Prezes Związku Polaków na Białorusi: Władze niszczą polskie szkolnictwo

Prezes niezależnego Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys po raz kolejny zaznaczyła, że ocieplenie w międzypaństwowych relacjach Polski i Białorusi nie polepszyło sytuacji kresowych rodaków.

W poniedziałek rozpoczęła się kilkudniowa wizyta przewodniczącego Rady Republiki Białoruś Michaiła Miasnikowicza w Polsce. Bliski współpracownik Aleksandra Łukaszenki spotkał się z polskimi ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czputowiczem, zaś 13 lutego przyjmą go prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. W kontekście wizyty, dziennikarz “Rzeczpospolitej” przeprowadził wywiad z prezesem niezależnego Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys. Organizacja ta nie jest uznawana przez białoruskie władze, które zdelegalizowały zarząd ZPB w 2005 r., gdy Borys została po raz pierwszy wybrana na szefa Związku.

Borys pozostaje wstrzemięźliwa w łączeniu obecnej intensyfikacji relacji między władzami Polski i Białorusi z polepszeniem sytuacji Polaków kresowych i swojej organizacji. “Kiedy w 2010 r. szef białoruskiej dyplomacji Siergiej Martynow podpisywał w Warszawie porozumienie o małym ruchu granicznym, w tym samym czasie odebrano nam Dom Polski w Iwieńcu i byliśmy wzywani na przesłuchania” – powiedziała prezes ZPB. Borys przytacza też niedawne przykłady działań przeciw jej organizacji – “Ostatnio blokowano nam przeprowadzenie spotkań bożonarodzeniowych i noworocznych z polskimi dziećmi. Wyproszono nas z wynajętej w Mińsku sali, gdzie kilkaset osób chciało uczcić 100. rocznicę odzyskania niepodległości Polski”. Ocenia, że “Władze konsekwentnie niszczą polskie szkolnictwo, chcą całkowicie wyeliminować język polski”.

“Skoro są takie postępy w stosunkach dwustronnych, to sprawą oczywistą powinno być normalne traktowanie ZPB i mniejszości polskiej, a tak się na razie nie dzieje” – podsumowuje efekty międzyrządowego “ocieplenia” Borys. Jak mówi  – “Oczekujemy, że władze w Mińsku co najmniej przestaną uniemożliwiać nam prowadzenie działalności”.

W poniedziałek odwiedzający Polskę Miasnikowicz udzielił wywiadu Polskiej Agencji Pracowej, której twierdził, że władze nie szykanują polskich organizacji i nie utrudniają działania polskiej oświacie na Białorusi. Jednocześnie przewodniczący izby wyższej białoruskiego parlamentu dał wyraz swojej negatywnej ocenie szkół polskich sugerując, że mogą one przyczyniać się do stymulowania emigracji etnicznych Polaków z Białorusi do Polski.

Mimo, że na Białorusi mieszka oficjalnie 295 tys. Polaków, w pastwie tym działają tylko dwie szkoły publiczne z polskim językiem nauczania. Ostatnią grupę przedszkolną pracującą w polskim języku w Grodnie władze białoruskie zamknęły jeszcze w 2015 roku. Przez lata lokalna administracja blokowała przyjmowanie dzieci wszystkich chętnych rodzin do polskiej szkoły nr 36 w Grodnie. Po protestach lokalnej polskiej społeczności i działaniach władz Polski w tym roku do grodzieńskiej szkoły przyjęto wszystkie zgłoszone dzieci, inaczej niż w szkole w WołkowyskuRząd Białorusi zaakceptował też projekt nowelizacji ustawy oświatowej, który w przypadku uchwalenia przez białoruski parlament będzie oznaczał rusyfikację bądź białorutenizację nauczania w polskich placówkachO zagrożeniach z związanych z projektem nowego Kodeksu Oświatowego pisaliśmy już w zeszłym rokuSzczegółowo wyjaśniał ich charakter dla naszego portalu zasłużony polski działacz społeczny z Grodna, Wiesław KiewlakZałożona przez Polaka z Lidy Fundacja Młode Kresy w czerwcu 2017 roku zorganizowała pod ambasadą Republiki Białoruś w Warszawie pikietę przeciw planowanej uszczupleniu praw oświatowych rodaków.

Czytaj także: Andżelika Borys dla Kresy.pl: Białoruskie władze nie akceptują polskości

rp.pl/kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. JanK
    JanK :

    Nie jest to żadna nowina, bo to samo robią władze Litwy. Też niszczą oświatę polską. Tak samo jak już chyba nie ma w Polsce nikogo kto nie wie, że władze RP w tych procederach uczestniczą i wspomagają Litwinów i Łukaszenkę w zwalczaniu polskich szkół. Władze tylko robią sobie reklamę wysyłając psi grosz, nie swój zresztą, na Litwę i Białoruś aby móc to wykorzystywać propagandowo, jak to oni POMAGAJĄ Polakom na kresach. Taka szopka, niszczą Polaków na Kresach, a sieją propagandę, że niby pomagają.

  2. jazmig
    jazmig :

    Borys nie reprezentuje Polaków na Białorusi, ona sieje propagandę, bo jest agentką służb RP. Jeżeli chcemy mieć obiektywne informacje, należy pytać Polaków ze związku dużo liczebniejszego, który nie idzie z władzami na udry.