Festiwal Folkowisko a Krwawa Niedziela – kontrowersje rocznicowe w Gorajcu

Termin odbywającego się od lat znanego festiwalu „Folkowisko” w Gorajcu często zbiega się lub nakłada na rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu, 11 lipca. Część działaczy kresowych i polityków domaga się zmiany terminu imprezy. Organizatorzy twierdzą, że zarzuty są bezpodstawne.

W przyszłym tygodniu w Gorajcu, wsi w powiecie lubaczowskim w woj. podkarpackim, odbędzie się kolejna edycja Festiwalu Kultury Pogranicza „Folkowisko”. Według organizatorów, głównym celem imprezy jest kultywacja dziedzictwa kulturowego narodów zamieszkujących Galicję przed II wojną światową.

Pojawiają się jednak głosy, że to tylko „przykrywka”, a nieoficjalnie sprawa wygląda zupełnie inaczej. W opinii części działaczy kresowych, a także osób związanych z regionem, formuła festiwalu skonstruowana jest w taki sposób, że jest „zakamuflowaną promocją ukraińskości w miejscu dotkniętym tragiczną historią”, a ponadto służy marginalizacji pamięci o ofiarach ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Chodzi o to, że od lat termin, w jakim odbywa się „Folkowisko”, nakłada się na rocznicę „Krwawej Niedzieli” na Wołyniu, 11 lipca. Podobnie będzie również w tym roku – główna część festiwalu odbędzie się w dniach 8-10 lipca.

Tragiczna historia

Sprawa zyskuje dodatkowy wydźwięk z uwagi na fakt, iż we wsi Gorajec, która przed II wojną światową miała wyraźnie ukraiński charakter, przez jakiś czas mieściła się kwatera główna i sztab pierwszej na tym terenie sotni UPA pod dowództwem Iwana Szpontaka „Zalizniaka”, odpowiedzialnej za mordy na Polakach. Oddział ten m.in. spalił pobliską wieś Rudka, zamieszkiwaną głównie przez Polaków, mordując prawie 60 osób. W tej sytuacji, w kwietniu 1945 roku, Gorajec został zaatakowany przez II Samodzielny Batalion Operacyjny Wojsk Wewnętrznych, w celu zlikwidowania znajdującego się tam sztabu Ukraińskiej Powstańczej Armii. W tym czasie we wsi jednak żaden sztab nie stacjonował, znajdowała się w niej natomiast samoobrona oraz ludność cywilna. Po walce żołnierze opanowali wieś, spalili ją, a następnie dokonali masakry jej mieszkańców, zabijając 155 osób, głównie cywilów, w tym kobiety i dzieci. Działaniom wojska towarzyszyła akcja polskiej ludności cywilnej, prawdopodobnie mieszkańców spalonej wcześniej przez UPA wsi Rudka. Po przeprowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej śledztwie w sprawie zbrodni w Gorajcu uznano, że akcja była samowolnym działaniem żołnierzy, a celem dowództwa była jedynie likwidacja ukraińskich sił zbrojnych.

Przeczytaj: W Gorajcu stanie pomnik Ukraińców zabitych przez LWP

Dodajmy, że UPA dopuściła się w regionie wielu innych zbrodni na ludności cywilnej. Przykładowo, 1 maja 1944 roku we wsi Hrusiatycze pow. Bóbrka banderowcy i miejscowi Ukraińcy podczas nocnego napadu zamordowali 22 Polaków, w tym całe rodziny. 2 maja we wsi Burgau – Karolówka pow. Lubaczów upowcy zamordowali 27 Polaków. We wsi Lubliniec Stary pow. Lubaczów Ukraińcy z SKW zamordowali w bestialski sposób na drodze uciekające 3 rodziny polskie liczące 18 osób oraz zrabowali ich dobytek, furmanki i konie. We wsi Maruszka pow. Złoczów banderowcy podczas nocnego napadu zamordowali 53 Polaków, 2 Ukraińców (męża Polki i żonę Polaka) oraz 15-letniego syna Ukraińca i Polki. 3 maja 1944 r. w miasteczku Cieszanów pow. Lubaczów upowcy z sotni „Zaliźniaka” obrabowali i spalili 1200 budynków oraz zamordowali 49 Polaków, którzy nie opuścili swoich gospodarstw.

Czytaj więcej: Maj 1944 r. – zapomniane zbrodnie UPA

Z tego względu i z uwagi na to, że polska ludność w tym regionie bardzo ucierpiała w wyniku zbrodniczych działań UPA, pojawiły się propozycje, by zmienić termin festiwalu, tak, żeby nie kolidowało to z Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach.

Takie stanowisko zaprezentował m.in. prof. nadzw. dr. hab. Adam Kulczycki, wykładowca akademicki i działacz kresowy, który w połowie czerwca br. wystosował w tej sprawie oficjalne pismo do burmistrza gminy Cieszanów, Zdzisława Zadwornego.

„Nie godzi się w przeddzień ogólnopolskich obchodów Krwawej Niedzieli na Wołyniu organizować w Gorajcu Festiwalu Kultury Pogranicza <<Folkowisko>>” – czytamy w piśmie do burmistrza, do którego dotarł portal Kresy.pl. Prof. Kulczycki zaapelował w nim o podjęcie rozmów z Marcinem Piotrowskim – inicjatorem i głównym organizatorem festiwalu.

„Z zebranych informacji wiem, że na Festiwal Kultury Pogranicza „Folkowisko” zjeżdża spore środowisko ukraińskie. Jest to zakamuflowana promocja ukraińskości w miejscu mocno dotkniętym tragiczną historią” – pisze autor listu. „Nie mam nic do samego „Folkowiska”. Jest to znakomita promocja Roztocza i Podkarpacia. (…) bardzo dobrze, że taka impreza ma miejsce w Gorajcu. Tylko uszanujmy się wzajemnie. Miesiąc lipiec nie jest najlepszym miesiącem na organizowanie tego typu wydarzeń w Gorajcu” – zaznaczył działacz kresowy.

Burmistrz przyznaje, że sprawa budzi niesmak i kontrowersje

Sam Marcin Piotrowski jest postacią znaną i rozpoznawalną w regionie. Studiował socjologię, pracował w Irlandii, gdzie, jak mówił w wywiadach, pracował dla ówczesnego senatora, Martiina Conwaya. Według biogramu zamieszczonego na stronie Stowarzyszenia Folkowisko jego żona jest Rosjanką z Estonii. Po latach zdecydował się wrócić z rodziną do kraju. Osiedli w Gorajcu, gdzie m.in. prowadzą Chutor Gorajec – przebudowaną, dawną szkołę. Piotrowski jest obecnie wicedyrektorem Centrum Kultury i Sportu w Cieszanowie, a w obecnej kadencji także radnym powiatu lubaczowskiego. Media zwróciły na niego dodatkową uwagę jesienią ub. roku, gdy aktywnie brał udział w proabrocyjnych protestach w Lubaczowie. Według lokalnych środowisk konserwatywnych stał nawet na czele takiej manifestacji. Przy innych okazjach opowiadał się za ideologią gender i LGBT.

W rozmowie z portalem Kresy.pl burmistrz Cieszanowa, Zdzisław Zadworny wyjaśnia, że gmina nie obchodzi 11 lipca, w jakiś szczególnie uroczysty sposób, koncentrując się na upamiętnianiu w kwietniu rocznicy spalenia wsi Rudka i wymordowania blisko 60 osób przez bandę UPA pod dowództwem Iwana Szpontaka „Zalizniaka” , a także na majowej rocznicy spalenia samego Cieszanowa. Zaznacza jednak, że w rocznicę Krwawej Niedzieli są np. składane kwiaty, odprawiana jest Msza św.

Burmistrz przyznał też, że sytuacja z „Folkowiskiem” jest trudna, bo to prywatna inicjatywa organizowana już od lat, przy czym sam festiwal odbywa się we wsi Gorajec, w której mieścił się sztab sotni UPA. Dotyczy to szczególnie czasu, gdy termin imprezy zbiega się z narodowym dniem pamięci ofiar ludobójstwa. Jego zdaniem, powoduje to niesmak i kontrowersje.

– Nie ukrywam, czuję potrzebę, żeby ten temat jakoś załatwić. W tym roku już tego niestety nie odwrócimy. Na pewno będziemy się starać, żeby w kolejnych latach festiwal folkowy nie nakładał się na 11 lipca – zadeklarował Zadworny. Jego zdaniem, może w tym roku udałoby się zrobić jakieś upamiętnienie w formie chwili pamięci na festiwalu, ale podchodzi do tego z rezerwą, z uwagi na charakter imprezy. Nie chciałby, żeby to wyglądało niegodnie. Zaznacza też, że nie posiada takich kompetencji, żeby zabronić komuś organizowania prywatnej imprezy.

– Wolałbym, żeby ten festiwal odbywał się w innym terminie i będę czynił działania, żeby w następnych latach do takiej sytuacji, jak teraz nie doszło. Ten rok jest już w jakiś sposób stracony, nie będziemy mogli tego cofnąć. Ale w latach następnych na pewno będziemy starać się, żeby to [Folkowisko – red.], nie było w tym terminie. Mam świadomość, że to są delikatne sprawy, ale moja rodzina też uciekała przed Ukraińcami za San, więc odczuwam to też w sposób konkretny, dla mnie to nie jest rzecz obojętna – powiedział burmistrz Cieszanowa.

Przyznał też, że zorganizowanie jeszcze czegoś w tym roku na poziomie miasta-gminy mogłoby wchodzić w grę i jest otwarty na inicjatywy w tym temacie. „To jest budowanie przyszłości na bazie mówienia prawdy i zwracania uwagi, do czego mogą prowadzić nacjonalizmy” – uważa burmistrz. Dodał też, że myślał o tym, żeby w przyszłości zorganizować jakieś wspólne upamiętnienie, może modlitwę, łącząc pamięć zarówno o ofiarach polskich (pomordowanych mieszkańców spalonej wsi Rudka), jak i ukraińskich (ofiar pacyfikacji Gorajca).

Posłanka apeluje

Krytyczne stanowisko względem sposobu i charakteru organizowania Folkowiska wyraża też posłanka PiS z Lubaczowa, Teresa Pamuła. Komentując sprawę dla portalu Kresy.pl, podkreśliła znaczenie upamiętniania 11 lipca Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.

„Były to szczególnie trudne doświadczenia jakie doznała ziemia dawnych wschodnich województw Rzeczypospolitej w czasie II wojny światowej. Musimy pamiętać i ciągle powracać do tamtych tragicznych chwil, do zadumy i refleksji, że wojna i ogrom krzywd i wielkiej nienawiści człowieka do człowieka wywarły niezatarte piętno w historii obu państw zarówno Polski jak i Ukrainy. To część naszej trudnej historii, jeśli nie uporamy się z tą kwestią, nie poprowadzimy otwartego, pozbawionego wszelkich uprzedzeń dialogu, zawsze ta kwestia stanie się zarzewiem wykorzystania przez siły polityczne, czy choćby stronę trzecią. W wymiarze chrześcijańskim i antropologicznym zawsze jesteśmy zwróceni ku dobru i prawdzie” – napisała.

Posłanka zwróciła się do sprawujących urzędy na wschodzie Polski „o szczególną pamięć o ofiarach ludobójstwa w zmasowanej akcji z 11 lipca 1943 r”.

„Proszę, aby szczególnie 11 lipca był dniem pamięci i zadumy dla bolesnej zbrodni ludobójstwa, by w sposób jak najbardziej wyciszony uczcić pomordowanych bestialsko i oddać im należytą cześć. Żywię nadzieję, iż wszelkie wydarzenia muzyczno-kulturalne na Kresach Wschodnich, nie będą w tym dniu organizowane w sprzeczności z tym bolesnym historycznym wydarzeniem bardzo ważnym dla Polaków, naszej tradycji, polskości i patriotyzmu” – zaapelowała posłanka Pamuła.

„Folkowisko nie jest poświęcone tematom historycznym ani politycznym”

Zwróciliśmy się oficjalnie do Marcina Piotrowskiego, dyrektora festiwalu oraz zarządu Stowarzyszenia Folkowisko z pytaniami dotyczącymi tego wydarzenia, jego organizacji i z prośbą o odniesienie się do krytycznych głosów pod adresem imprezy. Otrzymaliśmy odpowiedź od Macieja Piotrowskiego z zarządu Stowarzyszenia.

„Festiwal Folkowisko zupełnie nietrafnie został powiązany z tematami historycznymi” – twierdzi Maciej Piotrowski. „Próby tworzenia kontrowersji wokół naszego Festiwalu wzbudzają u nas dużą konsternację. To letni festiwal kulturalny i nie ma on nic wspólnego z historią, polityką, a na pewno jesteśmy daleko od angażowania się w spory narodowościowe. (…) Nie ma tu miejsca na promocję jakichś ideologii, nie jest to też konferencja historyczna” – zaznaczył, argumentując, że większość uczestników festiwalu to rodziny z dziećmi, biorące udział w zabawach i warsztatach, zaś wieczorem odbywają się np. koncerty muzyki etnicznej.

Na pytanie o uzasadnienie takiego, a nie innego terminu organizowania festiwalu odpowiedział, że wynika to z faktu, że w drugi weekend lipca, 10 lat temu, odbył się ślub i wesele głównego organizatora, Marcina Piotrowskiego, a tego wydarzenia sięgają korzenie imprezy.

„(…) nigdy żaden z uczestników nie zgłaszał nam problemów związanych z kolidowaniem z rocznicami historycznymi” – zaznacza Maciej Piotrowski. Zwrócił też uwagę, że w tym roku Festiwal Folkowisko odbywa się w dniach 8-10 lipca 2021 i nie nakłada się na rocznicę Krwawej Niedzieli. Tego dnia organizowana jest tylko osobna, niebiletowana impreza dla mniejszego grona, Przegląd Kapel Regionalnych, który kończy się wczesnym popołudniem, „żeby każdy z uczestników mógł spędzić dalszą część tego dnia w sposób wybrany przez siebie i w razie potrzeby wziąć udział w innych, ważnych dla niego uroczystościach”. Podkreślił też, że Folkowisko „nie jest poświęcone tematom historycznym ani politycznym”, więc nie ma jak skomentować jego nakładania się w czasie na wspomnianą rocznicę. Dodał przy tym, że latem przypadają inne ważne rocznice historyczne – Powstania Warszawskiego, Sierpnia 1980 czy Bitwy Warszawskiej z 1920 roku. „Nieorganizowanie w ich czasie wydarzeń kulturalnych mijałoby się z celem. W ten weekend [9-11 lipca br.] w całej Polsce, a także naszym regionie odbywają się zazwyczaj setki wydarzeń kulturalnych (…). Nie słyszałem, żeby budziły one niesmak lub kontrowersje”.

Zapytaliśmy też organizatorów, czy apelowano do nich, oficjalnie i nieoficjalnie, o zmianę terminu festiwalu. Odpowiedziano, że przez lata tylko „jedna prywatna osoba” złożyła pismo do Urzędu Gminy i Miasta w Cieszanowie, które nie jest organizatorem wydarzenia i nie wpływa na jego termin. „Zaprosiliśmy tą osobę do odwiedzenia naszego wydarzenia. Była to jedyna  znana nam tego typu reakcja”. Nie sprecyzowano, o kogo chodzi.

Na pytanie, czy w organizowanie Folkowiska są zaangażowane jakieś podmioty lub osoby reprezentujące środowisko mniejszości ukraińskiej w Polsce lub z nim związane, Maciej Piotrowski odpowiedział, że jedynym organizatorem wydarzenia jest ich Stowarzyszenie i że nie jest ono związane z żadną mniejszością narodową. „Nie współpracujemy też z takimi organizacjami, politykami, ani z działaczami żadnej z mniejszości narodowych. Nie prześwietlamy pochodzenia etnicznego organizatorów ani wolontariuszy” – twierdzi przedstawiciel organizatora. Dodał też, że w tym roku miała być tylko jedna grupa artystyczna z Ukrainy, która z uwagi na obostrzenia pandemiczne prawdopodobnie się nie pojawi.

„Wśród kilkudziesięciu innych artystów wystąpi też dwóch literatów z tego kraju – żaden z nich nie zajmuje się jednak polityką, historią ani promocją jakiegokolwiek nacjonalizmu. Folkowisko to wydarzenie kulturalne i niczego nie kamufluje” – twierdzi Maciej Piotrowski. Jego zdaniem festiwal pokazuje twórców kultury ludowej głównie z Polski i regionu, a także kultur narodów sąsiednich. Dodajmy, że wśród gości będzie m.in. polski, proukraiński pisarz Andrzej Stasiuk.

Zobacz i przeczytaj: Proukraiński pisarz w koszulce z ukraińskim tryzubem z głową i skrzydłami Orła Białego [+FOTO]

Organizatorzy zdecydowanie nie przewidują, by w związku z 11 lipca w jakiś sposób uczcić pamięć ofiar w ramach festiwalu. „Nigdy nie wprowadzaliśmy do programu żadnych elementów upamiętniających tragiczne karty historii żadnego z narodów” – oświadczył Piotrowski. Zdaniem organizatorów, takie obchody i upamiętnienia to sprawa organów władzy państwowej lub lokalnej, ewentualnie rodzin dotkniętych ludobójstwem.

„Uszanujmy się wzajemnie”

W osobnym komentarzu dla portalu Kresy.pl prof. Adam Kulczycki zaznaczył, że osobiście nie ma nic do samego festiwalu. „Jest to znakomita promocja Roztocza i Podkarpacia. Bardzo dobrze, że taka impreza ma miejsce w Gorajcu. Tylko uszanujmy się wzajemnie. Miesiąc lipiec nie jest najlepszym miesiącem na organizowanie tego typu wydarzeń w Gorajcu. Nie godzi się w przeddzień ogólnopolskich obchodów Krwawej Niedzieli na Wołyniu organizować w Gorajcu Festiwalu Kultury Pogranicza „Folkowisko” (8-10 lipca 2021)” – zaznacza działacz kresowy, zwracając uwagę na okoliczności dotyczące działalności sotni UPA pod dowództwem „Zalizniaka”. Podkreślił też, że jego rodzina pochodzi z Cieszanowa i często bywa w tej okolicy, a on sam, jako wiceprezes Instytutu Pamięci i Dziedzictwa Kresowego w Lublinie, wyszedł z inicjatywą zorganizowania w powiecie lubaczowskim kilku wystaw upamiętniających tragiczne wydarzenia sprzed lat, w tym w Cieszanowie. Podobne plany są też na ten rok.

Działacz odniósł się także do wypowiedzi burmistrza Cieszanowa, pytając, dlaczego logo Cieszanowa widnieje na afiszu „Fokowiska”, skoro to impreza prywatna. Uważa też, że deklaracje o chęci pomocy w zorganizowaniu jakiegoś lokalnego upamiętnienia 11 lipca nie przekładają się na czyny.

„Niech burmistrz Cieszanowa nie opowiada „bajek na dobranoc”, że myśli o tym, żeby zrobić jakieś wspólne upamiętnienie, może modlitwę, łącząc pamięć zarówno o ofiarach polskich ze wsi Rudka, Nowego Sioła, Dachnowa czy Gorajca jak i ukraińskich w Gorajcu. Niech przystąpi do działania. Liczą się fakty! Na razie ich brak!” – zaznacza prof. Kulczycki. Dodał, że sam postanowił działać społecznie i kierowany przez niego Instytut Pamięci i Dziedzictwa Kresów im. ppor. Lubomira Radłowskiego w Rzeszowie wspólnie z „Gazetą Parlamentarną” postanawił zorganizować w sobotę, 10 lipca, w Gorajcu, obchody upamiętniające rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu. Mają one obejmować m.in. złożenie wieńców pod obeliskiem upamiętniającym Polaków zabitych przez OUN-UPA w Cieszanowie i na grobach ofiar czystki etnicznej w Gorajcu, uroczystą Mszę Świętą w cerkwi w Gorajcu (obecnie kościół katolicki) oraz prelekcję prof. Adama Kulczyckiego. Honorowy Patronat nad tym wydarzeniem obejmie poseł Teresa Pamuła z Lubaczowa.

„Trudno mi dyskutować z organizatorami „Folkowiska”. Nikomu nie zaglądam w paszport, ale zebranych przeze mnie informacji wiem, że na Festiwal Kultury Pogranicza „Folkowisko” zjeżdża spore środowisko ukraińskie. Jest to zakamuflowana promocja ukraińskości w miejscu mocno dotkniętym tragiczną historią. (…) Jak dobrze wiem, bywało nawet, że w Gorajcu powiewały flagi banderowskie i nikomu to nie przeszkadzało. Nie ma tam ani grama kultury polskiej tylko etniczny folklor ukraiński [organizatorzy stanowczo zaprzeczają twierdzeniom zawartym w tym zdaniu, zob. aktualizację na końcu tekstu – red.]” – twierdzi prezes Instytutu Pamięci i Dziedzictwa Kresów. Samego głównego organizatora, Marcina Piotrowskiego, nazwał „doskonałym manipulatorem”, podkreślając, że zamieścił on w sieci fragment jego listu do burmistrza Cieszanowa.

„Skąd i jakim prawem wziął się u Marcina Piotrowskiego? Tego nie wiem. Jak Marcin Piotrowski ma tyle odwagi to zachęcam go do zamieszczenia całego listu. W liście dokładnie wszystko tłumaczę. Manipulatorów tępię i będę tępił. Nie ma u mnie tolerancji dla tępoty i głupoty oraz dla manipulatorów, itp. Jak Marcin Piotrowski nie zamieści mojego całego listu do burmistrza Cieszanowa to sam to uczynię, już wkrótce” – zapowiedział.

Burmistrz: nie rezygnujemy z obchodów tragicznej rocznicy

Niedługo przed publikacją artykułu otrzymaliśmy informację, że burmistrza Zadworny odpowiedział na list dr hab. Adama Kulczyckiego. Udało nam się zapoznać z jego treścią. W liście tym samorządowiec podkreśla, że gmina nie jest organizatorem festiwalu i nie ma wypływu na jego termin, a sam organizator, Marcin Piotrowski zapewnił go, że w tym roku festiwal kończy się 10 lipca, żeby nie kolidowało to z rocznicą 11 lipca.

Burmistrz zaznaczył też, że Folkowisko od początku promuje kulturę pogranicza, w tym polską, ukraińską i żydowską. „Jeśli chodzi o Ukraińców, to przypomnę, że na terenie Polski pracuje legalnie prawie 2 mln obywateli Ukrainy” – zaznaczył, przypominając też o samej mniejszości ukraińskiej w Polsce. Jego zdaniem, „jeśli rzeczywiście zjeżdżają się na ‘Folkowisko’, to czynią to jako obywatele naszego państwa”.

„(…) nie spotkałem się z promocją nacjonalizmu ukraińskiego na tym wydarzeniu. Problem narodowości w trakcie dotychczasowych wydarzeń nigdy nie pojawił się wśród uczestników festiwalu” – napisał burmistrz Zadworny. Przypomniał też, że lokalne władze upamiętniają także pomordowanych Polaków ze wsi Rudka oraz tych, którzy zginęli w związku ze spaleniem Cieszanowa.

„My o swoich mieszkańcach gminy, którzy zginęli z rąk nacjonalistów ukraińskich pamiętamy i przypominamy już od prawie od 30 lat. Dlatego nie widzę żadnego sensu organizacji obchodów Krwawej Niedzieli w Gorajcu” – oświadczył. Dodał zarazem, że „nie oznacza to rezygnacji z obchodów rocznicy tych tragicznych wydarzeń” i 12 lipca w Centrum Kultury i Sportu w Cieszanowie odbędzie się spotkanie z dr Mariuszem Zajączkowskim z Instytutu Studiów Politycznych PAN, specjalisty ds. stosunków polsko-ukraińskich.

[AKTUALIZACJA, 5 VII 2021 r.] Po opublikowaniu artykułu otrzymaliśmy wiadomość od Macieja Piotrowskiego z Zarządu Stowarzyszenia Folkowisko, w której stanowczo zaprzeczył twierdzeniom prof. Kulczyckiego nt. rzekomej obecności czerwono-czarnych, banderowskich flag na festiwalu, a zarazem braku kultury polskiej na tym wydarzeniu.  “”Flagi banderowskie” nigdy nie powiewały w Gorajcu, tym bardziej na Festiwalu Folkowisko. Taka informacja jest nieprawdziwa i szkalująca (…) nigdy nie zaprezentowalibyśmy flag żadnej takiej organizacji, szczególnie reprezentującej skrajne odmiany nacjonalizmu” – oświadczył Piotrowski. Podkreślił też, że na festiwalu promowana jest polska kultura: “Analiza naszego programu wystarczy, by stwierdzić, że promujemy polską kulturę, w postaci występów kilkunastu zespołów muzycznych, literatów oraz warsztatów”.

Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kojoto
    Kojoto :

    Słuszny postulat środowisk Kresowych. Od czasów kiedy dowiedziałem się więcej o bestialskim ludobujstwie przeprowadzonym przez UPA i ukradlińskich cywilów, nie tylko na Polakach, ale i na normalych Rusinach, Czechach, Żydach i innych, będę się brzydził ukraińskim folklorem tak długo jak będzie w tym ich bajzlu promowany bandryzm i wszelkie formy szowinizmu.