Środki masowego przekazu donoszą w środę o mobilizowaniu dodatkowych rezerwistów przez siły zbrojne Izraela oraz postawieniu kolejnych oddziałów w stan gotowości bojowej.
Al Jazeera podała, że władze wojskowe Izrael zmobilizowały rezerwistów do dwóch kolejnych brygad. To jeden z sygnałów gotowości Tel Awiwu do eskalacji wojny z organizacją militarno-polityczną libańskich szyitów – Hezbollahem. Jednak generał Herci Halewi, szef Sztabu Generalnego izraelskich sił zbrojnych powiedział do żołnierzy jednej z brygad pancernych, że „atakujemy cały dzień, zarówno po to, by przygotować grunt na ewentualność waszego wkroczenia, jak i po to, by kontynuować ataki na Hezbollah”, zacytował za AFP portal Channels.
Tylko w środę w izraelskich atakach zginęło w Libanie 51 osób, a 223 zostały ranne, jak podało libańskie Ministerstwo Zdrowia. Wśród nich są cywile. Od początku eskalacji izraelskich oststrzałów liczba zabitych przekoczyła 570, a liczba rannych ponad 1,7 tys. Bombardowania doprowadziły też 90 tys. mieszkańców południowego Libanu do ucieczki do innych części kraju. Izraelska armia przekazała, że zaatakowała łącznie ponad 280 celów uznanych za powiązane z Hezbollahem.
Nur Hamad, 22-letnia studentka z wschodniolibańskiego miasta Baalbek, powiedział AFP, że przez cały tydzień żył „w stanie terroru”. Jak zrelacjonowała „Spędziliśmy cztery lub pięć dni bez snu, nie wiedząc, czy obudzimy się rano”. Baalbek jest jednym celów obecnych izraelskich uderzeń.
Jednak także w Tel Awiwie wyły w środę syreny alarmowe. „Sytuacja jest trudna. Czujemy presję i napięcie… Nie sądzę, żeby ktokolwiek na świecie chciał tak żyć” – powiedziała 61-letnia mieszkanka miasta, Hedwa Fadlon.
Na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku sekretarz generalny Antonio Guterres ostrzegł – „Wszyscy powinniśmy być zaniepokojeni eskalacją. Liban jest na skraju”, przestrzegając jednocześnie przed „możliwością przekształcenia Libanu [w] kolejną Gazę”.
Hezbollah rozpoczął ataki niskiej intensywności na północny Izrael wkrótce po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy w październiku zeszłego roku. Doprowadziły one ucieczki ludności żydowskiej z całego pasa terytorium przy granicy z Libanem. Uciekło kilkadziesiąt tysięcy Izraelczyków. Premier Binajmin Netanjahu czyni możliwość jej powrotu do domów warunkiem rozejmu w Strefie Gazy.
17 września pagery jakich używali członkowie Hezbollahu zaczęły wybuchać im w kieszeniach i w rękach. Wiadomo, że wybuchło około 2750 pagerów. Na skutek ich eksplozji zginęło ośmiu członków organizacji libańskich szyitów. Do kolejnych zgonów i obrażeń doszło wśród członków organizacji dzień później na skutek wybuchów krótkofalówek. Wszystko wskazuje, że nastąpiło do na skutek operacji specjalnej Izraelczyków. Doprowadziło to eskalacji działań skonfliktowanych stron.
Izaelska armia przyznała w poniedziałek, że przeprowadziła już ponad 300 nalotów na południowy Liban. Premier Izraela Binjamin Netanjahu powiedział w poniedziałek już po przeprowadzeniu bombardowań, że Izrael ma przed sobą „skomplikowane dni” i wezwał Izraelczyków do pozostania zjednoczonymi w trakcie trwania kampanii nalotów. „Obiecałem, że zmienimy równowagę bezpieczeństwa, równowagę sił na północy – to właśnie robimy” – przekazał szef izraelskiego rządu.
Jego rząd niedawno oświadczył, że skupia się bardziej na walkach z Hezbollahem, aby umożliwić powrót około 60 tys. Izraelczyków ewakuowanych z terenów przygranicznych pod presją ataków Libańczyków.
aljazeera.com/channelstv.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!