Ujawnienie przez dziennikarzy procederu kupowania głosów na rzecz Petra Poroszenki i działania MSW spowodowały szybką reakcję podległych prezydentowi Ukrainy służb, które chcą skierować podejrzenia na Julię Tymoszenko. Zdaniem dra Iwana Kaczanowskiego, w starcie po obu stronach zaangażowane są też ukraińskie organizacje nacjonalistyczne i niewykluczone, że sytuacja wokół wyborów może doprowadzić od kolejnego Majdanu.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy twierdzi, że rozpracowała grupę, która miała zajmować się tworzeniem tzw. piramid przedwyborczych w kampanii prezydenckiej. Nastąpiło to dzień po tym, jak portal „Strana” ujawnił wyniki śledztwa dziennikarskiego, z którego wynikało, że sztab wyborczy urzędującego prezydent a Petra Poroszenki tworzy „globalne systemy werbunku i podkupywania elektoratu”, tzw. siatkę. System miał budować bazę potencjalnych zwolenników prezydenta, poprzez przeprowadzanie masowych „ankiet” przez płatnych agitatorów. Do takich osób miałyby później trafiać, jako forma pomocy socjalnej, pieniądze z budżetu państwa. Rzekomo w sztabie wyborczym prezydenta liczono, że takie działania mogą dać mu dodatkowe 10 proc. w wyborach, umożliwiając mu dostanie się do drugiej tury.

Zdaniem ekspertów związanych z tym medium, działania SBU to reakcja na publikację na ten temat, przy czym ukraińskie służby nie zajęły się ujawnionymi faktami, ale przedstawiły wszystko jako „mechanizm przekupywania wyborców i wpływu Rosji” na wybory. Ponadto, faktycznie powiązała z tym partię Batkiwszczyna Julii Tymoszenko, jedną z głównych rywali Poroszenki.

Jednocześnie, zupełnie inną postawę niż SBU zaprezentowało ukraińskie MSW, które w czwartek zatrzymało w Sumach osoby, które miały kupować głosy dla Poroszenki. Na pomoc przyszło im SBU. Wszczęto nawet śledztwo ws. możliwości przekroczenia uprawnień przez policjantów, a przedstawiciele SBU i prokuratury w Sumach przeszukali bez nakazu sądu biura miejscowego wydziału śledczego policji.

Ponadto, służby przedstawiły nagrania rozmów, mające dowodzić tworzeniu wielkiej piramidy korumpującej wyborców w interesie jednego z kandydatów na prezydenta. Nie wymieniono tej osoby z nazwiska, jednak na nagraniach, podczas których miano omawiać kwestie płatności, jedną z głównych postaci jest Władysław Kowalewski, strateg polityczny Batkiwszczyny. Obecny jest też członek tej partii, Wałentyn Chodułyn/Chodulin. Zdaniem „Strany”, trudno jednak uważać przedstawione nagrania za dowód na korumpowanie konkretnych osób. SBU uważa, że w skład „sztabu polowego” niewymienionego z nazwiska kandydata wchodzili także obywatele Rosji, co miało być podstawą do twierdzeń o „rosyjskim śladzie”.

Ukraińskie służby system powiązany jest z konkretnym ukraińskim deputowanym, którego również nie wymieniono z nazwiska. W upublicznionych dokumentach są kwoty wydatków na „sieć agitacyjną”, w których figuruje Rusłan Bogdan, deputowany Batkiwszczyny z Połtawy, który zaprzecza jakimkolwiek związkom ze sprawą.

Zdaniem części komentatorów na Ukrainie, którzy podkreślają, że SBU jest faktycznie kontrolowana przez administrację ukraińskiego prezydenta, po ujawnieniu sprawy przez dziennikarzy postanowiono podjąć takie działania, by zrzucić wszystko na Julię Tymoszenko. Zwracano też uwagę, że może to być demonstracja ekipy prezydenta oraz SBU wobec szefa MSW Arsena Awakowa, mająca pokazać, że podległa mu policja nie ma monopolu na kontrolę wyborów.

W piątek Awakow oświadczył poprzez portal społecznościowy, że został poinformowany o przygotowywaniu przeciwko niemu „nagonki”, która ma zdyskredytować jego osobę oraz kierowany przez niego resort. Według niego, „pewne struktury szykują serię prowokacji” przeciw niemu i w celu zdyskredytowania działań policji, prowadzonych na rzecz zapewnienia uczciwości wyborów na Ukrainie.

„Dużo pieniędzy w obcej walucie miałoby wpłynąć na moje konta bankowe na Ukrainie lub we Włoszech z nieznanych źródeł, rzekomo jako płatności za usługi prowadzone przez MSW na ustawianie wyników [wyborów] i przekupywanie wyborców na korzyść określonego kandydata” – twierdzi Awakow. Dodał, że pieniądze te rzekomo miałyby pochodzić z Rosji, choć jego zdaniem za wszystkim miałyby stać bliżej nieokreślone osoby na Ukrainie:

„Kiedy nagonka jest kierowana przez państwo-agresora, to można to zrozumieć. Ale gdy takie intrygi są przygotowywane przeciwko tobie w twoim własnym kraju – trudno to pojąć. Ale spodziewałem się, że coś takiego może się stać (…) i jestem przygotowany”.

Przeczytaj: Rozbudzają nienawiść w społeczeństwie – ukraiński minister narzeka na kampanię wyborczą

Szef MSW Ukrainy zapewnił, że nie zamierza iść na żadne kompromisy i nie będzie zawierał żadnych tajnych porozumień z jakimkolwiek kandydatem na prezydenta kraju. Przedstawił też aktualne statystyki dotyczące naruszeń przepisów wyborczych. Według danych na 54 dzień kampanii prezydenckiej, zarejestrowano ponad 1,7 tys. doniesień o takich naruszeniach, po których wszczęto 77 śledztw i 401 postępowań administracyjnych. W 420 przypadkach doniesienia dotyczyły Bloku Petra Poroszenki, w 337 Batkiwszczyny, w 159 Samopomocy, w 124 Pozycji Obywatelskiej, w 117 Partii Radykalnej Ołeha Laszki.

Z kolei Anatolij Hrycenko, lider Pozycji Obywatelskiej i jeden z kandydatów na prezydenta oświadczył, że potwierdzone informacje o tym, że SBU kryje działalność ukraińskich nacjonalistów z organizacji C14, uważanej też za grupę neonazistowską.

Przeczytaj: Lwów: sąd łagodny dla radykała z C14, który nożem zranił policjanta

Czytaj również: Ukraina: policjant, który krzyczał „kładź się, Bandero!”, aresztowany na 2 miesiące

Sprawę skomentował na facebooku ukraiński politolog z Uniwersytetu w Ottawie, dr Iwan Kaczanowski.

„Ukraińska kampania prezydencka stawia przeciwko sobie nie tylko różnych kandydatów-oligarchów, ale także Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy i neonazistowską organizację C14 przeciwko Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i cywilnemu ramieniu pułku Azow, kierowanego przez neonazistów” – pisze dr Kaczanowski.

Zdaniem politologa, istnieją różne wskazówki, że „Poroszenko wykorzystuje SBU i C14 przeciwko Tymoszenko oraz [przeciw] MSW i powiązanym z Azowem skrajnie prawicowym organizacjom, które ją popierają”. Uważa, że istnieje „silne prawdopodobieństwo”, że „Poroszenko albo spróbuje anulować wybory za pomocą różnych brutalnych incydentów, albo sfałszować ich rezultat”. Dr Kaczanowski pisze, że w takim przypadku Tymoszenko nie uznając wyników wyborów może spróbować zorganizować „brutalny protest w stylu Majdanu”.

Ukraiński politolog uważa też, że ukraińskie organizacje nacjonalistyczne zapewne straciłyby sporo swoich wpływów w przypadku, gdyby władzę utracili obecnie rządzący na Ukrainie, ponieważ mogą liczyć na poparcie Poroszenki z jednej strony, a z drugiej Awakowa. „Stąd mają silny bodziec, by próbować zachować swoją silną pozycję, poprzez wspieranie prób Poroszenki przy anulowaniu wyborów w przypadku C14 oraz [wspieranie] zwycięstwa Tymoszenko w przypadku powiązanych z Azowem lub poprzez uniemożliwienie zwycięstwa Zelenskiemu”.

Strana.ua / pravda.com.ua / facebook.com/ Unian / Kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply