Wysocy rangą funkcjonariusze podkarpackiej policji i oficerowie kontrwywiadu oraz tzw. pośrednicy, „odwiedzają” osoby zaangażowane w usuwanie nielegalnych „pomników UPA”. Próbują wpłynąć na nich, by z tego zrezygnowali. Policja twierdzi, że jej działania są zgodne z prawem.

Jak informowaliśmy wcześniej, członkowie Społecznego Komitetu Usuwania Banderowskich Upamiętnień w Polsce (SKUBUwP) byli przedmiotem nacisków ze strony polskich służb. Próbowano wpłynąć na nich, by zaniechali rozbiórki nielegalnego obiektu ku czci band UPA w Hruszowicach lub przenieśli ją na inny termin. Jak się okazuje, sprawa nie tylko miała większy wymiar, ale ma również swój dalszy ciąg.

Przeczytaj: Społecznicy rozbiorą pomnik UPA w Hruszowicach. Polskie służby próbowały to zablokować

„Odwiedziny”

Według informacji, do których dotarliśmy, jeden z członków zarządu obecnego Komitetu został odwiedzony  przez „pośredników”, wysłanych przez wysokich urzędników państwowych. Jak wynika z uzyskanych przez nas informacji, „delegującymi” byli wysocy rangą oficerowie policji i kontrwywiadu. W rozmowach „pośrednicy” prosili, a czasem wręcz żądali, by do nie doprowadzać  do usuwania nielegalnych obiektów ku czci UPA.

Jak się dowiedzieliśmy, kilka miesięcy od rozbiórki, działania nieznanych  jak dotąd osób prowadzą do zdyskredytowania w środowisku narodowym działaczy komitetu. Dochodzi nawet do wykorzystywania osób ze środowisk patriotycznych i narodowych celem przekonywania członków Rady Komitetu do tego, by do sprawy obiektów UPA posadowionych w Polsce i ich ewentualnych rozbiórek podchodzić „normalnie”.  Działania takie są prowadzone mimo, że IPN oraz Ministerstwo Kultury potwierdziły wcześniej, że rozbiórka nielegalnego „pomnika UPA” w Hruszowicach była całkowicie legalna, a działania aktywistów i władz gminy – zgodne z prawem. Osoby te nie precyzowały jednak, co owo „normalne podejście” miałoby oznaczać.

Ponadto, analogiczne działania podejmowano wobec lokalnych samorządowców związanych z działalnością przyszłego Komitetu. Jeden z nich, zaangażowany m.in. w akcję rozbiórki obiektu w Hruszowicach, dzień przed zaplanowaną rozbiórką został osobiście „odwiedzony” przez Komendanta Miejskiego Policji w Przemyślu, któremu towarzyszył oficer ABW. Próbowali wpłynąć na niego, by organizatorzy rozbiórki  zrezygnowali  ze swoich działań.

Co więcej,  w działania te zaangażował się również Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie, który próbował wywrzeć wpływ na aktywistów i działania Komitetu poprzez innego samorządowca. Przedstawiając „czarne scenariusze” dla gminy, która zbytnio zaangażowałaby się w likwidację banderowskich upamiętnień.

Powyższe informacje potwierdziliśmy w dwóch źródłach, pragnących zachować anonimowość. W tej sprawie wystosowaliśmy zapytanie do KWP w Rzeszowie i KMP w Przemyślu, jednak jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Ukraiński dyplomata wizytuje komendę

Przypomnijmy, że Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie, nadinspektor Krzysztof Pobuta, był wcześniej szefem KMP w Przemyślu. W lipca 2015 roku, na jego zaproszenie Komendę w Przemyślu wizytował Konsul Generalny Ukrainy w Polsce, Wasyl Pawluk. Oficjalnie, przedmiotem spotkania była chęć poznania przez ukraińskiego dyplomatę „struktur i zadań przemyskiej Policji oraz omówienie warunków i zasad współpracy”.

Termin spotkania nie był jednak przypadkowy. Miało ono miejsce niespełna dwa tygodnie po tym, jak umorzono postępowanie dotyczące ukraińskich studentów, a zarazem posiadaczy Kart Polaka, którzy w rocznicę powstania UPA sfotografowali się na tle flagi OUN-UPA na terenie przemyskiej galerii handlowej. Według nieoficjalnych informacji, komendant Pobuta miał osobiście interesować się prowadzonym w tej sprawie postępowaniem. W rozmowie z Kresami.pl konsul Pawluk przyznał, ze jednym z wątków rozmowy była właśnie sprawa postępowania ws. zachowania młodych obywateli Ukrainy.

Wszelkie kwestie dotyczące współpracy na poziomie międzynarodowym generalnie nie leżą w gestii lokalnego komendanta policji. Odpowiada za nie komenda wojewódzka.

„Działania zgodne z prawem”

W związku ze sprawą zwróciliśmy się do KWP w Rzeszowie oraz KMP w Przemyślu. Jak poinformowała nasz rzecznik rzeszowskiej komendy wojewódzkiej, policja jest zobowiązana do przeciwdziałania naruszeniom prawa, a działania podjęte przez policję były zgodne z prawem. Nie odpowiedziano na pytanie, kto i jak wywierał presję na lokalnych działaczy.

– Działania, jakie podejmowane były w związku z demontażem upamiętnienia na cmentarzu w Hruszowicach, według naszych informacji, wzbudzały emocje i zainteresowanie społeczne. Istniały uzasadnione obawy, że może dojść w tym czasie do zakłócenia porządku publicznego. Działania Policji w tym zakresie były zgodne z prawem i adekwatne do sytuacji oraz ewentualnych zagrożeń poinformowała Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie, nadkom. Marta Tabasz-Rygiel. Dodając, że „podejmowane przez Policję przedsięwzięcia zapewniły spokój i porządek publiczny podczas rozbiórki”.

Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi ze strony Komendanta Miejskiego Policji w Przemyślu.

Szukanie winnych?

Według nieoficjalnych informacji, istnieją podstawy do twierdzenia, że mogą zostać podjęte działania na rzecz publicznego zdyskredytowania Komitetu i jego członków. W tym, poprzez obarczenie ich winą za zablokowanie przez stronę ukraińską poszukiwań szczątków Polaków na Ukrainie. W wyniku tego, przedstawiciele Komitetu mieliby zostać wykluczeni z przestrzeni publicznej, odcięci od mediów, a ich działania – przynajmniej zahamowane.

– Przed rozbiórką nielegalnego obiektu ku czci UPA w Hruszowicach obawiałem się bardziej reakcji strony ukraińskiej, a konkretnie neobanderowców i negacjonistów ukraińskich. Nie przypuszczałem jednak , że będę musiał się obawiać działań ze strony polskich urzędników – mówi nam przewodniczący Rady Społecznego Komitetu Usuwania Banderowskich Upamiętnień w Polsce, Marek Kulpa.

– Wszelkie działania zmierzające do osłabienia działalności komitetu, oraz próby rozbicia go są pozbawione jakiegokolwiek uzasadnienia. Z wielu powodów.  Po pierwsze, nasze działania nie są żadnym zagrożeniem dla interesów Polski na wschodzie. Przedmiotem naszych działań są  nic nie warte nielegalne upamiętnienia ludobójców, którzy dokonali tysięcy mordów na naszych rodakach – mówi Kulpa.

– Po drugie, nasze działania są pomocne w ewentualnym przekonaniu Ukraińców przez polskich dyplomatów, że nie da się budować państwa na ludobójstwie. Ukraińcy nie tylko dzisiaj powinny potępić UPA i Banderę ale całkowicie się ich wyrzec. Nie ma innej drogi – zaznacza szef SKUBUwP. – Jeśli zaś chodzi o naciski to obecnie trudno nas będzie złamać. Jesteśmy coraz bliżej zrealizowania celów komitetu, zamierzamy więc działać dalej – dodaje.

Pojawiły się także zapytania m.in. ze strony IPN, w odpowiedzi na żądania strony ukraińskiej, czy w posiadaniu osób związanych z Komitetem znajdują się kamienie z rozebranego w Hruszowicach obiektu ku czci UPA. Wcześniej były sygnały, że Ukraińcy zamierzają wykorzystywać je m.in. jako swego rodzaju “relikwie” lub budulec do odbudowy „pomnika UPA”, czego domagała się strona ukraińska. Według naszych informacji, kamienie z rozbiórki zostały skruszone i wykorzystane w innym celu.

Przeczytaj: „Stop gloryfikacji banderyzmu w Polsce”. Podkarpaccy działacze szykują kolejne akcje

Niezależnie od tego, Komitet kontynuuje swoją działalność. Obecnie w jednej z prokuratur na Podkarpaciu, na wniosek jednej z organizacji patriotycznych z Polski zostało wszczęte postępowanie w sprawie postawienia w jednej z gmin nielegalnego upamiętnienia UPA. Najprawdopodobniej przedstawiciel Komitetu zostanie dopuszczony do udziału w postępowaniu. W związku z tym, jego władze czekają na możliwość złożenia wniosku o usunięcie tegoż upamiętnienia z przestrzeni publicznej. Po zakończeniu postępowania, mają zostać podjęte działania w celu usunięcia trzech obiektów w jednym dniu. Cały czas trwają również prace ws. usunięcia pozostałych nielegalnych upamiętnień.

Kresy.pl

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Poznaniak74
    Poznaniak74 :

    A co tam słychać u niejakiego Kramka i “Ludmyly Kozlowsky” z tzw. fundacji ‘Otwarty Dialog” co to chcieli “antyPISowski majdan” w Warszawie organizować? Czyżby PISowszczyzna się ze.rała w galoty po jednym telefonie z ambasady Ukrainy żeby ich zostawić w spokoju?

  2. franciszekk
    franciszekk :

    Słynne i popularne polskie przysłowie głosi cyt. ” jak świat światem, nigdy nie będzie zwyrodniały i prymitywny ukraiński bandyta cywilnej bezbronnej polskiej ludności: kobiet, starców, dzieci a nawet niemowląt Polakowi BRATEM!!!…..

  3. zefir
    zefir :

    Nielegalne pomniki banderowców w Polsce,to właśnie naruszenie polskiego prawa.Zafajdani banderofile z tajnej “polskiej”policji i kontrwywiadu niech się zdecydują i w końcu opowiedzą,komu służą:Narodowi Polskiemu,czy banderowskim oprawcom?

  4. Kojoto
    Kojoto :

    Podejrzewam, że mamy do czynienia z uaktywniającym się w razie potrzeby środowiskiem ukraińców – urzędników i funkcjonariuszy polskich służb, którzy prowadzą własną akcję, być może przygotowawszy sobie zawczasu “plecy” w Warszawie. Ale takie działania można szybko ukrócić. Zobaczymy jaka jest wola w MSW.