Według wiceszefa MON Wojciecha Skurkiewicza, oferta przedstawiona przez konsorcjum na czele z PGZ ws. kupna zestawów rakietowych „Homar” była za droga. Postępowanie unieważniono, bo stawki przewyższały możliwości budżetowe Inspektoratu Uzbrojenia MON.

Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz mówił o tym w odpowiedzi na zapytanie posłów Koalicji Obywatelskiej.

– Postępowanie było unieważnione dlatego, iż wartość oferty przedstawionej przez konsorcjum w sposób znaczący przekraczała wysokość środków finansowych, zarezerwowanych na ten cel w planie modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP. To było główna przyczyna. To, co przedstawiła PGZ, jako lider konsorcjum, wielokrotnie przewyższało nasze możliwości i środki finansowe, którymi dysponuje MON – mówił wiceszef resortu obrony.

 

– Decyzja o pozyskaniu pierwszego dywizjonu modułu ogniowego wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych „Homar”, w ramach procedury FMS od rządu USA, wynika z pilnej potrzeby operacyjnej Sił Zbrojnych RP – zaznaczył Skurkiewicz. Dodał też, że zakup systemów HIMARS od Amerykanów wynika również z przeprowadzonych analiz ws. możliwości spełnienia wymagań Sił Zbrojnych RP, gotowości technologicznej oraz interoperacyjności. Wiceszef MON podkreślił, że wybór systemu artylerii rakietowej jest zgodny z rekomendacjami przedstawionymi przez konsorcjum, którego liderem było PGZ, w ramach zakończonego postępowania.

Wiceminister, odnosząc się do innych ofert, m.in. z Turcji czy Izraela powiedział, że mogły one nie spełniać oczekiwań Sił Zbrojnych RP.

W końcu listopada ub. roku rząd USA formalnie zaakceptował propozycję sprzedaży Polsce 20 artyleryjskich systemów rakietowych HIMARS, czyli głównego elementu realizowanego przez MON programu Homar. Amerykanie oszacowali, że łączna wartość transakcji to 655 mln dolarów (ponad 2,471 mld zł). Nie było żadnych znanych porozumień offsetowych.

Przypomnijmy, że w październiku br. informowaliśmy, iż Polska kupuje HIMARS bez transferu technologii. Ministerstwo Obrony Narodowej wysłało wówczas stronie amerykańskiej oficjalny wniosek o zakup wyrzutni rakietowych HIMARS. Oznaczało to, że Polska ostatecznie uległa w sprawie transferu technologii i kupi wyrzutnie „z półki”, podobnie, jak wcześniej uczyniła to Rumunia. Decyzja ta była zapowiadana przez MON już w lipcu. Wówczas, w związku z opóźnieniami programu Homar, resort obrony podjął decyzję o zakupie pierwszego dywizjonu HIMARS „z półki”, w konfiguracji standardowej, gdzie większość lub całość sprzętu dostarczą Stany Zjednoczone.

W lipcu 2018 roku załamały się negocjacje prowadzone z Amerykanami w sprawie zakupu systemu rakietowego HIMARS. Strona polska początkowo chciała sama wytwarzać taką broń w ramach kontraktu, ale ostatecznie nasze wojsko kupi gotowe systemy, produkowane przez amerykański koncern Lockheed Martin. Wcześniej, w grudniu 2017 roku, ówczesny minister obrony, Antoni Macierewicz, przyznał otwarcie, że negocjacje z koncernem Lockheed Martin są trudne, a MON bierze pod uwagę alternatywne rozwiązania. Zaznaczył wtedy, że to Amerykanie zmienili swoje stanowisko negocjacyjne i twierdził zarazem, że Polska rozważa inne alternatywy. Wcześniej Polska Grupa Zbrojeniowa zapowiadała, że w razie zmiany stanowiska Lockheed Martin dotyczącego transferu technologii, PGZ powróci do negocjacji z innymi partnerami, z Turcji (Roketsana) i Izraela (np. Israel Military Industries – IMI), które wcześniej obiecywały znaczny transfer technologii.

Wówczas o trudnościach w negocjacjach ws. transferu technologii wspominał także zarząd PGZ. Podkreślano, że celem negocjacji nie jest zakup gotowego systemu ani samych pocisków, lecz uzyskanie kompetencji niezbędnych, do utworzenia w Polsce centrum produkcyjno-serwisowego.

RIRM / Kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply