Dolnośląska Izba Rolnicza (DIR) prowadzi kampanię “Stop usuwaniu rolnictwa ze wsi”. Od dwóch lat jej celem jest przeciwdziałanie utrudnianiu pracy producentom rolnym przez osoby niebędące rolnikami.

Sąsiedzi do walki z rolnikami zaprzęgają paragrafy, policję i sądy, przez co rolnicy są karani na podstawie art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń: kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny – informuje DIR.

Izba w komunikacie zaapelowała, aby “razem i głośno” mówić, że rolnicy zaczynają być na wsiach w mniejszości i “coraz więcej zmęczonych życiem i pracą w mieście ludzi pragnie zamieszkać i wieść sielskie życie na prowincji”.

Dlatego też praca rolnika zaczyna przeszkadzać współmieszkańcom. Zwierzęta, nawozy, a nawet rośliny „śmierdzą” a do tego nawet kogut zbyt wcześnie pieje, suszarnia za głośno chodzi, kombajn hałasuje i przejeżdża wiejską drogą, a potem kosi w polu i kurzy – a to normalne czynności w gospodarstwie, gdy trzeba spieszyć się z koszeniem przed zmianą pogody, zwieźć zboże do magazynów, wysuszyć – przekonuje DIR.

Musimy zmienić nastawienie napływowych mieszkańców wsi oraz służb porządkowych do prac polowych wykonywanych podczas żniw, aby nigdy więcej policjant nie przeganiał rolnika z pola po godz. 22.00 – apelują rolnicy i zapraszają na swoją stronę internetową, Facebooka i Twittera.

Karol Ciepły, rolnik gospodarzący na obrzeżach Oławy w rozmowie z jednym z wrocławich mediów przekonywał, że stara się być jak najmniej uciążliwy dla innych mieszkańców, co nie zawsze jest możliwe. Przeszkadzenie w działalności gospodarstw ma swoje konsekwencje. Chcielibyśmy mieć jak najwięcej naturalnych produktów, tymczasem korzystamy z wielotysięcznych ferm gdzie się tuczy zwierzęta i podchodzi się do tego inaczej niż gdyby to było jajeczko, mleko czy serek od zwierząt radośnie biegających po łące – powiedział.

Konflikty często rozstrzygać musi sąd, czasem rolę mediatorów przejmują wójtowie lub burmistrzowie. Ostatnio odbyłem dwa spotkania z takimi skonfliktowanymi stronami i w obu przypadkach przegadali oni sprawę przed urzędem, a teraz są dobrymi sąsiadami – powiedział Wojciech Błoński, wójt Długołęki.

Zgodnie z art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń na karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywnę narażony jest ten kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym. Niemniej jednak, zgodnie z utrwaloną w doktrynie wykładnią, przepis tego artykułu uzależnia odpowiedzialność za to wykroczenie od stwierdzenia, iż czyn sprawcy stanowi wybryk.

W interpretacji Sądu Najwyższego wybryk to zachowanie się, jakiego wśród konkretnych okoliczności czasu, miejsca i otoczenia, ze względu na przyjęte zwyczajowo normy ludzkiego współżycia, nie należało się spodziewać. Zachowanie, które wywołuje powszechne negatywne oceny społeczne i odczucia obrazy, gniewu, oburzenia. Wybryk charakteryzuje więc ostra sprzeczność z powszechnie akceptowanymi normami zachowania się.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Ponieważ np. żniwa na wsi (nawet po godzinie 22.00) trudno zakwalifikować jako zachowanie odbiegające od standardowych norm współżycia to takie działanie nie powinno być również karane mandatami.

Trzeba mieć na względzie, że na wsi panują odmienne od miejskich osiedli mieszkaniowych, powszechnie obowiązujące normy zwyczajowe, gdzie podczas wzmożonych prac, np. w okresie żniw, dopuszczalne i akceptowalne są specyficzne warunki pracy, chociażby ze względu na nieprzewidywalność warunków atmosferycznych, od których uzależnione jest zbiór płodów rolnych. Tym samym nie powinno być odbierane jako odbiegające od norm zwyczajowych, wykonywanie pracy do późnych godzin nocnych, chociażby podczas żniw. Wynika to z tego, że podczas upałów zagrażających życiu i zdrowiu jedynie praca w godzinach popołudniowych i nocnych jest możliwa. Dlatego wymaga to większego zrozumienia przez osoby wybierające wieś na miejsce swojego zamieszkania, gdyż warunki pracy na wsi są specyficzne i trudno zapewnić, że praca rolnika będzie trwała określoną ilość godzin – napisał w odpowiedzi na interpelację posłów Kukiz’15 w 2018 r. wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński.

CZYTAJ TAKŻE: Polska z czołowego eksportera stała się jednym z importerów trzody chlewnej

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply