Podczas swojego wystąpienia na Forum Ekonomicznym w Davos, premier Indii Narenda Modi bronił globalizacji i krytykował rosnący protekcjonizm. Zdaniem ekspertów i komentatorów, była to wyraźna aluzja do polityki prezydenta USA, Donalda Trumpa.

Premier Indii Narenda Modi wygłosił we wtorek przemówienie w Davos na otwarcie Światowego Forum Ekonomicznego, jako pierwszy szef rządu tego kraju od ponad 20 lat. W swoim blisko godzinnym przemówieniu zdecydowanie stanął w nim w obronie globalizacji, która jego zdaniem jest zagrożona przez wzrost protekcjonizmu. Rosnący protekcjonizm nazwał jednym z największych obecnie wyzwań dla świata, poza zmianami klimatu i terroryzmem.

– Zamiast globalizacji, głowę podnosi siła protekcjonizmu – powiedział. – Chcą nie tylko uchronić siebie przed globalizacją, ale też zmienić jej naturalny prąd. Rezultatem tego jest to, że widzimy wprowadzanie nowych rodzajów barier taryfowych i beztaryfowych. Dwustronne i wielostronne negocjacje handlowe najwyraźniej znalazły się w impasie.

Modi powiedział, że rozwiązaniem „tej niepokojącej sytuacji (…) nie jest izolacja”. Zacytował też Gandhiego: “Nie chcę, aby okna mego domu były zamknięte na wszystkie strony świata”. Podkreślił, że w czasie gdy protekcjonizm zyskuje poparcie w wielu krajach na świecie, Indie przyjęły ideologię otwarcia się na zagranicę i różnorodność.

Zaznaczył również, że wzrost protekcjonizmu, który ma bronić zakładów i miejsc pracy w określonych krajach doprowadzi do jeszcze większego zubożenia biednych krajów, z których będzie wycofywana produkcja. Modi uważa, że w efekcie przyczyni się to do wielkiego wzrostu niechcianej migracji. Podkreślił też, że kluczowe dla dalszego rozwoju Indii są „demokracja, demografia i dynamizm”, a mottem jego rządu jest troska o jak najbardziej inkluzywny wzrost gospodarczy.

Modi wezwał do wspólnych działań ws. zmian klimatu i współpracy gospodarczej i wyraził swoją wiarę w „wielokulturowy oraz wielobiegunowy ład światowy”.

Zdaniem niektórych komentatorów, a także delegatów obecnych w Davos, przemówienie Modiego było uderzeniem w agendę prezydenta USA Donalda Trumpa, „America First”, choć indyjski premier nie wymienił go z nazwiska. Trump ma wygłosić przemówienie w Davos później. Z kolei agencja AP zauważa, że w pewnym sensie Modi kontynuuje wątek, który otworzył podczas szczytu w 2017 roku prezydent Chin Xi Jinping. Bronił on wówczas wolnego handlu i otwartej gospodarki, podobnie jak teraz Modi.

Inni eksperci, m.in. Alyssa Ayres zauważają z kolei, że premier Indii w sposób zawoalowany odnosił się w swym przemówieniu do Chin, podkreślając demokratyczny charakter swojego kraju. Przedstawiając demokrację Indii jako siłę na rzecz stabilności w globalnym stanie niepewności, Modi pośrednio porównywał swój kraj z Chinami.

Modi wygłosił swoje przemówienie w Hindi, a nie po angielsku, co początkowo wywołało pewne zamieszanie wśród audytorium. Zdaniem ekspertów, wybór swojego ojczystego języka przez Modiego pokazuje, że chciałby on dla niego statusu międzynarodowego, jak np. angielski czy francuski.

Zdaniem eksperta Centrum Studiów Polska-Azja, Jakuba Kamińskiego, postulaty Modiego są bliskie stanowiska Pekinu, kreującego wizerunek Chin jako strażnika globalizacji i pioniera we wprowadzaniu innowacji oraz walki z globalnym ociepleniem. Zwraca uwagę, że Chiny są obok Pakistanu głównym rywalem geopolitycznym Indii. Uważa jednak, że działania Indii nie mają na celu ocieplenia stosunków z Pekinem. Tym bardziej w kontekście zacieśniania się relacji chińsko-pakistańskich.

Przeczytaj: Chiny i Indie na progu konfliktu zbrojnego

Czytaj także: Odprężenie na linii Indie-Chiny – jest porozumienie ws. sporu granicznego

Kamiński zwraca również uwagę, że pośredni atak na hegemonię USA może wynikać z faktu, iż Waszyngton stara się zbudować lokalny blok sojuszniczy zwany „Quad”. Ma on angażować Australię, Japonię i Indie, a także Stany Zjednoczone i kontrować chińskie ambicje mocarstwowe.

Ekspert uważa, że przemowę Narendry Modiego można interpretować wielowymiarowo. – Możliwa wydaje się opcja, iż Indie chcą przez krytykę zasygnalizować Białemu Domowi, iż o ile w wymiarze strategicznym Waszyngton oraz New Delhi posiadają wspólne interesy, o tyle mają one szansę powodzenia jedynie w świecie, który USA zaprojektowało i teraz próbuje zmieniać. Globalizacja jaką znamy, a która znalazła się na celowniku Trumpa, stanowi od lat motor napędowy indyjskiej gospodarki, naturalna zatem jest niechęć Indii do działań ją ograniczających.

Reuter / obserwatorfinansowy.pl / PAP / cnbc.com / polska-azja.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply