Polsce tak duże, że trzeba uruchamiać elektrownię w Szwecji

Zobacz: Eurostat: 8% mieszkańców UE nie jest w stanie ogrzać swoich domów

Kresy.pl / wysokienapiecie.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply