Sprawa odstrzału dzików w Polsce w związku z ASF wywołała mocne protesty obrońców praw zwierząt i ich sympatyków. Rolnicy i hodowcy zwracają jednak uwagę na to, jak masowo zabija się świnie, przede wszystkim zdrowe, w tym maciory z prosiętami w gospodarstwach w strefach, gdzie stwierdzono wirusa.

W związku ze sprawą zarządzonego odstrzału kilkudziesięciu tysięcy dzików w celu walki z wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF), część rolników zwracała uwagę na to, co dzieje się ze świniami w rejonach, gdzie stwierdzono obecność wirusa. Przypomnijmy, że w przypadku stwierdzenia ASF, wybijane są zazwyczaj wszystkie zdrowe świnie we wszystkich gospodarstwach w promieniu 3 km. Tak dzieje się niemal zawsze, gdy przypadków ASF w okolicy jest więcej niż jeden. Ubój odbywa się na miejscu, na terenie gospodarstw, a rodziny rolników bywają świadkami dantejskich scen. Żadnym ewenementem nie jest uśmiercanie także prośnych macior.

Przeczytaj: Paweł Kukiz przyrównał odstrzał dzików do rzezi wołyńskiej [+VIDEO]

W sieci pojawiły się też nagrania pokazujące masowe zabijanie świń w polskich gospodarstwach z powodu ASF. Na pierwszym z nich widać zabite maciory razem z martwymi prosiętami. Pokazano też, w jaki sposób zwierzęta te są zabijane – najpierw samica, a później młode. W przypadku tego konkretnego gospodarstwa podano, że zabite świnie były zdrowe.

Nagranie zamieścił użytkownik serwisu YT, wcześniej publikujący różne nagrania dotyczące rolnictwa. Zwraca uwagę, że „obrońcy zwierząt teraz głośno krzyczą i są przeciwko wybijaniu loch, ale jak u rolników wybijano wysoko prośne maciory, a także prosięta to jakoś nie przeszkadzało to ekologom i innym obrońcom zwierząt”.

UWAGA. Redakcja portalu Kresy.pl ostrzega, że zamieszczone niżej nagrania są bardzo drastyczne.

Inne nagranie, na które zwracają uwagę polscy rolnicy i hodowcy, przedstawia wybijanie świń w sierpniu 2017 roku we wsi Mosty (pow. parczewski), gdzie wykryto drugie ognisko ASF. Według opisu, na polecenie powiatowego lekarza weterynarii wybito tam świnie bez wcześniejszego przeprowadzania badań na obecność wirusa. Nie było też zastrzeżeń w kwestii przestrzegania zasad bioasekuracji w tym gospodarstwie.

Właściciel bezskutecznie żądał próbek krwi od zabijanych świń. Weterynarz odpowiada mu, że mógł iść z tym do powiatowego albo wojewódzkiego lekarza weterynarii, albo do ministra rolnictwa. Później lekarz weterynarii przyznał, że nie potrafi pobrać krwi. Na nagraniu widać, jak jedno z nich zostało złapane na pętlę, a weterynarz dźga je w okolice serca, by pobrać krew – bez pozytywnego rezultatu.

Ponadto służby weterynaryjne zlikwidowały wówczas hodowle w czterech innych gospodarstwach bez wcześniejszych badań na obecność wirusa.

Masowa likwidacja polskich gospodarstw chlewnych

Redaktor naczelny portalu Kresy.pl Tomasz Kwaśnicki szeroko opisywał sprawę likwidacji polskich gospodarstw chlewnych w związku z ASF, w tym także sposób w jaki się to odbywa, przytaczając m.in. relacje rolników i hodowców.

– Jest maciora, jest masowo większa, jest nad wyproszeniem [ma się prosić], nawet w kojcu porodowym, i polewa się tą maciorę wodą, żeby lepiej działał prąd. Maciora ginie, a prosiaki mało nie rozerwą skorupy brzucha. Ja nie rozumiem. To jest humanitarne ubijanie? – mówił na antenie telewizji Trwam Krzysztof Gomółka, hodowca ze wsi Gęś w gminie Jabłoń.

Uśmiercanie prośnych macior nie jest bynajmniej ewenementem, o czym świadczą również wydarzenia z Rudnik w powiecie bialskim, gdzie służby sanitarne przyjechały wybijać świnie akurat w dniu, w którym prosić miało się 8 macior. W Husince w powiecie bialskim świnia oprosiła się już po ubiciu, przypadek ten jest tym bardziej bulwersujący, że miejscowość ta znajdowała się 4,5 km od ogniska ASF.

– Maciory prośne w gospodarstwach wybijają, a gdy pokazywałem myśliwym dzika, który chodził po uprawach, to powiedział, że go nie zastrzeli, bo to jest maciora z prosiakami — mówił Radiu Biper p. Zdzisław Denisiuk z Mań. Te same zarzuty padają z ust hodowców pod adresem obrońców praw zwierząt i ekologów, których próżno szukać na rolniczych blokadach.

– Gdy znajdą ASF u świni wybijają wszystkie stada w promieniu 3 km, albo i większym. Proszę mi pokazać jeden przypadek, gdy po znalezieniu padłego dzika państwowe służby lub Polski Związek Łowiecki zabrały się za wybijanie wszystkich dzików w okolicy. Coś takiego nigdy nie miało miejsca, bo łatwiej jest im znaleźć świnie w chlewie niż dzika w lesie — mówi radny Marek Sulima.

Dotychczasowe doświadczenie uczy, że polityka likwidacji rodzinnych gospodarstw wprowadzana jest w życie z niezwykłą gorliwością i determinacją. Rolnik, u którego służby weterynaryjne wykryją ASF, nie ma prawa do żadnej weryfikacji, a co za tym idzie, odwołania się od ich werdyktu. Przykładowo, w Rogoźnicy w powiecie bialskim służby weterynaryjne przystąpiły do uboju, nawet bez pobierania próbki, na podstawie telefonicznego zgłoszenia rolnika. Hodowca zauważył, że ze świnią jest coś nie tak, zadzwonił do weterynarza, a po chwili już miał ekipę przeprowadzającą ubój na swoim podwórku.

Tomasz Kwaśnicki zaznaczał też, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości zlikwidowano ponad jedną czwartą (prawie 28%) wszystkich polskich gospodarstw hodujących świnie. Głównym beneficjentem są zagraniczne koncerny przejmujące polską produkcję wieprzowiny.

„W wyniku rosnącej presji cenowej, administracyjnego nękania, uciążliwych przepisów i urzędniczej bezkarności tylko w tym roku [2018 – red.] do rezygnacji z hodowli trzody chlewnej zostało zmuszonych już 28 tys. polskich gospodarstw. Według danych opublikowanych przez Ministerstwo Rolnictwa w okresie 31 grudnia 2015 – 21 października 2018 r. liczba „siedzib stad świń” zmniejszyła się z 244,8 tys. do 177,2 tys. (…) Wg danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, na koniec 2010 r. w Polsce było 302,4 tys. stad świń, zaś na koniec 2014 r. liczba ta spadła do 252,5 tys. stad. Wynika stąd jednak, że tempo likwidacji gospodarstw zajmujących się hodowlą trzody chlewnej za rządów koalicji PO-PSL było dwukrotnie niższe niż to, z którym mamy do czynienia obecnie — liczba gospodarstw hodujących trzodę chlewną w ciągu czterech lat rządów PO-PSL zmniejszyła się o 16,5%, podczas gdy w ciągu trzech lat rządów PiS liczba ta skurczyła się już o 28%, a w obecnym tempie do końca kadencji skurczy się o grubo ponad jedną trzecią w stosunku do stanu z końca 2015 roku” – pisał red. Kwaśnicki.

„Z danych opublikowanych w listopadzie przez Ministerstwo Rolnictwa wynika także, że proces likwidacji gospodarstw rodzinnych przyspieszył skokowo (niemal dwukrotnie) dopiero od momentu, w którym rząd przystąpił do zintensyfikowanej walki z afrykańskim pomorem świń (zwanym także ASF – od african swine fever), w 2017 r., a nie od momentu pojawienia się tej choroby w Polsce (w lutym 2014 r.). Jeśli obecne tempo się utrzyma, to najdalej za rok o tej porze rządy PO i PiS będą wspólnie odpowiedzialne za likwidację 50% wszystkich polskich gospodarstw chlewnych w stosunku do stanu z 2010 r.”

Co roku zużywamy mięso z 18 mln sztuk świń (według danych z 2011 r nasze roczne zużycie wynosiło 15,32 mln sztuk, ale od tego czasu spożycie wieprzowiny wzrosło). Nasze pogłowie to niespełna 12 mln szt., z czego i tak ponad połowa pochodzi z importu. Według danych opublikowanych przez Ministerstwo Rolnictwa, w 2017 r. sprowadziliśmy do Polski niemal 7 mln żywych świń. Miliardowe wpływy z eksportu polskiej wieprzowiny trafiają w większości, do kieszeni zagranicznych właścicieli największych polskich zakładów, takich jak chiński WH Group/Smithfield Foods (właściciel m.in. firm Agri Plus i Animex) czy duński Danish Crown (właściciel m.in. Sokołowa) — a więc dokładnie do tych samych firm, które są największymi importerami żywca do Polski.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ: W ciągu trzech lat rząd PiS doprowadził do likwidacji 1/4 polskich gospodarstw chlewnych

Minister zakazuje strzelania do ciężarnych loch

W środę minister środowiska Henryk Kowalczyk powiedział, że w styczniu polowania na dziki odbędą się na terenie trzech województw. Zaznaczył, że nie ma żadnych rządowych planów eliminacji dzików . – Jest realizacja planu łowieckiego, odstrzały są zgodne z zatwierdzonymi. Kowalczyk przypomniał też, że w poprzednich trzech latach odstrzał dzików wynosił ponad 300 tys. sztuk, a w obecnym, jeszcze niezakończonym sezonie, odstrzelono 168 tys. dzików, czyli 91 proc. planu.

– Przewidywany odstrzał w sezonie, który trwa od 1 kwietnia 2018 do końca marca 2019 roku, to będzie ok. 200 tys. dzików – podał minister środowiska. Dodał, że po odstrzale szacowana populacja dzików w Polsce będzie wynosić ok. 250 tys. zwierząt i będzie „taka sama, jak w poprzednich latach”. Poinformował, że roczny przyrost populacji dzików w naszym kraju to około 200 procent.

Jak informowaliśmy wcześniej, w Niemczech w ubiegłym sezonie łowieckim odstrzelono aż 820 tys. dzików. W ostatnich latach co roku zabijano tam 400–600 tys. sztuk tych zwierząt. Teraz powodem jest obawa przed wirusem ASF. Zwiększony odstrzał dzików, postulowany przez niemieckich rolników, poparł niemiecki minister rolnictwa.

W czwartek minister Kowalczyk powiedział, że oficjalnie wyda specjalne rozporządzenie zakazujące myśliwym strzelania do loch prośnych, spodziewających się młodych lub prowadzących warchlaki. Podkreślał, że nie było żadnego nakazu ani zalecenia dla myśliwych w tej kwestii.

Czytaj także: Ekspert: odstrzał dzików jest koniecznością

Kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Willgraf
    Willgraf :

    za jednym i drugim stoją Chazarowie .. żydowski szwindel wyimaginowana choroba której nie ma i szczucie jednych na drugich a cel jeden abyście nie mieli nic – anie własnych hodowli ani żarcia jakby wam jeszcze do głowy przyszła partyzantka w tych 30% lasów jakie ostały z lat 80-tych …NIE MA ŻADNEJ EPIDEMII !

    • Gaetano
      Gaetano :

      @Willgraf Też się do tego przychylam, zresztą, jak tak dalej pójdzie, to nie zdziwiłbym się, że polińscy szubrawcy zabronią nawet hodowli kilku kur. A za krzywdę zwierząt przyjdzie człowiekowi zapłacić.

      • Willgraf
        Willgraf :

        @Gaetano zatrważająca jest ta fikcja i te medialne tematy dla naiwnych ….musieliby wystrzelać wszystkie zwierzęta i ludzi – bo to także roznosiciele ASF …poziom intelektualny decydentów Polsce jest żaden – reprezentują poziom imbecyli ..rządzą nami całkowici debile i ich stan wiedzy jest zerowy … niżej niż obśmiewa to Ucho Prezesa

  2. zefir
    zefir :

    Willgraf&Gaetano:Czytam i analizuję Wasze postawy w sprawie odstrzału dzików,podziwiam jak się cmokacie,ale zupełnie Was nie rozumiem.Czemu w końcu zaprzeczacie:temu że nadmierne rozmnożenie dzików sprzyja posiewaniu choroby ASF,czy temu,że ta choroba tuczniki w hodowlach zabija?Nie jestem rolnikiem,ale poczytałem i wiem,że ta choroba ASF hodowane tuczniki szybko zabija.Dziki wprawdzie są na nią bardziej odporne,ale z kilkutygodniowym opóżnieniem ta śmiertelna choroba też ich nie omija,oraz to,że najbardziej narażone na infekcję tą zarazą są dzików maluchy.”NIE MA ŻADNEJ EPIDEMII” z wykrzyknikiem głosicie, zagrożenie ASF-em zgodnie fikcją nazywacie,tylko pytam w oparciu o jakie dowody taką “prawdę”głosicie?Niemcy,przecież racjonalna nacja,też fikcji uległa i wystrzelała ok 820 tys dzików?Wszyscy odbiorcy eksportowanej przez Polskę wieprzowiny też fikcji są podlegli gdy ze względu na ASF ją kwestionują?Może zamiast epitetów używania,spiskowym teoriom sprzyjania,na chłodno i z racjonalnością zastanówcie się.

    • Gaetano
      Gaetano :

      @zefir No dobrze. Rolnikiem również nie jestem, ale zdania nt. polowań są podzielone nawet wśród naukowców, biologów z PAN. Druga sprawa to kwestia utylizacji, a jeszcze inna, to zabijanie samic z młodymi, przeciwko czemu protestują niektórzy myśliwi. Dowiedziałem się też, że świnia nie zaraża się bezpośrednio od dzika. Nie jestem żadnym specem w tej dziedzinie, ale chyba nie chcą unicestwić kolejnego gatunku? Widzisz, poddałem tylko w wątpliwość całe z tym zamieszanie, przychylając się do słów Willgrafa. Niczego z wykrzyknikiem nie głoszę, piszę za siebie i liczba mnoga jest tu trochę nie na miejscu.
      Ta sprawa przypomina mi nieco tą sprzed kilkunastu lat z pryszczycą, gdzie wybijano stada świń i opryskiwano nawet nawóz dla niepoznaki jakimś środkiem. Już wtedy doszło do redukcji populacji świń. Nie zrozum mnie opacznie, ale przeczytaj ponownie ten smutny artykuł. “…polityka likwidacji rodzinnych gospodarstw wprowadzana jest w życie z niezwykłą gorliwością i determinacją. Rolnik, u którego służby weterynaryjne wykryją ASF, nie ma prawa do żadnej weryfikacji, a co za tym idzie, odwołania się od ich werdyktu.”, czy “…łatwiej jest im znaleźć świnie w chlewie niż dzika w lesie…”. Ciekawi mnie też, jak wytłumaczysz zabijanie zdrowych świń z młodymi, z dala od ognisk tzw. ASF, chyba nie pomyłką? A po wszystkim nadejdzie dobry czas dla szemranych hodowców na budowę mega-chlewni na kilkaset tys. sztuk (Czaplinek). Rozważ to sam, czy sprawa jest tak klarowna i jednoznaczna, jak twierdzisz. Przy okazji ASF można wiele, ale to wiele załatwić. Tak, czy siak, po tym zabiegu z ASF populacja świń w kraju, który słynął z prod. dobrej polskiej wieprzowiny znowu się zmniejszy – dziś ponad połowa z importu! – a takie Niemcy (lub inne kraje), na które się tak powołujesz, z pewnością poradzą sobie z tą sytuacją i się z niej ucieszą.