Liderka białoruskiej opozycji oraz kandydatka w niedzielnych wyborach prezydenckich Swietłana Tichanowska “jest bezpieczna, jest na Litwie” – poinformował we wtorek na Twitterze minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius.
Minister spraw zagranicznych Litwy poinformował we wtorek na Twitterze, że kandydatka białoruskiej opozycji w niedzielnych wyborach prezydenckich Swietłana Tichanowska przebywa na Litwie i “jest bezpieczna”.
Svetlana #Tikhanovskaya is safe. She is in #Lithuania. pic.twitter.com/6f9U2meoX0
— Linas Linkevicius (@LinkeviciusL) August 11, 2020
Polska Agencja Prasowa (PAP) przypomina, że w poniedziałek wieczorem sztab Swietłany Tichanowskiej podawał, że nie wie, gdzie znajduje się kandydatka w niedzielnych wyborach prezydenckich.
“Swiatłana Tichanouska przebywała trzy godziny w CKW (Centralnej Komisji Wyborczej) z prawnikiem Maksimem Znakiem, a następnie powiedziała, że ‘podjęła decyzję’ i udała się w niewiadomym kierunku” – oświadczyła rzecznik sztabu Tichanowskiej Hanna Krasulina w rozmowie z Radiem Swaboda.
Jak pisaliśmy, Tichanowska udała się osobiście do siedziby Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi w Mińsku aby złożyć w CKW formalną skargę, żądając uznania oficjalnie ogłoszonych wyników wyborów za nieodpowiadające rzeczywistości.
Według ogłoszonych wczoraj przez CKW oficjalnych wyników wyborów już w pierwszej turze wygrał je rządzący Białorusią od 26 lat Aleksandr Łukaszenko, który miał otrzymać 80,08 proc. głosów. Tichanowska miała zająć drugie miejsce z 10,09 proc. poparcia. Opozycyjna kandydatka nie uznaje tych wyników twierdząc, że godnie z protokołami, pochodzącymi z 250 z prawie 6 tys. białoruskich komisji wyborczych, miało na nią głosować od 70 do 90 proc. wyborców.
Wyników nie uznały także rzesze obywateli protestujących na ulicach ponad 30 białoruskich miast. W poniedziałek wieczorem w Mińsku, ale też innych miastach Białorusi po raz kolejny doszło do wystąpień przeciwników Aleksandra Łukaszenki.
Podawaliśmy, że w niedzielę wieczorem prezydenci Polski i Litwy zaapelowali do białoruskich władz o uznanie i przestrzeganie standardów demokratycznych.
Informowaliśmy także, że w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki zaapelował do szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela i szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o zwołanie nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej w związku z sytuacją na Białorusi.
twitter.com / pap / Kresy.pl
No o wszystko jasne, wiadomo dla kogo ona pracuje.
A czego sie bala?
Ona z tej samej gminy zydowskiej jak Morawiecki?
Tyle reklamy
Wyjechać musiała, argumentem było życie Jej dzieci.
Mąż i jego życie jest zakładnikiem, musi być grzeczna, musi czytać z kartki.
Nie zrozumie tego nikt, kto nie był w podobnej sytuacji.
Mąż jej ma zakneblowane usta milczy, nie ma innej możliwości.
Knebel od władzy musi mieć, jego rodzina jest przecież bezpieczna.