Program pozyskania nowych okrętów podwodnych „Orka” ma już 6 lat opóźnienia

Mimo zapewnień ze strony MON, program pozyskania nowych okrętów podwodnych „Orka” notuje dalsze opóźnienie. Według ostatnich informacji, podpisanie umowy na ich budowę nie nastąpi wcześniej, niż za 2 lata.

Zgodnie z założeniami Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP, które przyjęto w grudniu 2012 roku, umowa na budowę nowych okrętów podwodnych w ramach programu „Orka” miała zostać zawarta w 2013 roku. Dziś, jak informuje „Dziennik Zbrojny”, mówi się, że nie nastąpi to szybciej, niż w 2019 roku. Tym samym, program „Orka” ma już ok. 6 lat opóźnienia.

Obecne kierownictwo MON jeszcze w tym roku deklarowało, że decyzja ws. nowych okrętów podwodnych zapadnie niebawem. W maju br. wiceminister Bartosz Kownacki deklarował, że „Polskę dzielą tygodnie” od podjęcia decyzji ws. wyboru trybu postępowania na pozyskanie okrętów podwodnych nowego typu.

Później MON wielokrotnie zapewniał, że jeszcze w tym roku rozstrzygnie się, z jakim państwem Polska będzie prowadzić dalsze negocjacje ws. programu „Orka”. Jednak najprawdopodobniej tak się nie stanie.

„Dziennik Zbrojny” informuje, powołując się na Inspektorat Uzbrojenia, że zakończenie fazy analityczno-koncepcyjnej programu Orka planowane jest w 2018 roku. Dopiero wówczas nastąpi podpisanie przez szefa MON „Wniosku w sprawie pozyskania sprzętu wojskowego dla Sił Zbrojnych RP”. Ponadto, dopiero wtedy zostanie podjęta formalna decyzja o tym, w jakim trybie zostanie przeprowadzone postępowanie dotyczące wyboru wykonawcy. Według resortu obrony, spośród różnych opcji najbardziej prawdopodobny jest tryb negocjacji międzyrządowych.

Zadanie pozyskania nowych okrętów podwodnych zostało uznane za istotne z punktu widzenia podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa. Wiadomo też, że ministerstwo obrony będzie wymagało,  żeby w jego realizacji brały udział podmioty polskiego przemysłu obronnego.

„Dziennik Zbrojny” ocenia, że analiza postępów ws. realizacji programu Orka odsłania „nico dziwną sytuację”. – Mimo, że do dziś nie rozpoczęto jeszcze formalnie procedury pozyskania nowych okrętów podwodnych i nie wskazano trybu postępowania, prowadzi się rozmowy z potencjalnymi wykonawcami, które mają doprowadzić do wyboru tylko jednego z nich.

Przypomnijmy, że w piątek minister obrony Antoni Macierewicz odbył rozmowę telefoniczną z francuską minister obrony, Florence Parly. Politycy rozmawiali o zakupie i wspólnej produkcji okrętów podwodnych, a także o udziale Francji w kontrakcie. MON bada obecnie oferty przedstawione przez firmy z Francji, Niemiec i Szwecji. W październiku szef MON oświadczył, że każda z propozycji traktowana jest równorzędnie, a każda ma swoje wady i zalety.

Według Inspektoratu Uzbrojenia, podpisanie umowy na budowę nowych okrętów w ramach programu Orka planowane jest w 2019 roku. Zakładając, że termin ten zostanie dotrzymany, „Dziennik Zbrojny” szacuje, że pierwsza z trzech (lub czterech) jednostka będzie mogła wejść do służby w Marynarce Wojennej RP najszybciej ok. 2024-2025 roku.

Jednocześnie, opisany formalny stan realizacji programu Orka nie wyklucza jednak tego, że negocjacje prowadzone przez MON z potencjalnymi wykonawcami mogą znajdować się już na dość zaawansowanym etapie. Przy czym jak dotąd opinii publicznej nie zostały ujawnione rezultaty tych rozmów.

Okręty podwodne wraz z ofertą daleko posuniętej współpracy przemysłowej chcą przedstawić Polsce szwedzki koncern Saab z A26, niemiecka grupa TKMS (ThyssenKrupp Marine Systems) z okrętami typów 212A i 214 oraz francuski Naval Group (dawniej DCNS) proponujący okręt Scorpene uzbrojony w pociski europejskiej grupy MBDA. Francuzi nie zakładają możliwości uzbrojenia okrętu w pociski innego producenta. Integrację okrętu z pociskami dalekiego zasięgu utrudniającymi dostęp potencjalnemu przeciwnikowi i odstraszającymi go Macierewicz uznał za zaletę francuskiej propozycji.

PRZECZYTAJ: „Safety Forum Szczecin”: Niemcy i Francja oferują swoje okręty podwodne

Przeczytaj także: Polska chce kupić okręty podwodne – Szwedzi przebiją Francuzów?

Mocnymi stronami Niemiec jest, wg MON, rozpowszechnienie używanych przez nich rozwiązań. Niemieckich okrętów podwodnych używa tak Bundeswehra, jak i siły zbrojne innych państw, przez co ich baza remontowa jest rozbudowana.

Przypomnijmy jednak, że licząca sześć jednostek niemiecka flotylla podwodna jest obecnie całkowicie niezdolna do służby. Kilka dni temu ostatni zdolny do działania okręt doznał uszkodzeń w trakcie ćwiczeń. Pozostałe czekają w stoczni na naprawy.

Jednocześnie, niemieckie okręty nie mogą zostać uzbrojone w pociski manewrujące. Przynajmniej nie na obecnym etapie. Norwegia, która ostatecznie wybrała niemieckie okręty podwodne, założyła możliwość, że w przyszłości mogłyby one zostać dostosowane do zastosowania tego typu uzbrojenia. Komentując szwedzkie program A26 budowy dwóch pierwszych jednostek dla marynarki szwedzkiej Macierewicz podkreślał zalety długofalowej współpracy przemysłowej, politycznej i wojskowej ze Szwecją.

PRZECZYTAJ: Rzeczpospolita: podwodna broń osłoni Wybrzeże

W środę po raz ostatni opuszczono banderę z okrętu ORP Kondor typu Kobben. Jednostka ta ma już ponad 50 lat, z czego 13 lat służyła w polskiej marynarce wojennej. W trakcie uroczystości, kontradmirał Mirosław Mordel, Inspektor Marynarki zapowiedział, że podobny los czeka w przyszłym roku bliźniaczą jednostkę, ORP Sokół. Konieczność stopniowego wycofywania ze służby Kobbenów i niepewność co do dalszych losów nowych okrętów podwodnych oznacza przerwę w ciągłości szkolenia załóg tych okrętów. Z tego powodu, istnieją plany pozyskania „okrętu pomostowego”, umożliwiającego wypełnienie luki w szkoleniu.

Dziennikzbrojny.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz