Pierwsze czołgi Abrams w najnowocześniejszej wersji M1A2 SEPv3 mogą trafić do Wojska Polskiego dopiero w 2025 roku. Okazuje się, że nie będą posiadały one krajowego systemu łączności. “Łączność i BMS? Cóż, na poziomie wozów: komercyjne, z półki i z zerową kontrolą własną. Albo po linii jedynie słusznej albo machanie chorągiewkami” – komentuje ekspert.

“Myślicie że KE-W A1 [amunicja oceniana przez ekspertów jako przestarzała, stanowiąca «rozwiązanie wejściowe» dla polskich czołgów – red.] kupione z Abramsami to «skandal»? Dobrze myślicie. Ale to i tak jest pikuś” – napisał na jednej ze specjalistycznych grup na Facebooku Jarosław Wolski, ekspert ds. wojskowości, publikujący m.in. na łamach „Nowej Techniki Wojskowej”. “Bo tylnymi drzwiami wciska się do SZ RP wraz z Abramsami SitaWare od Systematicsa. Już raz w 2013-2014 ktoś próbował ten system wcisnąć do MON. I po dekadzie jednak udało się z jego kolejną odsłoną” – wyjaśnia.

SitaWare to system BMS (Battlefield Management System) stosowany w głównych czołgach bojowych i jednostkach grupy zadaniowej w celu zwiększenia koordynacji i synchronizacji wszystkich jednostek. Jak zapewnia producent, “SitaWare zapewnia wszystkie niezbędne funkcje dowodzenia i kontroli oraz zarządzania bitwą od razu po wyjęciu z pudełka, w tym możliwości interoperacyjności, które umożliwiają narodom wymianę informacji o przestrzeni bitwy z partnerami koalicyjnymi”.

Wolski zwrócił uwagę na drogie aktualizacje tego oprogramowania, co, jak zauważa, “MON zapewne «przeoczył»”.

Ekspert podkreśla, że kupiliśmy “prawdopodobnie przez dłuższy czas najlepsze w Europie czołgi”, ale jak na razie z “nie za dobrą amunicją” i z łącznością oraz BMS, nad którymi “być może będzie zero kontroli”.

Jak dodaje oceniając łączność i BMS w polskich Abramsach: “Cóż, na poziomie wozów: komercyjne, z półki i z zerową kontrolą własną (…) Albo po linii jedynie słusznej albo machanie chorągiewkami”.

Krajowe mają być jednak wozy dowodzenia i łączności dla brygad wyposażonych w Abramsy. Nie jest jednak jasne czy polskie wozy będą mieć krajowy BMS (Jaśmin) na szczebel batalion-brygada czy będzie forsowany właśnie SitaWare. W przypadku wyboru krajowego BMS Wolski zadaje pytanie: “ciekawe ile za integrację policzą Panowie z Systematicsa?” W przypadku SitaWare – “kontrola łączności i dowodzenia nie zależy de facto od nas”.

Ekspert podkreśla, że “w latach 2013/2014 wysłano ten sam system (acz w starej wersji) na drzewo uznając że krajowa kontrola nad łącznością i dowodzeniem jest kluczowa”.

Z kolei inny ekspert z zakresu broni pancernej, Damian Ratka z “Nowej Techniki Wojskowej”, na prowadzonym przez siebie kanale na YouTube przekazał, że według odpowiedzi na zapytanie wysłane przez niego do Departamentu Stanu USA Abramsy mają trafić do Polski… dopiero w 2025 roku. Wcześniej MON deklarował, że pierwsze 28 Abramsów trafi na wyposażenie wojska już w 2022 roku.

Jak przekazał Departament Stanu, jeżeli umowa na Abramsy podpisana zostanie w najbliższych miesiącach to jeszcze w tym roku rozpocznie się produkcja czołgów dla Polski. Natomiast dostawy przewidywane są dopiero na rok 2025.

Rzecznik Agencji Uzbrojenia, płk Krzysztof Płatek, komentując tę sprawę stwierdził, że ostateczny harmonogram dostaw czołgów zostanie określony w umowie, natomiast dywagacje w zakresie tzw. “rozwiązań pomostowych” są na chwilę obecną przedwczesne.

Według Ratki zapowiedziane 28 czołgów, które mają trafić do Wojska Polskiego w tym roku, mogą być maszynami wypożyczonymi od armii amerykańskiej do szkolenia żołnierzy. Spekuluje, że może będą to maszyny które będą składowane w Powidzu, gdzie ma znaleźć się ok. 90 czołgów, zapewne już w najnowocześniejszej wersji.

“Politycy za bardzo pośpieszyli się z ogłaszaniem sukcesu” – twierdzi ekspert.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

“To nie jest jednak do końca zła informacja. Realizacja w roku 2025 to ciągle bardzo szybko. Pamiętajmy, że zamawiamy 250 czołgów plus maszyny wsparcia. Łącznie ok. 300 pojazdów. To wszystko w 3 lata. To bardzo szybko. (…) Czołgi z Korei, gdybyśmy się na nie zdecydowali, trafiłyby do Polski dopiero w 2028-2030 roku, zgodnie z tym co mówili przedstawiciele Hyundai Rotem” – powiedział Ratka.

Jak przekonuje, ten termin realizacji może mieć też kilka plusów. Być może do tego czasu uda się wprowadzić kilka zmian, które podlegają rozmowom – np. w zakresie wykorzystania w czołgach polskich radiostacji i BMS.

18 lutego rano minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż 250 czołgów Abrams w najnowocześniejszej wersji M1A2 SEPv3.

Jak informowaliśmy, na początku lutego br. amerykańscy senatorowie wystosowali list otwarty do sekretarza obrony Lloyda Austina i sekretarz stanu Antony’ego Blinkena w sprawie przyspieszenia dostaw 250 czołgów M1A2SEPv3 Abrams do Polski. Pod listem otwartym podpisali się zarówno senatorowie Partii Republikańskiej, jak i Demokraci.

Przypomnijmy, że podobny apel do administracji USA wystosowali republikańscy kongresmani 24 stycznia bieżącego roku.

14 lipca ubiegłego roku szef MON Mariusz Błaszczak i wicepremier Jarosław Kaczyński poinformowali, że Polska kupi od USA 250 czołgów M1A2 Abrams w nowym wariancie SEPv3. Już wówczas zapowiadano, że pierwsze pojazdy mają trafić do Polski już 2022 roku i trafią na wyposażenie m.in. „Żelaznej Dywizji”, tj. 18. Dywizji Zmechanizowanej. Docelowo miałyby stacjonować na wschodzie kraju. Koszt zakupu wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym przekroczy 23 mld złotych. 

„Jeżeli decydujemy się, że w przyszłości czołg Abrams będzie czołgiem podstawowym, to musimy pamiętać, że zakup 250 sztuk nie rozwiązuje u nas problemu, ponieważ polskie siły pancerne muszą liczyć pomiędzy 800 a 1000 czołgów. Więc jeżeli teraz kupimy (czołg Abrams – redakcja) na raty rozłożone na wiele lat to kiedy kupimy następną partię czołgów tak bardzo potrzebnych? Na razie wyposażamy tylko i wyłącznie jedną dywizję. Oczywiście te wszystkie mankamenty logistyczne, które wynikają z pozyskania tych czołgów, oczywiście da się rozwiązać, tutaj nie ma kwestii nie do rozwiązania. Dużo bardziej strategiczne pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: „Co z polskim przemysłem pancernym?” – czy ten zakup to jest śmierć Bumar Łabędy i koniec polskiego przemysłu pancernego” – mówił profesor Andrzej Zapałowski.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Z kolei generał Waldemar Skrzypczak, generał broni i były dowódca wojsk lądowych, w rozmowie na kanale Kresy TV mówił: „Czołgi Abrams są najdroższe ze wszystkich czołgów na świecie jeśli chodzi o eksploatację. Nie ma droższych czołgów, jeśli chodzi o eksploatację. Polska i Polacy muszą się przygotować na to, że wydatki, które będą kierowane na eksploatację i utrzymanie tych czołgów, będą kosmiczne”.

Czytaj również: Gazeta.pl: Premier i szef Sztabu Generalnego nie chcieli czołgów Abrams, chciał Kaczyński

W raporcie dyrektora ds. testów operacyjnych i oceny z Pentagonu, obejmującym pełne testy operacyjne, niektóre testy ogniowe i ocenę programu Abramsa M1A2 SEPv3 wyrażono obawy dotyczące jego przydatności bojowej. Zauważono, że wzrost wagi ogranicza możliwości transportu czołgu. M1A2 SEPv3 nie może być transportowany przez pozostające w służbie pojazdy techniczne, transportery ciężkiego sprzętu czy też poprzez mosty taktyczne. Stąd wyprowadzono wniosek, że czołg Abrams M1A2 SEPv3 jest prawdopodobnie zbyt ciężki do działań na wschodniej flance NATO.

Kresy.pl 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply