Amerykańscy biegli przeprowadzą badania lekarskie Michaela K., Ukraińca i byłego oficera Waffen-SS, który ma być odpowiedzialny za zbrodnie wojenne z czasów II wojny światowej. Od lat ukrywa się on w USA. Polska stara się o jego ekstradycję.
Jak ustalił portal Kresy.pl, w Stanach Zjednoczonych, na zlecenie strony polskiej, zostaną przeprowadzone badania lekarskie Michaela K., amerykańskiego obywatela pochodzenia ukraińskiego, podejrzanego „o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości, stanowiącej jednocześnie zbrodnię wojenną”. W ubiegłym roku Polska wystąpiła o jego ekstradycję.
Przeczytaj: IPN: trwa przygotowywanie wniosku o ekstradycję ukraińskiego zbrodniarza – z pomocą Amerykanów
Prokurator Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu powiedział w rozmowie z portalem Kresy.pl, że Amerykanie ustalili już biegłych różnych specjalności, którzy mają przeprowadzić badania Michaela K.
– Przede wszystkim, z uwagi na wiek podejrzanego, chodzi o sprawdzenie jego zdrowia psychicznego, czy może brać udział w postępowaniu karnym. Jak również zdrowia fizycznego, ponieważ interesuje nas, czy w razie wydania nam K. przez stronę amerykańską, będzie on w stanie odbyć długą podróż samolotem, a jeśli tak, to w jakich warunkach. Ponieważ chcemy postawić go przed sądem w Polsce – wyjaśnia prok. Janicki. Zaznacza, że jest to jedyna droga, dzięki której K. mógłby być sądzony w naszym kraju.
W trakcie ustalania biegłych trzeba było pokonać pewne utrudnienia formalno-prawne, wynikające m.in. z różnic rozwiązań prawnych obowiązujących w USA i w Polsce. Stronie polskiej zależy na tym, żeby odbywało się to w zgodzie z polskimi przepisami. – Chcemy postawić go przed sądem w Polsce, więc nie chcemy, żeby ktoś zakwestionował nasze działania, że coś odbyło się niezgodnie z polskimi procedurami – mówi prok. Janicki.
Jako przykład podaje np. liczbę biegłych z danego obszaru. Amerykanie byli zaskoczeni tym, że strona polska chciała, żeby Michaela K. badało dwóch biegłych psychiatrów, ponieważ w USA wystarczy jeden specjalista. Prokurator Janicki dodaje, że do rozstrzygnięcia pozostały tylko pewne “kwestie techniczne”, po czym Amerykanie przebadają podejrzanego. Od tych wyników będzie zależało, co będzie działo się dalej. Badania te są konieczne do podjęcia decyzji o ekstradycji.
W tym względzie są również pewne niuanse. Przykładowo, do uzyskania dokumentacji lekarskiej może być potrzebny nakaz sądowy, ponieważ Amerykanie nie wykluczają, że podejrzany nie wyrazi zgody na to, żeby udostępnić dokumenty. Prokurator Janicki zapewnia jednak, że kwestie te zostały już omówione.
Nie wiadomo na razie, kiedy można spodziewać się wyników, ponieważ w kwestii badań piłka jest po stronie Amerykanów. Natomiast jeśli badania wykażą, że K. jest w stanie stanąć przed sądem w Polsce, to również do nich będzie należeć ostateczna decyzja o ekstradycji. Prokurator Janicki wyraża nadzieję, że badania K. przez biegłych zaczną się jak najszybciej.
Przypomnijmy, że śledczy z IPN zastosowali specjalistyczną metodę analizy fotografii, tzw. analizę antroposkopijną. Polegała ona na porównaniu przez biegłych zdjęcia Mychało Karkocia z wniosku o nadanie niemieckiego obywatelstwa z lutego 1940 roku z innymi zdjęciami, głównie z okresu powojennego. A także z fotografią Mychajło K. z bratem, publikowaną w mediach, a pochodzącą z archiwum rodzinnego Karkociów. Dzięki działaniom podjętym wspólnie przez portal Kresy.pl i brytyjskiego badacza Holokaustu, dra Stephena Ankiera, udało się doprowadzić do włączenia tej metody do postępowania. W lutym ub. roku informowaliśmy, jako pierwsze medium, że według nieoficjalnych informacji, specjalistyczne badania fotografii z dużym prawdopodobieństwem potwierdziły tożsamość Mychajło/Michaela K. W marcu 2016 roku IPN ogłosił, że jego tożsamość została potwierdzona. Zaznaczano, że zebrane dowody mają jednoznacznie wskazywać, że Ukrainiec Mychajło Karkoć był zbrodniarzem wojennym odpowiedzialnym za śmierć 44 Polaków.
Przeczytaj: Syn Mychajły Karkocia vel Michaela K.: Mój ojciec nie był zbrodniarzem, to manipulacja Putina
UKRAIŃSKI ZBRODNIARZ
Karkoć był współzałożycielem i dowódcą kompanii Ukraińskiego Legionu Samoobrony, kolaboranckiej formacji III Rzeszy złożonej z ukraińskich ochotników. Jego oddział przeprowadził 23 lipca 1944 r. pacyfikację wsi Chłaniów na Lubelszczyźnie w odwecie za zabicie przez polskich partyzantów niemieckiego oficera łącznikowego. W jej wyniku zginęło 44 mieszkańców Chłaniowa oraz sąsiedniego Władysławina, w tym również dzieci. Zgromadzona w IPN dokumentacja dotycząca tego zdarzenia wystarcza w zupełności do sformułowania aktu oskarżenia. Później jednostka Karkocia brała udział m.in. w pacyfikacji Czerniakowa w czasie Powstania Warszawskiego, a później weszła w skład znanej ukraińskiej formacji kolaboranckiej, dywizji Waffen-SS „Galizien”.
Według dostępnych informacji, Karkoć otrzymał amerykańską wizę i wyjechał do USA w 1949 r., okłamując Amerykanów, że przez całą wojnę nie służył w wojsku. Zamieszkał w ukraińskiej dzielnicy Minneapolis, gdzie pracował jako stolarz i aktywnie działał w lokalnych organizacjach zrzeszających Ukraińców. Otrzymał też amerykańskie obywatelstwo i nazywa się Michael Karkoc.
W 2015 roku Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN zwróciła się do amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości z wnioskiem o zabezpieczenie i przekazanie Polsce materiału porównawczego, umożliwiającego identyfikację Karkoca. Przysłane próbki pisma nie nadawały się jednak do analizy grafologicznej, dlatego postanowiono zastosować inną metodę identyfikacji – antroposkopijną analizę fotograficzną, która polega na porównaniu przez ekspertów zdjęć Mychajły z okresu wojny ze zdjęciami Michaela z okresu powojennego.
W listopadzie 2016 roku Kresy.pl nawiązały kontakt i współpracę z brytyjskim badaczem Holokaustu, emerytowanym farmakologiem dr Stephanem Ankierem. To on namierzył Karkocia i nagłośnił jego sprawę w mediach. Dzięki wspólnie zebranym materiałom przekazanym IPN i zastosowaniu przez śledczych na tej podstawie nowej metody identyfikacji w oparciu o analizę fotografii, udało się potwierdzić tożsamość domniemanego ukraińskiego zbrodniarza, który od kilkudziesięciu lat spokojnie żyje w USA.
PRZECZYTAJ: Zagraniczne media o roli Kresów.pl w potwierdzeniu tożsamości ukraińskiego zbrodniarza wojennego
Kresy.pl
Chociaż jedna, w miarę dobra wiadomość.
Badając w takim tempie, to przed sądem stanie nie oskarżony ,ale urna z jego prochami.