Nicola Sturgeon – premier Szkocji zapowiedziała, że jej partia pójdzie do majowych wyborów regionalnych pod hasłem referendum niepodległościowego.
Sturgeon wystąpiła w poniedziałek na dorocznej konwencji Szkockiej Partii Narodowej (SNP), której przewodniczy. Ze względu na pandemię koronawirusa konwencja została przeprowadzona w formie wideokonferencji. „Będę prosiła o wasze pełnomocnictwo do tego, aby prawnie wiążące referendum w sprawie niepodległości odbyło się na początku kadencji nowego parlamentu. To niezbywalne prawo do samostanowienia nie może być i nie będzie przedmiotem weta Westminsteru [parlamentu Wielkiej Brytanii]” – słowa szkockiej premier zacytował portal telewizji TVN24.
Sturgeon oceniła, że wyjście z Unii Europejskiej w takiej formie jaką realizuje rząd brytyjski podważa kompetencje parlamentu Szkocji. W związku z tym jej mieszkańcy powinni jeszcze raz wypowiedzieć się na temat statusu państwowego regionu. Tego rodzaju deklaracja składana pół roku przed wyborami do parlamentu w Edynburgu zapowiada, że SNP będzie prowadzić swoją kampanię wyborczą pod hasłem secesji.
Premier Szkocji nie zadeklarowała wyraźnie co zamierza zrobić jeśli władze w Londynie nie wydadzą zgody na referendum. Jednak czyniła sugestie, że może wystąpić na drogę sądową. SNP uznaje, że jej zwycięstwo w majowych w wyborach, na które wskazuje większość sondaży, będzie wyrazem woli mieszkańców by zrealizować kolejne referendum.
Władze Szkocji już rok temu ogłosiły, że będą dążyć do rozpisania kolejnego referendum w sprawie jej niepodległości. Premier Boris Johnson odmówił jednak przekazania tego uprawnienia władzom w Edynburgu uznając, że pozostaje ono w gestii Londynu i trzymając się poglądu, że status Szkocji został określony „na pokolenie” w ostatnim referendum niepodległościowym z 2014 r. 55,3 proc. głosujących opowiedziało się wówczas przeciw niepodległości Szkocji, przy frekwencji 84,59 proc.
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!