Stało się to prawie 4 miesiące po tragicznym zamachu w Berlinie, w którym zginął m.in. kierowca ciężarówki Łukasz Urban.

Pojazd nie wróci od razu do właściciela firmy przewozowej Ariela Żurawskiego. Wcześniej przez 14 dni będzie badany przez prokuraturę w Szczecinie. Jeśli śledczy nie znajdą nic szczególnego, przewoźnik odzyska pojazd.

Jednakże Ariel Żurawski nie chce, by auto wróciło do jego firmy. Nie wyobrażam sobie, żeby to auto wróciło do mnie. Nie znalazłbym kierowcy, który chciałby jeździć ciężarówką, w której doszło do takiej tragedii  – powiedział stacji RMF. Jak twierdzi, może przyjąć tylko naczepę. Chciałby, aby ciągnik siodłowy przejął leasingodawca.

Na szczęście Żurawski nie musi płacić odszkodowania za stal, która zardzewiała podczas przetrzymywania samochodu przez niemieckich śledczych. Mimo to szacuje straty na ponad 100 tys. złotych. Jak podaje RMF, zamierza domagać się odszkodowania na drodze prawnej.

Przypomnijmy, że 19 grudnia 2016 roku Tunezyjczyk Anis Amri porwał ciężarówkę i zastrzelił polskiego kierowcę Łukasza Urbana, po czym wjechał nią w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina. W wyniku zamachu zginęło łącznie 12 osób, a ponad 50 zostało rannych.

Kresy.pl / RMF / TVP Info

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply