Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał, że UE w obliczu kryzysu imigracyjnego nie jest w stanie bronić swoich granic zewnętrznych. Przestrzegł też przed wzrostem znaczenia sił skrajnej prawicy.

“UE straciła zdolność do ochrony swoich granic”– powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w czwartkowym wystąpieniu na kongresie europejskiej centroprawicy w Madrycie. Były polski premier wezwał zarazem do solidarności w obliczu kryzysu:

“Solidarność wymaga siły i skuteczności. Jeśli chcecie pomóc innym, to musicie być w stanie pomóc sobie i swoim bliskim. Europa, która będzie naiwna, bezradna i niezorganizowana, nie zdoła być solidarna na dłuższą metę. Musimy natychmiast skończyć z tą niepotrzebną kłótnią między zwolennikami ochrony granic a adwokatami solidarności i otwartości”– mówił Tusk. Przestrzegł on również przed wzrostem znaczenia sił skrajnych w krajach europejskich:

“Z drugiej strony – zastrzegł – nie można poddać się populizmowi i ksenofobii, bo naszym celem powinna być obrona Europy przed prawicowymi ekstremistami, a nie upodobnienie się do nich”– zaznaczał przewodniczący Rady Europejskiej. Ocenił przy tym, że UE jest w obliczu kryzysu “naiwna i bezradna”.

onet.pl / Kresy.pl

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mop
    mop :

    CYTUJĘ ZA WOLNĄ POSKĄ : ,,Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker pozbawił władzy przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Czegoś takiego wcześniej nie było. Wygląda to na „cichy” zamach. Juncker na niedzielę 25 października zwołał mini szczyt przywódców krajów najbardziej dotkniętych kryzysem imigracyjnym państw unijnych oraz krajów Bałkanów Zachodnich.

    W swoim komunikacie Komisja Europejska poinformowała, że w spotkaniu wezmą udział szefowie rządów Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Macedonii, Niemiec, Grecji, Rumunii, Serbii i Słowenii, Węgier oraz Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców Antonio Guterres, przedstawicieli Europejskiego Urzędu Wsparcia w dziedzinie Azylu i Frontexu.
    Zwołanie przez Jean’a-Claude’a Junckera szczytu przywódców jest wejściem w kompetencje Donalda Tuska, bowiem prawo zwoływania szczytów przywódców państw członkowskich jest wyłączną kompetencją szefa Rady Europejskiej, którym obecnie jest były polski premier.

    Szef Rady, to przekładając na polskie realia, to prezydent UE czyli głowa państwa UE. Z kolei przewodniczący KE to odpowiednik premiera i jest on niżej w hierarchii urzędniczej.

    Co prawda na ten szczyt został zaproszony także (KANDELABROWY MERKEL) Donald Tusk, nie mniej będzie na spotkaniu raczej pełnił rolę figuranta niż gospodarza czy polityka decydującego o kształcie polityki wobec imigrantów i uchodźców.

    Pozbawienie przez Junckera władzy Tuska jest bardzo wymowne. Tusk jest bowiem na salonach brukselskich postrzegany jako polityk związany z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Niejednokrotnie zarzucano jemu nie decyzyjność lub ślepe wykonywanie poleceń Merkel. Często wytykano jemu brak wizji i własnego planu działania wobec kryzysu imigracyjnego. Coraz większy napływ uchodźców na Bałkany rodzi u coraz większej liczby polityków z tego regionu, ale nie tylko (np. w Czechach, w Polsce opozycja, na Słowacji), niezadowolenie z liberalnej polityki Merkel. Politycy jej zarzucają, że jej wypowiedzi zachęcają do przybywania do Europy, co doprowadziło do ogromnego bałaganu i niekontrolowanej przez nikogo wędrówki ludów.

    Niektóre rządy, jak np. na Victora Orbana na Węgrzech, nie posłuchały apeli Merkel o solidarność i otwarcie się na uchodźców, tylko podjęły działania obronno-ochronne w postaci budowania na granicy państwa płotów i kontrolowania ich przez armię oraz zmiany prawa wobec nielegalnych imigrantów w kierunku zaostrzenia przepisów. Śladem Węgrów poszły inne kraje z Bałkanów i także zaczęły myśleć o budowaniu własnych płotów na granicach oraz uruchomiły armie do pilnowania porządku.

    Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker pozbawił władzy przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Czegoś takiego wcześniej nie było. Wygląda to na „cichy” zamach. Juncker na niedzielę 25 października zwołał mini szczyt przywódców krajów najbardziej dotkniętych kryzysem imigracyjnym państw unijnych oraz krajów Bałkanów Zachodnich.

    W swoim komunikacie Komisja Europejska poinformowała, że w spotkaniu wezmą udział szefowie rządów Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Macedonii, Niemiec, Grecji, Rumunii, Serbii i Słowenii, Węgier oraz Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców Antonio Guterres, przedstawicieli Europejskiego Urzędu Wsparcia w dziedzinie Azylu i Frontexu.

    „W świetle kryzysowej sytuacji w krajach Bałkanów Zachodnich leżących wzdłuż tras migracyjnych potrzeba dużo większej współpracy, szerszych konsultacji i natychmiastowego działania” – napisano w komunikacie.

    Zwołanie przez Jean’a-Claude’a Junckera szczytu przywódców jest wejściem w kompetencje Donalda Tuska, bowiem prawo zwoływania szczytów przywódców państw członkowskich jest wyłączną kompetencją szefa Rady Europejskiej, którym obecnie jest były polski premier.

    Szef Rady, to przekładając na polskie realia, to prezydent UE czyli głowa państwa UE. Z kolei przewodniczący KE to odpowiednik premiera i jest on niżej w hierarchii urzędniczej. To wyjaśnienie jest ważne. Dlaczego? O tym mowa dalej.

    Co prawda na ten szczyt został zaproszony także Donald Tusk, nie mniej będzie na spotkaniu raczej pełnił rolę figuranta niż gospodarza czy polityka decydującego o kształcie polityki wobec imigrantów i uchodźców.

    Pozbawienie przez Junckera władzy Tuska jest bardzo wymowne. Tusk jest bowiem na salonach brukselskich postrzegany jako polityk związany z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Niejednokrotnie zarzucano jemu nie decyzyjność lub ślepe wykonywanie poleceń Merkel. Często wytykano jemu brak wizji i własnego planu działania wobec kryzysu imigracyjnego. Coraz większy napływ uchodźców na Bałkany rodzi u coraz większej liczby polityków z tego regionu, ale nie tylko (np. w Czechach, w Polsce opozycja, na Słowacji), niezadowolenie z liberalnej polityki Merkel. Politycy jej zarzucają, że jej wypowiedzi zachęcają do przybywania do Europy, co doprowadziło do ogromnego bałaganu i niekontrolowanej przez nikogo wędrówki ludów.

    Niektóre rządy, jak np. na Victora Orbana na Węgrzech, nie posłuchały apeli Merkel o solidarność i otwarcie się na uchodźców, tylko podjęły działania obronno-ochronne w postaci budowania na granicy państwa płotów i kontrolowania ich przez armię oraz zmiany prawa wobec nielegalnych imigrantów w kierunku zaostrzenia przepisów. Śladem Węgrów poszły inne kraje z Bałkanów i także zaczęły myśleć o budowaniu własnych płotów na granicach oraz uruchomiły armie do pilnowania porządku.

    Szacuje się, że na koniec ubiegłego miesiąca na terenie Niemiec nielegalnie przebywało 190 tys. imigrantów. Liberalna polityka Merkel wobec uchodźców przestała się także podobać w samych Niemczech. Z każdym tygodniem rośnie wśród Niemców niezadowolenie. W wielu niemieckich miastach odbywają się demonstracje przeciwko imigrantom, a ich organizatorem jest Pegida. Na protesty przychodzi dziesiątki tysięcy niezadowolonych Niemców, którzy domagają się od Merkel zatrzymania napływającej do Niemiec fali imigrantów.

    Społeczny i polityczny (wewnętrzny jaki zewnętrzny) opór powoduje, że Merkel zaczyna mięknąć. Niemiecki parlament zmienił prawo azylowe, które weszło w życie dziś (tj. w sobotę 24 października). Według nowych przepisów deportowani będą obcokrajowcy, którym odmówiono azylu, a którzy nie chcą opuścić Niemiec dobrowolnie. Już na początku przyszłego tygodnia zostanie deportowana pierwsza liczna grupa imigrantów.

    Odsunięcie więc Donalda Tuska przez szefa KE Junckera od spraw związanych z imigrantami jest pokazaniem, że polityka Merkel nie sprawdziła się i jest sygnałem, że to będzie jej koniec. Choć nie zostało to wprost powiedziane, to nie ulega wątpliwości, że Juncker zwołując mini szczyt pokazał przywódcom europejskim, że sprawami europejskimi zajmie się europejski rząd czyli Komisja Europejska, w której Merkel nie ma takich wpływów jak na Radę Europejską, której przewodniczy, uległy wobec niej, Donald Tusk.

    Decyzja Junckera jest bardzo wymowna. Niższy rangą urzędnik wchodzi w kompetencje wyższego. Nie da się tego inaczej wytłumaczyć jak odsunięciem od decydowania o polityce niekompetentnego polityka-urzędnika. Szef KE postawił Tuska w kącie. Wszyscy w UE, Europie oraz na świecie to widzą i ten sygnał został odczytany wszędzie jednoznacznie.

    Padł mit Tuska jako wizjonera, pragmatyka. Choć sam Tusk nadal będzie szefem Rady Europejskiej, to jego pozycja będzie słabnąć i końcu ktoś zażąda zmiany. Sęk w tym, że w Polsce na byłego premiera nikt nie czeka. Tusk będzie mógł co najwyżej haratać sobie w gałę.”

    Jacek Strzelecki KANDELABROWY WON

  2. zan
    zan :

    Unia Europejska sabotuje pracę narodowych służb granicznych, a kraje należycie broniących się przed najazdem wręcz potępia za ksenofobię. Ryży Pinokio bredzi. Oczywiscie zagrożeniem nie jest prawica, a takie typki jak Ryży. Bydlak zadłużył nas na bilion złotych.