RMF: Prokuratura Krajowa przejmuje śledztwo ws. szczątków rakiety pod Bydgoszczą

Śledztwo w sprawie rosyjskiej rakiety Ch-55 odnalezionej w okolicach Bydgoszczy zostało odebrane wojskowym prokuratorom i przejęte przez Prokuraturę Krajową – informuje nieoficjalnie RMF FM.

Sprawa dotyczy postępowania, prowadzonego od końca kwietnia przez wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, a którego podstawą jest spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach.

Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez dziennikarzy RMF FM wynika, że incydentem w miejscowości Zamość koło Bydgoszczy zajmą się śledczy z mazowieckiego wydziału Prokuratury Krajowej.

 

Stacja zaznacza, że śledczy ci prowadzą już wielkie postępowanie dotyczące rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Sprawa szczątków rakiety, najprawdopodobniej rosyjskiej, zostanie włączona właśnie do tego śledztwa. Nadzór nad nim ma prokurator krajowy Dariusz Barski.

Według ustaleń RMF FM, powodów tej decyzji szefostwa polskiej prokuratury jest kilka. Wskazuje się m.in. na wagę sprawy, specjalistyczną materię do wyjaśnienia, a także wielką liczbę świadków do przesłuchania.

Od ponad roku w Warszawie toczy się śledztwo w sprawie rosyjskiej inwazji i zbrodni państwa rosyjskiego na Ukrainie. Jak dotąd, w jego ramach przesłuchano już ponad 1700 świadków. Teraz incydent z rosyjską rakietą trafi do tego wielowątkowego i wyjątkowo skomplikowanego postępowania.

Jak pisaliśmy, w ubiegłotygodniowy komunikacie ministerstwa obrony w sprawie raportu, dotyczącego znalezienia szczątków rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą podkreślono, że wnioski “wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych”, gen. Tomasza Piotrowskiego.

Jak pisaliśmy, wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak powiedział, że z przeprowadzonej kontroli wynika, że Wojsko Polskie wiedziało o obiekcie, który w grudniu ub. roku wleciał w polską przestrzeń powietrzną i o tym, że może być rakietą. Jego zdaniem, dowódca operacyjny, gen. Tomasz Piotrowski, zaniechał swoich obowiązków i nie poinformował go o sprawie. Skrytykował też działania podjęte przez wojskowych tuż po incydencie. Byli najwyżsi rangą dowódcy Wojska Polskiego nie zgadzają się z tą oceną. Ich zdaniem to szukanie kozła ofiarnego.

W piątek w mediach Dowództwa Operacyjnego zamieszczono apel Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych RP, gen. Tomasza Piotrowskiego. Odniósł się w nim do “burzy medialnej”, dotyczącej sprawy incydentu koło Bydgoszczy, związanego z upadkiem rakiety, najpewniej rosyjskiej, a także stanowiska szefa MON.

Wojskowy zaapelował “o rozsądek” i byśmy “w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje” i “abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki”.

Podawaliśmy, że wcześniej w czwartek premier Morawiecki przyznał, że o incydencie związanym z rosyjską rakietą, która w grudniu 2022 roku wleciała w polską przestrzeń powietrzną i najpewniej spadła koło Bydgoszczy, dowiedział się dopiero pod koniec kwietnia br. Media zwracają uwagę, że potwierdzałoby to wcześniejsze doniesienia, że po incydencie wojskowi nie poinformowali ani prokuratury, ani premiera.

Przypomnijmy też, że z nieoficjalnych informacji reporterów RMF FM wynika, iż wstępne ustalenia Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych wskazują, że w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. Stacja przypomina, że już wcześniej polska armia oficjalnie wiązała obiekt, który spadł lesie w Zamościu ze zmasowanym atakiem rakietowym na Ukrainę, przeprowadzonym przez Rosję w połowie grudnia 2022 roku. Użyto wówczas m.in. rosyjskich samolotów, stacjonujących na Białorusi.

W pobliżu natowskiej przestrzeni powietrznej pojawił się wielozadaniowy bombowiec taktyczny Su-34, w związku z czym poderwano samoloty bojowe NATO. To wtedy na radarach polskich służb pojawił się obiekt, który wleciał do Polski znad Białorusi. Był śledzony, ale zniknął z radarów w rejonie Bydgoszczy, mniej więcej dwa kilometry od miejsca znalezienia szczątków.

Źródła stacji RMF FM twierdzą, że niedługo po tym prowadzono poszukiwania obiektu, ale zrezygnowano z nich w związku z silnymi śnieżycami. Dziennikarze radia ustalili też, że wojsko nie powiadomiło prokuratury o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez niezidentyfikowany obiekt, choć miało taki obowiązek. RMF sugeruje, że polska armia albo incydent zlekceważyła, albo chciała go ukryć. Postępowanie wszczęto dopiero pod koniec kwietnia, po przypadkowym odkryciu szczątków obiektu przez cywilów.

Prezes Najwyżej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował, że wszczęto kontrolę w MON w sprawie rakiety znalezionej w lesie niedaleko Bydgoszczy.

Rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply