MSZ zapewnia rząd USA o gotowości do wyjaśnienia wszelkich „nadinterpretacji i wątpliwości” dotyczących ustawy o komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce, zaznaczając, że „rosyjski wpływ na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski musi być gruntownie zbadany i poddany kontroli publicznej”.
Jak pisaliśmy, amerykańska dyplomacja zwróciła uwagę na polską ustawę o państwowej komisji do spraw zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022. W poniedziałkowym oświadczeniu Departament Stanu USA wyraził zaniepokojenie z powodu nowych przepisów, które w opinii Waszyngtonu „mogą zostać wykorzystane do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce”.
W opublikowanym we wtorek oświadczeniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dotyczącego „opinii i uwag naszych sojuszników na temat przepisów krajowych”, napisano, że Polska je szanuje.
„Podkreślając z całą mocą, że stanowienie tych przepisów jest suwerenną kompetencją krajową polskiego parlamentu, zawsze jesteśmy gotowi wyjaśniać wszelkie mogące temu towarzyszyć nadinterpretacje i wątpliwości” – zaznaczono.
Jednocześnie, MSZ broni ustawy o powołaniu komisji, twierdząc, że „rosyjski wpływ na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski musi być gruntownie zbadany i poddany kontroli publicznej”. Zapewnia też Amerykanów, że „takie badanie zostanie przeprowadzone z zachowaniem jak największej przejrzystości wobec opinii publicznej i przy przestrzeganiu sprawiedliwości proceduralnej”. Zaznacza również, że w komisji mają zasiadać członkowie „wyznaczeni przez wszystkie ugrupowania polityczne obecne w parlamencie”, co ma gwarantować jej bezstronność.
„Komisja będzie procedować w myśl zasady prawdy obiektywnej, analizując wszelkie dostępne dowody, również takie, które zostaną przedstawione przez zainteresowane strony. Ponadto każdy, wobec kogo Komisja wyda decyzję, będzie uprawniony do zaskarżenia tej decyzji do sądu administracyjnego w toku dwuinstancyjnego postępowania oraz do wnioskowania o wstrzymanie wykonania zaskarżonej decyzji do czasu wydania przez sąd prawomocnego orzeczenia” – czytamy w oświadczeniu MSZ.
Ponadto, ministerstwo oświadcza, że „prace Komisji nie będą ograniczać wyborcom możliwości głosowania na swoich kandydatów w wyborach”, lecz mają służyć lepszemu informowaniu opinii publicznej o sprawach mających zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Jak pisaliśmy, przeforsowana przez obóz rządzący Polską ustawa o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 wzbudziła liczne protesty polityków opozycji. Uważają oni, że komisja może posłużyć obozowi Prawa i Sprawiedliwości do dezawuowania polityków innych stronnictw, a tym samym obniżania ich szans wyborczych.
W tym kontekście, ustawa przez część mediów i środowisk określana jest mianem „lex Tusk”, gdyż zdaniem liberalno-lewicowej opozycji jest wymierzona przede wszystkim w byłego premiera i byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej, Donalda Tuska i ma uniemożliwić mu start w wyborach lub zdobycie mandatu parlamentarnego, względnie znacząco mu to utrudnić. Środowiska prorządowe w swojej narracji przedstawiają tego radykalnie prounijnego i sympatyzującego z agendą LGBT polityka jako rzekomego „cichego” zwolennika Rosji, który w przeszłości, szczególnie jako premier Polski, prowadził politykę prorosyjską.
Krytycy twierdzą też, że choć zapisy ustawy nie ograniczają wprost możliwości głosowania na kandydatów, to jednak ci, których komisja uzna za winnych, nie będą mogli objąć mandatu posła czy senatora. Zwracano też uwagę, że mimo zapewnień o apolityczności, o składzie komisji podczas głosowań sejmowych zdecyduje de facto klub PiS. Ponadto, opozycja nie zamierza przedstawić swoich kandydatów, więc jest możliwe, że do komisji wejdą tylko osoby wskazane przez obóz rządzący.
Na nową ustawę, jak pisaliśmy, zwrócono uwagę w Waszyngtonie. Departament Stanu USA wyraził zaniepokojenie z powodu nowych przepisów, które w opinii amerykańskich władz „mogą zostać wykorzystane do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce”. Ich punkt widzenia jest też zbliżony do krytycznego stanowiska polskiej opozycji, mianowicie, że nowa ustawa „może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu sądowego.” Waszyngton wezwał też gabinet premiera Mateusza Morawieckiego do zapewnienia, że nowe prawo „nie ogranicza możliwości wyborców do głosowania na wybranego przez nich kandydata i że nie będzie się na nie powoływać ani nadużywać w sposób, który mógłby wpłynąć na postrzeganą zasadność wyborów.”
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda ogłosił, że zamierza podpisać ustawę, ale też że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
Jeszcze tego samego dnia zastrzeżenia wobec ustawy wyraził w studiu telewizji TVN24 ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski.
MSZ / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!