Arabia Saudyjska nadal zaostrza swoją retorykę wymierzoną w Iran i stara się przeciągnąć na swoją stronę kolejne państwa arabskie.
W niedzielę, w Kairze odbyła się nadzwyczajna sesja Ligi Państw Arabskich, zwołana na wniosek Arabii Saudyjskiej, właśnie w kwestii przedyskutowania kwestii Iranu. Przedstawiciele Arabii Saudyjskiej i Bahrajnu ostro atakowali w trakcie posiedzenia to państwo. Minister spraw zagranicznych tej pierwszej, Adel al-Dżubeir twierdził, że Teheran “destabilizuje region i pogłębia podziały wyznaniowe” na Bliskim Wschodzie. Mówił także o “ingerencjach w sprawy państw arabskich”.
Al-Dżubeira poparł zdecydowanie minister spraw zagranicznych Bahrajnu, Khalid ibn Ahmed al-Khalifa. To niewielka monarchia położona na wyspach w Zatoce Perskiej, gdzie sunnicka dynastia rządzi nad, w większości szyicką, ludnością, właśnie dzięki wsparciu Saudów. “Iran ma broń w regionie, największą jest Hezbollah” – mówił szef dyplomacji Bahrajnu.
Saudyjczycy dużo mówili też o Jemenie, gdzie szyicki ruch ruch Ansarullah opiera się frakcjom politycznym wspieranym przez interwencję militarną Saudyjczyków trwającą od marca 2015 roku. Saudyjczycy ponownie oskarżyli Irańczyków o dostarczenie jemeńskim szyitom rakiety, którą ci wystrzelili w kierunku stołecznego lotniska Arabii Saudyjskiej.
Wcześniej Saudyjczycy ostro wystąpili przeciw władzom Libanu. Premier tego państwa Saad al-Hariri, przy przylocie z wizytą do Arabii Saudyjskiej w tajemniczych okolicznościach podał się do dymisji, zrzucając odpowiedzialność za swój krok na Iran i Hezbollah. Wielu komentatorów twierdzi, że dymisja al-Haririego została wymuszona przez Saudyjczyków.
aljazeera.com/kresy.pl
Trudno znaleźć jeleni aby walczyli za czyjeś interesy.