Jeśli mielibyśmy absolutną pewność, że pieniądze z KPO i z budżetu głównego do nas popłyną, to rozważylibyśmy pewne posunięcia. Granicą jednak jest nasza konstytucja, której nie możemy złamać – poinformował Jarosław Kaczyński w środowym wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.

W środowym wywiadzie dla PAP, prezes Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że gdyby władze polski miały pewność, że pieniądze z KPO i z budżetu głównego do nas popłyną, to rozważyłyby pewne posunięcia. “Granicą jednak jest nasza konstytucja, której nie możemy złamać” – dodał.

“Największym problemem w rozmowach z Brukselą nie są nasze propozycje, ale wiarygodność drugiej strony. To jest pytanie, czy tam w ogóle chodzi o jakieś konkretne sprawy, czy wyłącznie o to, aby pomóc radykalnie opozycji w zwycięstwie, w uzyskaniu optymalnego z punktu widzenia głównie Niemiec wyniku wyborczego. PO to partia niemiecka, ciągle to powtarzam” – czytamy.

Jarosław Kaczyński przekonywał, że “Komisja Europejska żąda od nas, żeby został złamany porządek konstytucyjny w Polsce. To pokazuje jaki jest rzeczywisty stosunek UE do praworządności, do suwerenności, do traktatów.”

“Mamy wszystkie podstawy do tego, żeby wypłacono pieniądze” – dodał. “Mamy do czynienia z zasadą kto silniejszy, ten lepszy… to z pewnością doprowadzi do jakiegoś kryzysu.

W piątek minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk spotkał się z unijnym komisarzem ds. sprawiedliwości Didierem Reyndersem w Brukseli. „Będziemy nadal oceniać sytuację, ale to nie jest już czas na negocjacje, na szukanie porozumienia-na to był czas przed zatwierdzeniem KPO -teraz nadszedł czas by Polska w pełni zrealizowała zobowiązania zawarte w kamieniach milowych” – oświadczył unijny komisarz po rozmowach.

Z kolei minister Szynkowski vel  Sęk  powiedział, że Polska i UE są “w toku dialogu”. “Nie oceniałbym w tej chwili tego postępu, bo myślę, że czasy na taką konkluzję jeszcze przed nami” – dodał.

Rozmowy będą kontynuowane w przyszłym tygodniu.

Podkreślił, że Polska prezentuje propozycje zmian i czeka na reakcję Komisji Europejskiej. “Liczymy, że tempo dochodzenia do konkluzji rozmów będzie utrzymane. Polska przedstawia szereg swoich propozycji. Nie mamy jeszcze odpowiedzi ze strony KE na wszystkie elementy naszych wyjaśnień czy propozycji. Czekamy, żeby pełna odpowiedź ze strony wszystkich dyrekcji generalnych się pojawiła”- oświadczył.

Minister został zapytany, czy oznacza to, że Polska przedstawiła propozycje zmian w prawie i czeka na odpowiedź Komisji Europejskiej, czy te zmiany wystarczą. “Można to w takim uproszczeniu pewnym powiedzieć, choć wolałbym mówić o pewnych wyjaśnieniach i propozycjach rozwiązań, które przekazujemy. Prawne interpretacje bywają bardzo różne. Rzecz w tym, żeby w tych interpretacjach dojść do pewnego wspólnego celu. (…) Z jednej strony, zapewnić niezależność wymiaru sprawiedliwości, z drugiej – nie zachwiać konstytucyjnymi ramami, których nie można przekroczyć” – odpowiedział.

“Część wątpliwości można wyjaśnić bez zmian [w prawie], natomiast tam, gdzie okazałoby się to niemożliwe, nie zamykamy takiej możliwości. Potrzebujemy teraz jasnej odpowiedzi Komisji na czym stoimy” – wskazał.

Zaznaczył, że Polska jest krajem frontowym, który ponosi wielkie wydatki na rzecz Ukrainy. Jak podkreślił, nie może być tak, że jesteśmy “w jakiś sposób karani”, czy nie są wobec nas “realizowane zobowiązania”. “Mocno to w moich rozmowach akcentuję. Chciałbym, żebyśmy nasze wysiłki – Polska i KE – koncentrowali na wspólnych wyzwaniach, a nie na generowaniu pewnych napięć. Te napięcia trzeba rozładowywać. Dlatego tutaj jestem i pewnie jeszcze nie raz się tutaj zobaczymy w najbliższych dniach” – dodał.

Zobacz także: Europoseł PiS apeluje, by Polska zablokowała nowe unijne podatki. W tle sprawa KPO

Podawaliśmy, że rząd zaakceptował ustalenia operacyjne do polskiego KPO. Chodzi o tzw. mierniki, czyli dokumenty weryfikujące, jak Polska wdraża tzw. kamienie milowe, które wcześniej wynegocjowała. KE zapozna się z przesłaną dokumentacją i ruszą negocjacje między UE a polskim rządem.

Zwracaliśmy uwagę, że we wrześniu br. Polska zapłaciła większą kwotę składek do Brukseli, niż otrzymała stamtąd przelewów z tytułu różnego rodzaju funduszy. Polska była we wrześniu „na minus” z powodu unijnych potrąceń.

Informowaliśmy, że w październiku Komisja potrąciła Polsce z należnych funduszy siódmą transzę kar, czyli 30 mln euro. W ciągu roku, od 3 listopada 2021,  KE potrąciła Polsce 267 mln euro, czyli miliard dwieście sześćdziesiąt milionów złotych (1,260 mld zł).  Chodzi o 1 mln euro dziennie kary za brak „pełnego zastosowania wyroku TSUE”, które KE nalicza od roku.

Oprócz KPO zagrożone są także środki z polityki spójności i programów regionalnych. W przypadku środków z polityki spójności chodzi o 75 mld euro dotacji w budżecie na lata 2021-27.

Przypomnijmy, że Rzeczpospolita poinformowała w połowie października, że Bruksela „wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski”. Powodem jest „niewypełnienie pozostałych warunków” wyroku TSUE. „Polska zgodziła się je wypełnić, dzięki czemu unijna Rada zaakceptowała w czerwcu nasz Krajowy Plan Odbudowy, opiewający na 24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek na odbudowę gospodarki po pandemii. Jednak rząd nie wysyła wciąż wniosków o płatności, bo wie, że pieniędzy nie dostanie, gdyż całości warunków nie spełnił” – pisała „Rz”

Zobacz także: „DGP”: rząd PiS umożliwił Brukseli blokowanie Polsce wypłaty środków na politykę spójności 

Kresy.pl/PAP

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply