W szkole numer 34 w Homlu na wschodniej Białorusi ogłoszono nabór do klasy z poszerzonym nauczaniem tradycji katolickich. Tak zwana “klasa katolicka” ma być otwarta już w przyszłym roku szkolnym.
Donald Trump zobowiązał się do walki z "antybiałym uczuciem" w USA - poinformowała w niedzielę agencja prasowa Reuters. (more…)
Polska wyraża pełną solidarność z Niemcami i z Czechami w związku z wrogą kampanią w cyberprzestrzeni prowadzoną przez grupę powiązaną z rosyjskim wywiadem wojskowym - przekazało w piątek MSZ.
W piątek szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock oświadczyła, że za ubiegłorocznym cyberatakiem na zarząd Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) stoi rosyjski wywiad wojskowy. Jak dodała, powadzone pod nadzorem niemieckiego MSZ śledztwo wykazało, że atak przeprowadziła grupa APT28, która kierowana jest przez rosyjski wywiad wojskowy GRU. Czeskie MSZ poinformowało tego samego dnia, że celem cyberataków grupy powiązanej z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU padły również niektóre czeskie instytucje.
Do sprawy odniosło się polskie MSZ.
Europejskie agencje wywiadowcze ostrzegły swoje rządy, że Rosja planuje akcje sabotażu w całej Europie w związku z "wejściem w trwały konflikt z Zachodem" - podaje Financial Times.
Financial Times podał w niedzielę, że Rosja aktywnie przygotowuje zamachy bombowe, podpalenia i ataki na infrastrukturę, wykonywane zarówno bezpośrednio, jak i przez "pełnomocników", bez widocznej troski o spowodowanie ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej. Europejskie agencje wywiadowcze miały ostrzegać o tym swoje rządy.
Gazeta powołuje się na oceny wywiadów trzech różnych państw.
Wypowiedzi hiszpańskiego ministra transportu, jakoby prezydent Argentyny Javier Milei zażywał narkotyki, doprowadziły do poważnego scysji dyplomatycznej między Madrytem a Buenos Aires.
Szef hiszpańskiego ministerstwa transportu Oscar Puente powiedział, że Milei podczas kampanii
wyborczej zażywał jakieś „substancje”. Porównał także Milei, który pod koniec ubiegłego roku wygrał wybory prezydenckie w Argentynie, do byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. „Są bardzo źli
ludzie, którzy dotarli na sam szczyt, po prostu będąc sobą. Na przykład Milei. Albo Trump” – powiedział w piątek Puente na konferencji Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE),
jak zacytował portal BBC.
Opisując występy Milei w telewizji podczas kampanii wyborczej, hiszpański minister stwierdził, że nie wie, w jakim ten pierwszy był stanie: „przed czy po zażyciu” nieokreślonej substancji.
Lider Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries nie wyklucza wysłania amerykańskich wojsk na Ukrainę, jeśli Kijów upadnie.
Lider Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów rozmawiał w niedzielę z telewizją CBS. Hakeem Jeffries oświadczył, że Stany Zjednoczone muszą w dalszym ciągu wspierać Ukrainę, aby zapobiec szerszej wojnie. Za opóźnienia w dostawie amerykańskiej pomocy dla Kijowa obwinił "frakcję proputinowską" w Partii Republikańskiej, na czele której - jego zdaniem - stoi członkini Izby Reprezentantów Marjorie Taylor Greene.
"Nie możemy pozwolić Ukrainie upaść, bo jeśli tak się stanie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ameryka będzie musiała włączyć się w konflikt – nie tylko jeśli chodzi o pieniądze, ale także za pomocą naszych żołnierzy" - powiedział.
Arcybiskup i jego zwolennicy rozpoczęli marsz do Erewania z przygranicznej wioski w północnej prowincji Tawusz, która w ciągu ostatnich dwóch tygodni była epicentrum protestów przeciwko ustępstwom terytorialnym rządu Armenii na rzecz Azerbejdżanu.
Arcybiskup Bagrat Galstanian, który stał się przywódcą protestów oraz inni uczestnicy oświadczyli, że wychodzą ze swoją kampanią na ulice stolicy, próbując zapobiec przekazaniu obszarów przygranicznych sąsiadujących z wioską Kirants i pobliskich gmin Azerbejdżanowi. Wielu lokalnych mieszkańców było oburzonych planami rządu, powołując się na poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa. „Ruch Tawusz na rzecz Ojczyzny" zdecydował, że ludzie muszą po prostu udać się do Erywania i zażądać przerwania tego procesu, tu i gdzie indziej” – powiedział Galstanian w Kirants przed rozpoczęciem 160-kilometrowej podróży do armeńskiej stolicy.
Decyzję ogłoszono dwa dni po tym, jak policja rozbiła protest w Kirants. Protestujący
próbowali powstrzymać władze przed oczyszczeniem przyległego obszaru z min lądowych i poczynieniem innych przygotowań do przekazania go Azerbejdżanowi. Obecność policji w wiosce i wokół niej pozostała silna, aby zapobiec odnowieniu protestu na miejscu, jak relacjonuje ormiańska sekcja Radia Wolna
Europa.
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!