Zdaniem Viktora Orbana, zdecydowane stanowisko Węgier przeciwko nielegalnej imigracji stało się obecnie ogólnie akceptowalnym podejściem w Europie. Podkreślił, że kolejną falę migrantów trzeba zatrzymać na południu.

W środę premier Węgier Viktor Orban podczas szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Pradze odniósł się do kolejnej odsłony kryzysu imigracyjnego, w kontekście sytuacji na granicy grecko-tureckiej. Jego zdaniem, zdecydowane stanowisko Węgier przeciwko nielegalnej imigracji stało się ogólnie akceptowalnym podejściem w Europie.

Odnosząc się do zbudowanego przez Węgrów ogrodzenia granicznego w 2015 roku szef węgierskiego rządu powiedział, że wówczas Budapeszt ogłosił „politykę przeciwko muzułmańskiej migracji”. Dodał, że ta polityka, „teraz dobrze znana w całej wspólnocie europejskiej”, okazała się być „sukcesem”.

Czytaj także: Szefowa KE dziękuje Grecji za jej postawę ws. naporu migrantów, zapowiada wsparcie ze strony UE

Orban zaznaczył, że czasy zmieniły się od okresu, gdy „Węgrzy byli obrażani za chronienie swoich granic”. – Wykonujemy naszą pracę i uważamy, że nasza praca mówi sama za siebie – powiedział. Dodał też, że doradza każdemu krajowi, żeby prowadził w obecnej sytuacji taką samą politykę, jak Węgry w 2015 roku.

Jednocześnie, Orban zwrócił uwagę na licznych nielegalnych migrantów, którym już udało się przedostać do Europy.

– Nawet jeśli próby Grecji, by powstrzymać migrantów, powiodą się, nie powinniśmy zapominać o 130 tys. ludzi, którzy już są na północ od greckiej granicy i którzy chcą dostać się do Europy. Muszą zostać zatrzymani na granicach, które są za Grecją – powiedział premier Węgier, odnosząc się do pomocy oferowanej Macedonii Północnej i Serbii ws. ochrony ich granic. Zdaniem Orbana, jeśli tych „tłumów” nie uda się zatrzymać na południu, to wówczas Węgry będą ostatnią barierą, na której zostaną one powstrzymane.

Jak pisaliśmy, w środę prezydent Turcji oskarżył kraje Europy, szczególnie Grecję, o strzelanie do uchodźców próbujących przedostać się do UE i zabijanie ich. Zarzucił tym krajom łamanie praw człowieka i zaznaczył, że jeśli chcą rozwiązać sytuację, to muszą poprzeć działania Turcji w Syrii. Z kolei lokalne władze tureckie twierdzą, że greccy funkcjonariusze strzelali do migrantów ostrą amunicją, raniąc 6 osób, z których jedna zmarła. Grecki rząd dementuje te twierdzenia.

Przeczytaj: Media: na granicy z Grecją turecka policja strzelała gazem łzawiącym [+VIDEO]

Zobacz: Migranci w Grecji: tureckie władze podwiozły nas pod granicę i kazały przejść [+VIDEO]

Turcja ogłosiła w nocy z czwartku na piątek, że nie będzie zatrzymywała na swoim terytorium uchodźców z Syrii, którzy będą chcieli dostać się do Europy. Decyzja ta nastąpiła po eskalacji starć zbrojnych miedzy turecką armią operującą w Syrii i wspierającą zbrojne ugrupowania islamistyczne a armią Syrii wspieraną przez Rosję. Komentatorzy oceniają stymulowanie ruchu nielegalnych migrantów do Europy jako szantaż Ankary mający wymuszenie na państwach Unii Europejskiej wsparcia jej stanowiska w konflikcie z państwem syryjskim. Wskazuje się też na to, że Turcy chcą renegocjować umowę z UE z 2016 roku, oczekując określonego wsparcia finansowego. Od ubiegłego tygodnia, według oficjalnych informacji, granicę turecko-grecką próbowało sforsować już ponad 24 tys. migrantów.

Przedwczoraj greckie służby poinformowały, że od soboty powstrzymały ponad 24 tys. osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę lądową z Turcją. Aresztowano przy tym 183 osoby, pochodzące głównie z Afganistanu, Pakistanu, Maroka i Bangladeszu. W styczniu greckie władze podały, że 35 proc. osób, które przybyły do Grecji z Turcji, to Afgańczycy. Syryjczycy stanowili 14 proc.

MTI / hungarytoday.hu / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply