„To początek kanibalizmu w UE”. Orbán krytykuje działania Niemiec

Niemcy mogą ratować własne firmy z kryzysu energetycznego setkami miliardów euro, kraje bogate mogą ratować swoje firmy ogromnymi sumami, ale kraje biedniejsze nie… To początek kanibalizmu w UE. Bruksela musi coś z tym zrobić – powiedział premier Węgier, Viktor Orbán.

W poniedziałek w Budapeszcie odbył się szczyt z udziałem przywódców Węgier, Austrii i Serbii. Spotkanie poświęcone było głównie problemowi nielegalnej migracji, głównie z kierunku południowego, która staje się coraz większym problemem dla tych krajów. W szczycie uczestniczyli premier Węgier Viktor Orbán, kanclerz Austrii Karl Nehammer oraz prezydent Serbii Aleksandar Vucić.

W trakcie konferencji prasowej Orbán odniósł się też do kryzysu energetycznego i gospodarczego w Europie. Zwrócił uwagę, że bogate kraje ratują własne firmy „ogromnymi sumami”, podczas gdy biedniejsze kraje nie są w stanie zrobić tego samego.

Według relacji mediów, Orbán zwrócił szczególną uwagę na sytuację w Niemczech, gdzie władze przyjęły pakiet ratunkowy o wartości setek miliardów euro. Jego zdaniem, sugeruje to, iż nie będzie żadnego wspólnego, unijnego programu pomocy dla firm w związku z kryzysem energetycznym.

– Niemcy mogą ratować własne firmy z kryzysu energetycznego setkami miliardów euro, kraje bogate mogą ratować swoje firmy ogromnymi sumami, ale kraje biedniejsze nie – powiedział. Zaznaczył, że również UE nie pomaga biedniejszym krajom.

Nakładane są sankcje, ale one nie pomagają finansowo – powiedział Orbán. – To początek kanibalizmu w UE. Bruksela musi coś z tym zrobić, bo przeciwnym razie jedność europejska zostanie zniszczonapodkreślił szef węgierskiego rządu.

Zarzucił Unii Europejskiej, że nie zapewniła Węgrom środków finansowych na budowę i eksploatację ogrodzenia wzdłuż południowej granicy. Podkreślił, że zasady panujące w Brukseli „są obce życiu w tym zakątku świata”, zaś przepisy migracyjne „tylko powodują kłopoty”. Orbán wezwał do sformułowania w Brukseli „nowej polityki wobec uchodźców”.

Premier Węgier zaznaczył też, że jego kraj, podobnie jak Serbia i Austria, „cierpią z powodu nielegalnej migracji”, a działania w tym obszarze pochłaniają mnóstwo energii, siły ludzkiej i pieniędzy. Dodał, że mimo tego, obecna sytuacja wciąż jest daleka od zadowalającej. Zwrócił uwagę, że Węgry borykają się z napływem ludzi z dwóch kierunków. Zaznaczył, że z Ukrainy przybyło już ponad milion osób, podczas gdy od południa granica jest „w stanie ciągłego oblężenia”. Jego zdaniem wojna, sankcje, globalne pogorszenie gospodarcze i problemy żywnościowe łącznie przyczyniły się do zwiększenia presji migracyjnej.

Przeczytaj: Niemcy: Znaczne nasilenie nielegalnej imigracji. Wzrost o 60 proc.

Czytaj także: Austria wprowadza kontrole na granicy ze Słowacją

Według Orbána, „zachęcająca do migracji” polityka UE oraz system kwotowy wciąż są na stole. Mówił też, że Bałkany Zachodnie są wciąż główną trasą migracyjną do Europy. Dodał, że przemytnicy ludzi, a także sami migranci weszli na nowy, niebezpieczny poziom, używając broni podczas konfrontacji z węgierskimi strażnikami granicznymi. Premier podkreślił też, że Węgry, Austria i Serbia chronią nie tylko swoje granice, ale też całą Europę i w interesie wszystkich państw powinno leżeć stopniowe przesuwanie „linii obrony” tak daleko na południe od granicy serbsko-węgierskiej, jak to tylko możliwe.

Orbán powiedział, że poniedziałkowe spotkanie było pierwszym z serii. Zapowiedział, że kolejne odbędzie się w Belgradzie, a trzecie w Wiedniu. Podziękował też Serbii za dostarczanie Węgrom gazu i zapowiedział, że w tym zakresie oba państwa będą sobie wzajemnie pomagać.

Serwis „Hungary Today” podał, że także inni komentatorzy na Węgrzech skrytykowali ogromny niemiecki pakiet pomocowy, twierdząc, że Berlin przeznacza wielkie kwoty na rozwiązanie problemu, który sam stworzył „swoją nierealistyczną polityką klimatyczną i pochopną decyzją o sankcjach dotyczących rosyjskich surowców energetycznych”.

Jak pisaliśmy, w połowie września br. premier Węgier Viktor Orbán miał stwierdzić na zamkniętym spotkaniu, że wojna na Ukrainie potrwa nawet do 2030 roku, a Unia Europejska może się rozpaść w następnej dekadzie.

PRZECZYTAJ: Szijjártó: jeśli wojna na Ukrainie szybko się nie skończy to konsekwencje dla Europy będą nieprzewidywalne

Czytaj także: Orban: wkroczyliśmy w erę wojny, unijna polityka sankcji była strzałem w płuca

dailynewshungary.com / hungarytoday.hu / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply