W trakcie dzisiejszej debaty pomiędzy Beatą Szydło a Ewą Kopacz poruszano również zagadnienia z zakresu polityki zagranicznej. Szefowa rządu z dumą podkreślała proukraińską politykę Warszawy i to, że siła UE jest gwarancją siły Polski. Z kolei przedstawicielka PiS mówiła, że Rosja powinna budować politykę regionalną, a Rosję traktować zarazem jako partnera gospodarczego jak i przeciwnika.

Szydło akcentowała budowę silnej pozycji w regionie i poszukiwania sojuszników, w czym rząd i prezydent powinni ściśle współpracować. Z kolei Ewa Kopacz z dumą podkreślała proukraińską politykę Warszawy:

Konflikt na Ukrainie tuż za naszą granicą był konfliktem, czystym zamachem na suwerenność tego kraju. Polska zachowała się wtedy bardzo przyzwoicie. Polska bardzo głośno mówiła, że nie dajemy przyzwolenia na tego typu zachowanie. Mówiliśmy jednym głosem, że należy nałożyć sankcje na Rosję, pomagaliśmy tym ludziom z Donbasu przyjeżdżać.Ale nasze bezpieczeństwo to także silna armia – na którą wydajemy 2% PKB”. Dodała również, że „solidarność wobec niegodziwych zachowań Rosji i Putina powinna być dominująca”.

Premier Kopacz akcentowała, że siła Polski wynika bezpośrednio ze wzmocnienia UE. „Nie ma silnej Polski bez silnej Europy”– zaznaczała. Podkreślała również, że „nasza pozycja w UE jest silna”.

„Dzisiaj w UE to my postawiliśmy tamę: powiedzieliśmy, że będziemy przyjmować solidarnie uchodźców, ale powiedzieliśmy twardo, że musi być plan i nie będzie obowiązujących kwot. (…)”– mówiła Kopacz. Z dumą mówiła także o tzw. unii energetycznej:

„Mamy unię energetyczną, której autorem jest Donald Tusk. To my kontrolujemy dzięki UE część przebiegu Jamału i możemy budować połączenia gazowe między Polską a Litwą”.

„Unia energetyczna? Jaka unia energetyczna. Mówił o tym Donald Tusk i nic z tego nie ma. Proszę zobaczyć, jak o swoje interesy walczą Niemcy i Francuzi”– ripostowała Beata Szydło. Sama określiła członkostwo Polski w UE jako„jedno z naszych największych osiągnięć”. Zauważyła jednak, że pozycja Polski nie jest wcale tak silna, o czym świadczy sprawa gazociągu Nord Stream 2. Później zapowiedziała, że będzie zdecydowanie występować w tej sprawie.

Na pytanie o największe wyzwania Polski w polityce zagranicznej, Szydło ponownie podkreślała „spokój i zgodę”, a także współpracę na linii rząd-prezydent. Zabrała również głos w sprawie Rosji:

„Ważne są relacje z Rosją – chcemy, by to był partner gospodarczy, ale to także przeciwnik. Najważniejsza jest silna pozycja Polski w Europie i na świecie”.

Z kolei premier Kopacz stwierdziła, że „musimy dbać o własny kraj jak o własny dom”.Następnie zapytała Szydło o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, w których mówił o „kondominium niemiecko-rosyjskim” i chorobach przenoszonych przez migrantów. Szydło uniknęła jednak odpowiedzi, na co Kopacz podkreśliła, że – jak twierdzi – ze słów prezesa PiS musiała tłumaczyć się w Brukseli:

„Pani, gdy nie daj Boże zostanie premierem, będzie się tłumaczyć ze słów swojego zwierzchnika. Chcecie się odwrócić plecami do UE? Chcecie sprowadzić Polskę na margines i stworzyć z Polski pośmiewisko!”– mówiła Kopacz.

„Bardziej przejmuje się tym, co mówią obywatele, czyli np. że nie mają za co kupować leków, niż słuchać opinii salonów europejskich”– ripostowała Szydło. Zapytała również premier o tzw. podatek od uchodźców.

„Na każdego uchodźcę dostaniemy pieniądze. W związku z tym nie będzie potrzeby, by jakiekolwiek pieniądze asygnować z naszego budżetu”– odpowiedziała Kopacz. „Pomogliśmy, bo jesteśmy wrażliwi na krzywdę. Dzisiaj zasiliśmy europejski fundusz żywności, żeby ludzie mieszkający w obozach mieli co jeść i pić (…) Tak, zasililiśmy z naszego budżetu tych ludzi – oni na to zasługują” – podkreślała.

Szydło zarzuciła również szefowej rządu, że mija się z prawdą w sprawie migrantów. „Raz były 2 tys., raz 7 tys. innym razem o uchodźcach słyszeliśmy, że będzie ich w Polsce 100 tys.”– mówiła. „Ktoś zrobił ukłon w kierunku pani Merkel, gdy negocjował traktat. Ja nie robię żadnych układów. W głowie mam tylko jedno: dobro Polski. Nie robię układów”– powiedziała Kopacz.

TVP.info / wpolityce.pl / Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mop
    mop :

    Skutki strategicznego zwrotu Rosji w kierunki Azji będą dla Europy opłakane i mogą długofalowo przesądzić o naszej klęsce gospodarczej w wymiarze globalnym.Rosjanie po tych nie mających żadnego uzasadnienia sankcjach zrozumieli, że nie mogą traktować Europy Zachodniej jako równorzędnego partnera, ponieważ Europa niestety okazała się partnerem niedojrzałym i niezdolnym do kształtowania własnej polityki. W tym jeszcze tak naiwnym, że pozwoliła się rozprowadzić obcemu mocarstwu – konfliktując się z Rosją, przez co sama wykluczyła się ze strategicznej gry w pierwszej lidze globalizacji.Omawiane procesy będą trwały w czasie, tutaj nie nastąpi nic z dnia na dzień. Rosja może działać ze swojej perspektywy spokojnie – wyczekując nerwowych deklaracji ex-partnerów, samemu realizując swoje cele w sposób, taki jaki uzna za właściwy. Jednakże docelowo będziemy poszkodowani, gdyż jeżeli rzeczywiście nastąpi strategiczny zwrot na Wschód, to będzie przypieczętowanie znaczenia gospodarczego i politycznego Azji w XXI wieku i zmierzch Europy jaką znamy i do jakiej się przyzwyczailiśmy.
    Chiny wzmocnione potencjałem Rosji – będą jeszcze trudniejszym partnerem, zdolnym do realnego konkurowania w rejonie Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego, nie tylko za pomocą soft lub money power! Chiny posiadające rosyjskie surowce – będą mogły zacząć uprawiać prawdziwie niezależną politykę, której osią będzie dominacja w regionie obejmującym około 70% zasobów współczesnego świata. Być może nawet – w wyniku znacznego wzmocnienia swojego potencjału, Chiny przestaną traktować ewentualną konfrontację z USA w kategoriach ryzyka, a zaczną w kategoriach szans. To jest niesłychanie ważne przewartościowanie, które przekracza nasze sposoby pojmowania sytuacji międzynarodowej, po prostu w Polsce ostatnio myślano w takich kategoriach za Zygmunta Augusta!Zachód już się zorientował w co jawnie gra Moskwa, niczego uczciwie nie ukrywając. Przybywa przeciwników sankcji, ponieważ nie mają one najmniejszego sensu i gołym okiem widać, że Europa na nich tylko i wyłącznie traci – niczego nie zyskując, gdyż powoli do wszystkich dochodzi to, że pod względem moralnym konflikt, w którym poparliśmy bezrefleksyjnie tylko jedną ze stron, wcale taki jednoznaczny i krystaliczny także nie jest!
    Tymczasem jednak musimy się przygotować do sytuacji, w której z naszej smutnej perspektywy powrotu do Rosji nie będzie. Wszystko na co będziemy mogli liczyć to udział naszej produkcji jako podwykonawcy w produktach zachodu. Poza tym czeka nas mniej więcej taka sytuacja jak przed wojną, gdy graniczyliśmy z olbrzymim krajem, w praktycznie pełnym odseparowaniu – nie czerpiąc z tego żadnych korzyści.Teoretycznie nie ma dramatu bo i tak 70% wymiany handlowej mamy z Europą, jednakże jeżeli pomyślimy o tym w kategoriach straconych i niewykorzystanych szans, to trzeba sobie przypomnieć słowa pewnego pana, który już na szczęście nie jest w rządzie w Polsce ministrem – o konsekwencjach, które teraz trzeba będzie ponosić. No, więc my wszyscy będziemy je ponosić, a on ma fajną posadkę, także za nasze pieniądze!