Obecna sytuacja w górnictwie węgla kamiennego jest efektem sabotażu gospodarczego prowadzonego w ostatnich latach. Ten sabotaż polegał m.in. na zamykaniu kopalń – zwraca uwagę Jarosław Zagórowski, były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). O “sabotażu gospodarczym” mówi także dr inż. Jerzy Markowski, były minister gospodarki.

Jarosław Zagórowski, były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej skomentował obecną sytuację w górnictwie w rozmowie z portalem WNP. “Obecna sytuacja w górnictwie węgla kamiennego jest efektem sabotażu gospodarczego prowadzonego w ostatnich latach. Ten sabotaż polegał m.in. na zamykaniu kopalń. Cały czas jestem wciąż bardzo krytyczny i chyba zawsze tak zostanie, jeśli chodzi o kopalnię Krupiński, którą zamknięto za pieniądze budżetowe Skarbu Państwa. Dzisiaj zasypywane są szyby tej kopalni, a na rynku brakuje nam węgla” – wskazał.

Podkreślił, że sytuacja zmieniła się w sposób diametralny m.in. przez konflikt na Ukrainie. “Gdybyśmy rozmawiali rok temu, to mówilibyśmy, że paliwem przejściowym od węgla do zielonej energii będzie gaz ziemny. Jak widać po cenach gazu, nie będzie on tym paliwem przejściowym, a więc następuje renesans górnictwa i renesans węgla jako paliwa, które daje nam bezpieczeństwo energetyczne” – powiedział.

Zagórowski zwrócił uwagę, że Polska jako jedyny kraj UE ma i eksploatuje własne zasoby węgla kamiennego, lecz mimo to nie jest samowystarczalna. “Ten brak wystarczalności to efekt polityki ostatnich lat: likwidacji kopalń i złego zarządzania tymi kopalniami. Jak popatrzymy na wszelkie wskaźniki wydajnościowe i efektywnościowe, to zobaczymy, że one się pogorszyły. Polepszyły się w ostatnim czasie wskaźniki związane z rentownością, ale to jest skutek bardzo wysokich cen węgla. Dobrze, że kopalnie dostały zastrzyk pieniędzy, bo dzięki temu będą mogły zainwestować, ale pamiętajmy, że w górnictwie efekt inwestycji, a więc ewentualnego zwiększenia wydobycia jest widoczny po półtora roku czy po dwóch latach” – zaznaczył.

“Górnictwo i sektor energetyczny muszą być stabilnie zarządzane, a nie na zasadzie zarządzania interwencyjnego. To samo mamy na giełdzie energii: raz jest obowiązek sprzedaży energii na giełdzie, za chwilę go nie ma. Podobnie jest z energetyką wiatrową na lądzie: raz wiatraki się rozwijają, a za chwilę się nie rozwijają” – dodał.

Jego zdaniem efektem wspomnianych zjawisk są m.in. wysokie ceny energii elektrycznej, które ciągną za sobą inflację. “Jeśli w UE inflacja jest na poziomie ok. 8 proc., zaś w Polsce na poziomie prawie 18 proc., a za chwilę będzie 20 proc., to możemy sobie wprost powiedzieć, że efekt zarządzania sektorem energetycznym i górniczym mamy dzisiaj w kosztach” – wskazał były prezes JSW.

Zobacz także: Likwidują kopalnię za prawie pół miliarda złotych. W środku 700 mln ton węgla

Podobnie sytuację w polskim górnictwie skomentował dr inż. Jerzy Markowski, były minister gospodarki, w rozmowie z portalem Tarnogórski Info. “W kopalni Makoszowy pozostało 170 mln ton udostępnionego pod ziemią węgla. Natomiast w kopalni Krupiński pozostało 700 mln ton węgla udostępnionego, gotowego do wydobycia. Zamykanie kopalni Makoszowy i Krupiński było po prostu sabotażem gospodarczym. Likwidujemy kopalnie bardzo skutecznie. Tego nie robi nikt na świecie. Dochodzi do totalnej dewastacji wszystkiego, co umożliwia powrót do tych złóż” – podkreślił w połowie października.

Dr Markowski skomentował deficyt węgla, z którym mierzy się Polska. “Problem deficytu węgla w stosunku do potrzeb kraju rósł. Problem narastał coraz bardziej od 2007 roku, coraz to bardziej tego węgla ubywało. Problem został spotęgowany agresywną polityką w zakresie likwidacji kopalń. Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby likwidować kopalnie, w których nie ma zasobów węgla, co jest naturalne, nie będziemy kopali czegoś, czego nie ma. Zamykanie kopalń, w których są zasoby węgla, to jest nadużycie wobec bezpieczeństwa energetycznego kraju” – zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że kopalnie są “wygaszane” w ten sposób, by nie istniała możliwość ich ponownego uruchomienia. “Tego nie robi nikt na świecie, w taki sposób, zwłaszcza w sytuacji, kiedy gospodarka cierpi na głód węgla. Likwidować kopalnie w sposób trwały, dewastując obiekty, można wtedy, kiedy nie ma zasobów węgla. Jednak kiedy zasoby węgla pozostały, to trzeba sobie pozostawić techniczną zdolność do odtworzenia funkcjonowania tej kopalni. U nas niestety i w jednym przypadku i drugim, dochodzi do totalnej dewastacji wszystkiego, co umożliwia powrót do tych złóż” – powiedział.

Podkreślił, że zwiększenie wydobycia w polskich kopalniach jest możliwe, ale nie jest realizowane. “W dalszym ciągu robimy wszystko, co służy zmniejszeniu wydobycia” – dodał.

Deficyt surowca w Polsce wynika z przedsięwziętej przez obóz Prawa i Sprawiedliwości jeszcze w 2020 r. polityki wygaszania wydobycia węgla w Polsce. Jednocześnie rząd po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę szybko i radykalnie zdecydował o całkowitym wstrzymaniu importu węgla z tej pierwszej, choć to właśnie Rosja była od lat głównym źródłem surowca dla Polski.

Podejmując taką decyzję Morawiecki twierdził, że „Dzisiaj przedstawiamy najbardziej radykalny w Europie plan odejścia od rosyjskich węglowodorów – rosyjskiej ropy, rosyjskiego gazu i rosyjskiego węgla. Ten plan jest potrzebny, żeby w Europie przyszło otrzeźwienie”. Jednocześnie minister klimatu Anna Moskwa oceniała wtedy, że Polska jest już w pełni przygotowana na całkowitą niezależność od rosyjskiego gazu, a także od ropy.

W lipcu br. zwracaliśmy uwagę, że dziesiątki tysięcy ton węgla, opłaconego już przez polskie firmy, leżały tuż za rosyjską granicą, a straty u importerów sięgały milionów złotych. Importerzy sami popierali sankcje wobec Rosji, lecz krytykowali polski rząd za nagłe i chaotyczne wprowadzenie zakazu.

wnp.pl / tarnogorski.info / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Pol_AK
    Pol_AK :

    Niestety ale polskiego górnictwa nie da się uratować. Można za to uratować pieniądze podatników. Mieli 30 lat na restrukturyzację, unowocześnienie się i konkurencyjne prowadzenie wydobycia.

    Pozostał syf, kiła i mogiła. A szkoda…