Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło decyzję o odwołaniu Konstantego Radziwiłła z przedstawicielstwa dyplomatycznego w Wilnie. Funkcję jej szefa pełnił zaledwie kilkanaście miesięcy.

Informację o odwołaniu Radziwiłła ze stanowiska podał jako pierwszy publiczny nadawca litewski LRT. Dotychczasowy ambasador RP w Wilnie zakończy swoją misję z 31 lipca. Nie dane mu było pełnić jej zbyt długo. Stanowisko objął zaledwie w kwietniu zeszłego roku. „Mam nadzieję, że w dużym stopniu przyczyniłem się do wzmocnienia i tak już bardzo dobrych stosunków między Polską a Litwą. Rozumiejąc wagę spraw Polaków mieszkających na Litwie, poświęciłem im wiele uwagi.” – Radziwiłł przekazał LRT.

Jeszcze przed rozpoczęciem misji dyplomatycznej Radziwiłł umieszczał interesy miejscowej mniejszości polskiej wśród priorytetów. Zwracał uwagę, że dalszych działań wymagają m.in. kwestie braku możliwości używania polskich znaków diakrytycznych do zapisu imion i nazwisk, czy zakazu używania dwujęzycznych tablic nazw topograficznych w rejonach licznie zamieszkałych przez Polaków. Zaznaczał, że istnieją duże problemy z odzyskiwaniem przez Polaków własności, znacjonalizowanej za czasów sowieckich oraz na brak na Litwie ustawy o mniejszościach narodowych.

Radziwiłł potrafił w słyszalny sposób wejść w polemikę z przedstawicielami litewskich władz. Tak było w przypadku naczelnika litewskiej Inpekcji Językowej Litwy Audriusa Valotki, który posunął się do porównywania umieszczania tablic z nazwami miejscowości w języku polskim i litewskim do działań Rosjan w Donbasie i twierdzenia, że dwujęzyczne tablice na Wileńszczyźnie wyznaczją „strefę okupacyjną, w której miała miejsce gwałtowna polonizacja Litwinów”.

Ambasador zdecydowanie zareagował na słowa Valotki, spotkał się z nim, w czasie spotkania litewski urzędnik przeprosił za swoje słowa. Radziwiłł wręczył Valotce wiążące Litwę międzynarodowe dokumenty zawierające zapisy o prawie mniejszości narodowych do publicznego używania swojego języka ojczystego.

Radziwiłł pełnił swoję misję zdecydowanie inaczej od swojej poprzedniczki na stanowisku szefa polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Wilnie. Urszula Doroszewska popierała przez lata przedsięwziętą przez jedną z frakcji Prawa i Sprawiedliwości politykę rozbijania jedności i podważania władz centralnych Związku Polaków na Litwie i, według miejscowych źródeł, praktycznie izolowała liderów ZPL.

Czytaj także: Urszula Doroszewska – polska czy litewska ambasador w Wilnie?

Na niedawnym czerwcowym zjeździe ZPL Radzwiłł przeprosił jego działaczy za tego rodzaju ingerencje. „Macierz, Polska nie jest w takiej sytuacji, aby komukolwiek z państwa mogła mówić, co macie robić. Polacy na Litwie mają własną organizację, rządząc się sami i wiedzą lepiej niż ktokolwiek inny, co jest potrzebne i jakie powinny być zadania, dla państwa Związku również. I jeżeli czasem zdarza się, że przedstawiciel Polski wyszedł poza taką rolę ogólnego wsparcia dla Polaków, to chcę za to bardzo mocno przeprosić. Jeśli coś takiego się zdarzyło, to na pewno tak nie powinno być. To państwo tutaj są gospodarzami, a my z Polski mamy obowiązek państwa wspierać.” – powiedział na zjeździe dyplomata.

W czasie pełnienia swojego urzędu Radziwiłł utrzymywał stały kontakt z organizacjami polskiej mniejszości narodowej, odwiedzając często jej instytucje, imprezy, czy po prostu miejsca zamieszkania. Był pozytywnie oceniany przez miejscowych Polaków.

lrt.lt/kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. Roman1
    Roman1 :

    Czy dobry, czy zły, jakie to ma znaczenie. Istotne, że z PiS.
    Ceterum censeo Karthaginem esse delendam (a poza tym sądzę, że Kartaginę trzeba zniszczyć). PiS za rządów PO jak Kartagina, zaś Tusk, to współczesny Katon Starszy? Będą o nim mówić jeszcze za ponad 2000 lat?

  2. mariusz67
    mariusz67 :

    Możliwe, że ambasador Radziwiłł powróci do swoich obowiązków na placówkę w Wilnie, jeśli nie zostanie odwołany przez prezydenta Dudę. Ambasador ma dobre relacje zarówno z władzami Litwy jak i z Polakami na Wileńszczyźnie. Rozumie sprawy kresowe i czuje je sercem (nazwisko zobowiązuje…). Odwołanie go jest po prostu niepotrzebne i szkodliwe.