Ukraina stanowczo domaga się zniesienia przez UE jednostronnych ograniczeń w ukraińskim eksporcie i uważa, że Bruksela powinna dojść do porozumienia z Polską.

Jak poinformował korespondent „Europejskiej Prawdy”, podczas konferencji „Jak wygląda droga Ukrainy do UE” wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej Olga Stefaniszyna mówiła, że Ukraina stanowczo domaga się zniesienia przez UE jednostronnych ograniczeń w ukraińskim eksporcie i uważa, że Bruksela powinna dojść do porozumienia z Polską.

Stefaniszyna twierdzi, że takie jest też stanowisko Brukseli.

“Wiemy, że Komisja Europejska nie zamierza przedłużać ograniczeń po ich wygaśnięciu 15 września. Owszem, są zamiary jednostronnego nałożenia ograniczeń przez kilka krajów, ale byłoby to naruszeniem podstawowych zasad Unii Europejskiej. I mamy nadzieję, że jakiś sposób się znajdzie” – powiedział wicepremier.

Według niej potrzebne są dalsze negocjacje między państwami członkowskimi a Komisją Europejską w tej sprawie.

Stefaniszyna uważa też, że UE ma narzędzia, by pomóc Polsce i innym państwom.

„Ten kryzys jest inspirowany kilkoma krajami UE – głównym z nich jest Polska. Ale Polska potroiła swój europejski budżet, aby wesprzeć swoje sektory. Ukraina nie otrzymała dodatkowych środków” – powiedziała Olga Stefaniszyna.

Jak wynika z przygotowanego przez rzeszowską prokuraturę aktu oskarżenia, z Ukrainy trafiło do polskich młynów 100 ton pszenicy „technicznej”. Wyprodukowana z niej mąka trafiła do piekarń, z której wypieczono, szacunkowo, co najmniej 300 tys. bochenków chleba. Finalnie zatem „techniczne” zboże z Ukrainy znalazło się na stołach Polaków. W ramach prowadzone śledztwa, 92 postępowania w całym kraju w sprawie wwozu zboża „technicznego” do Polski zostały połączone w jedno.

Przeczytaj: Ukraińskie zboże techniczne sprzedane jako polskie spożywcze. Prokuratura wszczęła śledztwo

Czytaj także: WP.pl: firmy bliskie rządzącym i należące do Ukraińców sprowadzały zboże z Ukrainy

Prokuratura w Rzeszowie informuje, że na razie postawiono zarzuty trzem osobom. Śledczy zapowiadają jednak, że to dopiero początek.

Według rzeszowskiego wydania „Gazety Wyborczej”, pierwszemu podejrzanemu postawiono zarzut oszustwa na szkodę polskiej spółki zajmującej się handlem zbożem. Miał on sprzedać jej ponad 111 ton pszenicy „technicznej” z Ukrainy, nie ujawniając szczegółów dotyczących pochodzenia zboża. Szkodę wyceniono na 150 tys. zł.

Druga osoba jest podejrzana o podrabianie dokumentów, które przewożący przedstawili w agencji celnej podczas importu zboża z Ukrainy. Ma też zarzuty ws. popełnienia przestępstwa skarbowego. Wpisana wartość towaru na fakturach to ponad 91 tys. zł.

Trzeci z podejrzanych dopuścił się oszustwa celnego. W 190 zgłoszeniach, które dotyczyły kukurydzy i rzepaku, zadeklarował, że mają one cele techniczne, choć faktycznie zboże trafiło do sprzedaży w Polsce jako spożywcze. Wartość towaru to ponad 6,3 mln zł.

Prokurator nałożył na te osoby środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych i dozorów policji.

Należy przypomnieć, że eksperci zwracają uwagę, iż nie ma czegoś takiego jak „zboże techniczne”. To termin wprowadzony sztucznie, by przewożone ziarno nie musiało spełniać żadnych norm. Według „Rzeczpospolitej”, wymyślili go importerzy ukraińskiego zboża, by szybciej przechodziło przez granicę. Później, zamiast jechać dalej na Zachód, zostało w Polsce. Dodajmy, że kontroli granicznej podlega jedynie zboże paszowe, badane przez inspekcję weterynarii, a także zboże konsumpcyjne, badane przez inspekcję artykułów rolno-spożywczych.

Czytaj także: Ukraińscy urzędnicy brali łapówki za eksport zboża

Kresy.pl/Europejska Prawda

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply