“The Washington Post” informuje, że administracja Donalda Trumpa rozważa przeprowadzenie ataku na syryjskie instalacje militarne po tym jak pojawiły się informacje, że syryjskie siły wykorzystały broń chemiczną we Wschodniej Gucie.

Do incydentu z użyciem broni chemicznej miało dojść 25 lutego br. we Wschodniej Gucie. “Prezydent omówił potencjalne działania na początku zeszłego tygodnia na spotkaniu w Białym Domu, na którym obecni byli wchodzili szef gebinetu John F. Kelly, doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego Herbert McMaster i sekretarz obrony Jim Mattis. Jeden z urzędników, wypowiadając się jak inni pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział,  że prezydent nie poparł żadnej akcji wojskowej i że postanowiono dalsze monitorowanie sytuacji” – informuje “WaPo”.

Rzeczniczka Pentagonu, Dana White, zaprzeczyła informacjom, że w trakcie spotkania omawiane były opcje militarne przeciwko Damaszkowi. Z kolei inne źródło w administracji poinformowało, że Mattis miał się zdecydowanie sprzeciwiać jakimkolwiek działaniom militarnym, podczas gdy McMaster był za.

Przypomnijmy, że 6 kwietnia 2017 r. prezydent Donald Trump wydał rozkaz ostrzelania pociskami Tomahawk syryjskiej bazy lotniczej Szajrat, z której, według oficjalnych informacji przekazanych przez Biały Dom, miał wystartować samolot bojowy, który przeprowadził atak przy użyciu broni chemicznej w miejscowości Chan Szejkun.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Seymour Hersh: Trump zignorował informacje wywiadowcze podejmując decyzję o ostrzale syryjskiego lotniska

Kresy.pl / The Washington Post

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    Ja bym na miejscu jankesów poważnie potraktował ostatnie przemówienie Putina i nie sprawdzał, czy on to powiedział serio.

    Doskonale wiadomo, że wojsko syryjskie nie ma broni chemicznej i nie potrzebuje jej, bo normalną bronią osiąga ogromne sukcesy. Te rzekome ataki to filmy podrzędnego hollywood, prymitywna propaganda CIA.