Prezydent Ukrainy oświadczył, że wtorkowe walki Ukraińców z separatystami w okolicy Zołotego były „cyniczną prowokacją” ze strony separatystów, pomimo której Kijów będzie nadal dążył do zakończenia konfliktu.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski komentując wtorkową eskalację w rejonie Zołotego w Donbasie napisał w sieci, że „w piątą rocznice tragedii debalcewskiej [chodzi o klęskę sił ukraińskich w wyniku ofensywy wspieranych przez Rosjan donbaskich separatystów w lutym 2015 roku, zakończonej utratą rejonu Debalcewa – red.], bojówkarze i okupanci zainscenizowali cyniczną prowokację”. Zaznaczył, że podczas walk separatyści użyli broni zakazanej na mocy porozumień mińskich.

Jak informowaliśmy wcześniej, we wtorek rano w rejonie miejscowości Zołote doszło do starć sił ukraińskich z separatystami. Wykorzystywano m.in. moździerze i granatniki. Są zabici i ranni – Ukraińcy oficjalnie przyznali, że zginął jeden z ich żołnierzy, a czterech innych zostało rannych. Obie strony wzajemnie oskarżają się o eskalację, przy czym okazuje się, że w tym rejonie do starć o różnym natężeniu dochodzi już od pewnego czasu.

„To nie tylko cyniczna prowokacja, której celem jest rozdrapanie debalcewskiej rany, która nigdy w pełni się nie zagoi. To próba zakłócenia procesu pokojowego w Donbasie, który zaczął posuwać się naprzód, choć małymi, ale nieustępliwymi krokami” – oświadczył Zełenski. Przypomniał też, że w związku z wydarzeniami na wschodzie kraju miała zebrać się Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, podczas której miano omówić sytuację i zdecydować o przyszłych działaniach.

„Nasz kurs w stronę zakończenia wojny i trzymania się międzynarodowych porozumień pozostaje niezmienny – podobnie jak nasza determinacja do odparcia wszelkich przejawów zbrojnej agresji przeciwko Ukrainie” – zaznaczył ukraiński prezydent w swoim wpisie na Telegramie.

Po zakończeniu posiedzenia Rady, we wtorek po południu Zełenski wystąpił na konferencji prasowej. Podkreślił, że ostatnie wydarzenia w Donbasie nie zmienią dążenia Ukrainy do zakończenia konfliktu na wschodzie.

– Mamy potężną armię. Mają miejsce prowokacje, a armia, w związku z tym, dała mocną odpowiedź – mówił prezydent Ukrainy. – Sytuacja jest cały czas monitorowana przez naszą armię, przez szefa naszego Sztabu Generalnego. Jesteśmy pewni, że ta prowokacja nie zmieni kursu, gdyż tylko posiadając silną armię możemy zasiadać przy stole negocjacyjnym – kursu ws stronę faktu, że pewnie zbliżamy się do zakończenia wojny, w stronę pokoju.

Według szefa ukraińskiego sztabu generalnego, gen. Rusłana Chomczaka, separatyści zaatakowali we wtorek pozycje ukraińskie z trzech kierunków. Starcie wywiązało się na stanowisku „Wania” 72. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej. Chomczak powiedział, że ukraińscy żołnierze opuścili tę pozycję, ale po to, żeby można było ostrzelać ją z artylerii. Przyznał, że zabici byli zarówno po stronie ukraińskiej (jedna osoba), jak i po stronie separatystów (cztery osoby). Twierdził jednak, że nie ma tam ani Ukraińców, ani ich przeciwników.

Przeczytaj: MSZ po eskalacji starć w Donbasie wzywa Rosję do zaprzestania agresji przeciw Ukrainie

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow twierdzi, że Rosja nie ma nic wspólnego z ostatnim zaognieniem sytuacji na wschodzie Ukrainy.

Eskalacja w rejonie Zołotego

Jak informowaliśmy, według strony ukraińskiej, we wtorek około godz. 5:00 rano czasu lokalnego pozycje jej sił w rejonie miejscowości Zołote zostały zaatakowane przez separatystów, którzy wspierani przez ogień z moździerzy, granatników i karabinów maszynowych, a w jednym miejscu także z czołgów, mieli przystąpić do natarcia i próby przedarcia się przez linię kontaktową. Ukraińcy podali, że odpowiedzieli ogniem. Pojawiły się doniesienia, że jeden z pododdziałów 72. brygady został zmuszony do wycofania się. Walki rano toczyły się m.in. w rejonie miejscowości Nowotoszkiwskie, Orichowe i Krymskie, czyli na zachód i północny zachód od Ługańska.

Około 11:00 ukraińskie dowództwo poinformowało o zakończeniu walk, w której zginął jeden żołnierz 72. brygady, a czterej innych zostało rannych. Według Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, separatyści stracili co najmniej jednego zabitego i pięciu rannych. Ukraińcy twierdzą, że utrzymali swoje pozycje.

Jak podano, separatyści podczas ostrzału wystrzelili: 6 pocisków kal. 152 mm, 18 pocisków artyleryjskich kal. 122 mm, 164 pociski moździerzowe kal. 120 mm i 44 kal. 82 mm. Oddali ponadto 56 strzałów z czołgów w rejonie miejscowości Nowotosziwskie. Pierwsze doniesienia o eskalacji sytuacji w Donbasie pochodziły z poniedziałku. Według strony ukraińskiej, siły separatystyczne przy wsparciu Rosjan miały przeprowadzić osiem natarć na jej pozycje, prowadząc przy tym ostrzał z moździerzy, granatników oraz karabinów maszynowych.

Separatyści zaprzeczają twierdzeniom Ukraińców, jakoby odpowiadali za eskalację i chcieli przerwać linię frontu, twierdząc przy tym, że to Ukraińcy byli stroną atakującą, a walki wybuchły po tym, jak 10-osobowa ukraińska „grupa sabotażowa”, zbliżając się do pozycji separatystów w rejonie miejscowości Gołubowskoje (Hołubiwskie) weszła na pole minowe. Ukraińcy mieli następnie otworzyć w tym rejonie ogień, żeby osłonić ewakuację swoich ludzi. Separatyści zarzucali im przy tym, że pociski spadały na zabudowania cywilne, raniąc przy tym jedną osobę. Podawano też o ostrzale w rejonie miasta Kirowsk z ukraińskiej artylerii kal. 152 mm oraz ostrzale z czołgów, który miał osłaniać „grupy szturmowe” sił ukraińskich.

Ukraiński, rosyjskojęzyczny portal Strana.ua napisał, że obecna eskalacja była trzecim przypadkiem naruszenia reżimu zawieszenia broni od końca stycznia, przy czym dotychczas ukraińskie wojsko w zasadzie nie podawało żadnych bliższych, oficjalnych informacji na ten temat. Do starć dochodziło m.in. w rejonie Zołotego. Strana przypuszcza, że o kolejnych incydentach nie informowano szerzej po żadnej ze stron uznając, że tego rodzaju informacje zakłócą proces rozdzielania sił obu walczących stron, co utrudniłoby prowadzone działania na rzecz rozwiązania konfliktu.

Strana pisała też, że od tygodni w rejonie Zołotego w zasadzie toczył się bój o „szarą strefę”, gdyż po oficjalnym wycofaniu sił obu stron jesienią ub. roku, separatyści zaczęli skrycie przesuwać swoje pozycje do przodu. Do połowy stycznia mieli posunąć się o pół kilometra i zacząć okopywać się w rejonie zamieszkałym przez cywilów. W reakcji na to Ukraińcy ostrzeliwali z moździerzy rejon, w którym działali separatyści. Kilka dni temu w wyniku podobnych działań miało polec kilku separatystów, co wywołało oburzenie ze strony tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Pojawiły się też przypuszczenia, że wtorkowa eskalacja mogła w istocie być swego rodzaju odwetem za śmierć tych ludzi.

Zwracano też uwagę, że informację o zaognieniu sytuacji w Donbasie podano w dniu, w którym na wniosek Rosji ONZ miało rozpatrzyć wniosek ws. porozumień mińskich, których zdaniem Moskwy Kijów nie chce wprowadzać w życie). Teraz, po eskalacji w rejonie Zołotego, Ukraina sama może oskarżyć Rosję i separatystów o naruszenia zawieszenia broni. Co więcej, władze ukraińskie, według serwisu Strana, nie zwracały większej uwagi na zaognianie się sytuacji w rejonie Zołotego, dopóki nie doszło do poważnych starć, w wyniku których najwyraźniej siły ukraińskie straciły umocniony punkt. Portal pisze też, że w obecnej sytuacji na Donbasie będzie dochodzić do kolejnych starć, dodając, że Kijów nie chce dopuścić do całkowitego zawieszenia broni, żeby pokazać światu, że wciąż walczy o swoje terytorium.

Unian / strana.ua / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lp
    lp :

    Trzeba zadać sobie pytanie: kto skorzystał? Cisza w Donbasie oznacza utrwalanie się obecnego status quo, co jest na rękę i mieszkańcom regionu i Rosji. Z kolei Ukraina dąży do opanowania utraconych terenów, a więc czas i stagnacja działają na jej niekorzyść.