W 2009 roku do 32 zmniejszył się w Niemczech procent zużywanego gazu ziemnego pochodzącego z Rosji, wskutek czego kraj ten wyraźnie stracił na znaczeniu jako najważniejszy dostawca.

W ubiegłym roku wartość dostarczanego gazu wynosiła jeszcze 37 procent. Jednocześnie – według danych niemieckiego Federalnego Związku Gospodarki Energetycznej i Wodnej (BDEW) – wzrósł eksport gazu z Norwegii – z 26 do 29 procent, a dostawy z Holandii zwiększyły się o jeden punkt procentowy – do 20 procent.

W niemieckiej polityce szeroko upowszechnił się postulat zmniejszenia jednostronnej zależności od rosyjskiego gazu ziemnego. Zmniejszenie znaczenia eksportu tego surowca Rosji w minionym roku nie jest jednak wynikiem celowych strategii dywersyfikacji, lecz raczej następstwem sporu pomiędzy Rosją a Ukrainą z początku zeszłego roku.

Przyczyną zmniejszenia rosyjskiego importu był przede wszystkim brak dostaw w czasie rosyjsko-ukraińskiego kryzysu gazowego. Brak ten został skompensowany dzięki importowi z innych źródeł” – podano w niemieckim ministerstwie gospodarki. W kręgach branżowych mówi się, że “efektu ukraińskiego” nie należy jednak postrzegać jako odwrócenia trendu.

Długoterminowo ilość gazu dostarczanego do Europy mogłaby wyraźnie wzrosnąć, dlatego Rosja pracuje nad zwiększeniem swojej zdolności dostawczej. Już w 2011 r. rurociągiem “Nord Stream” popłyną pierwsze dostawy gazu ziemnego. Rurociąg ten będzie biegł z rosyjskiego Wyborga do Lubmina koło Greifswaldu w Niemczech. Projekt ten pokonał wszystkie przeszkody odnośnie uzyskania koniecznych zezwoleń. Ponieważ rury całkowicie przebiegają przez dno Morza Bałtyckiego, za sprawą rurociągu zmaleje znaczenie Ukrainy jako kraju tranzytowego dla rosyjskiego gazu. W projekcie biorą udział rosyjski koncern Gazprom (51 procent udziałów), BASF/Wintershall (20 procent) i Eon Ruhrgas (20 procent) z Niemiec oraz holenderski Gasunie (9 procent).

Justyna Bonarek/handelsblatt.com/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply