Norweskim służbom ratowniczym udało się w sobotę rano wydobyć wrak śmigłowca Mi-8, który 26 października runął do morza w pobliżu archipelagu Svalbard.
Wrak śmigłowca spoczywał na głębokości 209 metrów, w miejscu, gdzie ratownicy zobaczyli wcześniej na powierzchni morza plamy paliwa i oleju.
Wydobyty zapis rejestracji głosów w kokpicie, ma zostać przekazany do analizy w Moskwie. Prowadzone są także poszukiwania ofiar wypadku i czarnej skrzynki śmigłowca. Do tego czasu odnaleziono ciało tylko jednej osoby.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Norwegia wyśle dodatkowe wojska na granicę z Rosją
Rosyjski śmigłowiec Mi-8 rozbił się, kiedy na jego pokładzie przebywało osiem osób – pięciu członków załogi i trzech pasażów. Maszyna runęła do morza w podczas lotu z opuszczonego osiedla górniczego Pyramiden do dawnego portu węglowego Barentsburg.
Obie te miejscowości powstały z powodu wydobycia węgla, prowadzonego przez Związek Radziecki, a następnie do ostatnich lat przez Rosję, na podstawie koncesji jeszcze z lat 30. ubiegłego stulecia. Barentsburg jest zamieszkiwany przez 435 osób, niemal wyłącznie przez Rosjan i Ukraińców.
Chociaż Svalbard formalnie należy do Norwegii, na wyspie mogą swobodnie przebywać bez wizy obywatele wszystkich krajów sygnatariuszy układu z 1920 r., w tym Rosjanie, w celu poszukiwania zasobów mineralnych.
Kresy.pl / interia.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!