Donald Trump jest już w połowie swojej czterodniowej wizyty na Bliskim Wschodzie. W środę gościł w Katarze, gdzie zapadły ustalenia o wielkiej wadze finansowej.

Amerykańskiego prezydenta witano w niewielkim, ale zamożnym emiracie z pompą. Na lotnisku rozwinięto czerwony dywan i już tam witał Trumpa sam monarcha katarski Muhammad ibn Abd al-Rahman al-Sani. Towarzyszyły mu reprezentacyjne pododdziały miejscowych sił zbrojnych. Kawalkada liderów była eskortowana przez żołnierzy na białych koniach i wiebłądach, zrelecjonowała Al Jazeera.

 

„Jesteśmy niezwykle zaszczyceni, że tu jesteś. Jesteśmy bardzo podekscytowani, bardzo szczęśliwi. To historyczna wizyta” – powiedział Trumpowi witający go emir. Jak zwrócił uwagę gościowi – „Czy wiesz, że jesteś pierwszym amerykańskim prezydentem, który oficjalnie odwiedził Katar. Zatem jesteśmy bardzo zaszczyceni”.

Biały Dom ogłosił, że Stany Zjednoczone i Katar podpisały umowy o wartości co najmniej 1,2 biliona dolarów, w tym ważną transakcję, w ramach której Qatar Airways kupi 210 samolotów od amerykańskiej firmy Boeing. Sama ta umowa była warta 96 miliardów dolarów, jak podała Al Jazeera.

„To największe zamówienie samolotów odrzutowych w historii Boeinga. To całkiem nieźle” — powiedział Trump, podpisując dokumenty wraz z emirem . Zwracając się do monarchy Trump dodał: „Jesteśmy przyjaciółmi od dawna, na długo przed [zajęciem się] polityką”. 

Podpisane w środę umowy obejęły również zakup technologii produkcji dronów i systemów antydronowych od amerykańskich firm zbrojeniowych, takich jak Raytheon, a także inwestycje w amerykański sektor energetyczny.

Przebywając w sunnickich monarchiach Zaroki Perskiej prezydent USA postanowił wywrzeć presję na ich regionalnego konkurenta – Iran. Mówiąc o jego programie atomowym Trump stwierdził – „To niebezpieczna sytuacja i chcemy zrobić to, co słuszne”. Jak zapewnił – „Chcemy zrobić coś, co uratuje być może miliony istnień”.

Jednocześnie dodał – „Chcemy, aby Iran prosperował, dobrze sobie radził, odnosił sukcesy, był szczęśliwy. Znam wielu Irańczyków mieszkających w Nowym Jorku i Waszyngtonie. To wspaniali ludzie. I chcemy, aby to się zakończyło pokojowo, a nie okropnie”. Za tymi pozornie pojednawczymi słowami kryło się odwołanie do irańskiej diaspory w USA, która w dużej częście składa się z zaciętych przeciwników rewolucji islamskiej i powołanej przez nią do życia republiki, a sympatyzuje z obaloną monarchią.

Wcześniej Trump przebywał w Arabii Saudyjskiej, gdzie spotkał się nie tylko z kierownikiem jej polityki, następcą tronu Muhammedem ibn Salmanem, ale też tymczasowym prezydentem Syrii z ramienia islamistycznego Tahrir asz-Szam, Ahmedem asz-Szarą.

aljazeera.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply